Duży płat świeżego mięsa, a w nim kilkadziesiąt haczyków i kotwiczek wędkarskich. Ruszył proces Marka B. oskarżonego o próbę uśmiercenia dzikich zwierząt. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
W marcu w Puszczy Knyszyńskiej (woj. podlaskie) leśnicy znaleźli naszpikowany haczykami duży płat mięsa. Pułapka była zawieszona na drzewie, na wysokości około dwóch metrów. Udało się ją usunąć, zanim zainteresowały się nią dzikie zwierzęta, takie jak wilki albo rysie. Połknięcie mięsa z haczykami oznaczałoby dla nich długą i bolesną śmierć.
Nie przyznaje się do winy
Marek B., oskarżony o próbę uśmiercenia dzikich zwierząt, pojawił się dziś w białostockim sądzie. Prokuratura twierdzi, że to zawiesił w lesie mięso naszpikowane wędkarskimi haczykami. Mężczyzna na temat zarzutów nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.
42-latek nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że mięso znalazł już zawieszone na drzewie. Nie powiadomił o tym leśniczych, ponieważ, jak twierdzi, sam chciał sprawdzić, kim jest osoba, która zastawiła pułapkę na zwierzęta. Dlatego, jak tłumaczył, w pobliżu mięsa ustawił fotopułapkę i to właśnie ona doprowadziła policjantów do oskarżonego.
Zdaniem prokuratury było zupełnie inaczej. Mężczyzna w marcu tego roku miał próbować okaleczyć i zabić dzikie zwierzęta. Według śledczych 42-latek nafaszerował mięso niemal dziewięćdziesięcioma haczykami i kotwiczkami wędkarskimi.
Za próbę uśmiercenia dzikich zwierząt ze szczególnym okrucieństwem Markowi B. grozi do trzech lat wiezienia.
Autor: mw/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24