Gdybyśmy mieli prokuraturę, która jest niezależnym, bezstronnym oskarżycielem ze strony państwa, to nie mam wątpliwości, że byłoby wszczęte postępowanie przygotowawcze - ocenił w rozmowie z TVN24 mecenas Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy. Odniósł się do decyzji prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie "wież Kaczyńskiego". Ocenił, że ta sprawa jest przykładem "podporządkowania prokuratury aparatowi politycznemu".
W poniedziałek poseł Platformy Obywatelskiej-Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk poinformował, że otrzymał z Prokuratury Okręgowej w Warszawie decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie "wież Kaczyńskiego". Chodzi o budowę w Warszawie wieżowca przez związaną z PiS spółkę Srebrna.
Pełnomocnik Geralda Birgfellnera mecenas Roman Giertych poinformował, że prokuratura odmówiła również wszczęcia śledztwa z zawiadomienia austriackiego biznesmena o możliwości popełnienia oszustwa na jego szkodę przez Jarosława Kaczyńskiego. Obie decyzje prokuratury zapadły tuż przed wyborami, postanowieniem z 11 października.
Wawrykiewicz: decyzja prokuratury mnie nie dziwi
Do tej sprawy odniósł się w rozmowie z TVN24 mecenas Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy.
Podkreślił, że "zarzuty, które są podawane w zawiadomieniach o podejrzeniu przestępstwa, są naprawdę poważne, są istotne i powinny być co najmniej dogłębnie zbadane przez prokuraturę". Mimo to przyznał, że decyzja prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa go nie dziwi.
- Gdybyśmy mieli prokuraturę, która jest niezależnym, bezstronnym oskarżycielem ze strony państwa, to nie mam wątpliwości, że byłoby wszczęte postępowanie przygotowawcze. Przynajmniej do tego momentu, w którym prokuratura decyduje, czy złożyć akt oskarżenia czy nie, mielibyśmy dogłębne zbadanie sprawy. A przede wszystkim mielibyśmy przesłuchanie osoby, która jest wskazana jako główny podejrzany - stwierdził.
"Ta sprawa jest egzemplifikacją podporządkowania prokuratury aparatowi politycznemu"
Mecenas Wawrykiewicz komentował również fakt, iż decyzja prokuratury zapadła kilka dni po zmianie przepisów kodeksu postępowania karnego odnoszących się do tzw. subsydiarnego aktu oskarżenia. W sytuacji gdy po uchyleniu postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania przez sąd prokurator ponownie odmówi wszczęcia, zażalenie na to przysługuje wyłącznie do prokuratora nadrzędnego. Jak podkreślał Roman Giertych, wprowadzona zmiana oznacza wyłączenie sądowej kontroli nad postępowaniem przygotowawczym i oddanie go w wyłączną dyspozycję prokuratury.
Ocenę tę podzielił Wawrykiewicz. Stwierdził, że tymi zmianami wprowadzono "de facto uniemożliwienie kontroli decyzji prokuratury przez zainteresowanego". - Czyli nawarstwia się samowola prokuratury - dodał.
- Ta sprawa jest egzemplifikacją podporządkowania prokuratury aparatowi politycznemu. Prokuratura działa, niestety, na polityczne zamówienie - ocenił.
Prawnik zwrócił uwagę, że "w innych sytuacjach, w których podejrzanymi są osoby niechętne obozowi rządzącemu, prokuratura potrafi działać bardzo sprawnie i bardzo szybko kierować akty oskarżenia". - Tutaj mamy sytuację absolutnie odwrotną. To pokazuje dysfunkcyjność państwa prawa w Polsce, od prokuratury, poprzez próbę zawłaszczenia sądów. Bo pierwszym etapem jest prokuratura, a następnym są sądy - powiedział.
- Na szczęście polscy sędziowie stawiają opór tej próbie podporządkowania i pozostają niezawiśli, pozostają niezależni wobec oczekiwań politycznych - ocenił Wawrykiewicz.
Prokuratura tłumaczy, że "nie zaszły okoliczności wskazujące na podejrzenie popełnienie przestępstwa"
Podjętą 11 października decyzję dotyczącą odmowy wszczęcia śledztwa z zawiadomienia Birgfellnera tłumaczyła Prokuratura Okręgowa w Warszawie w przekazanym w poniedziałek komunikacie. Napisano w nim, że "zgromadzony i skrupulatnie przeanalizowany w toku czynności sprawdzających materiał dowodowy jednoznacznie wykazał, że nie zaszły jakiekolwiek okoliczności wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa oszustwa na szkodę austriackiego biznesmena".
"Ustalono, że Gerald Birgfellner nie przedstawił żadnych dokumentów potwierdzających poniesione przez niego koszty. Nigdy nie konsultował planowanych wydatków i nigdy wcześniej nie zwrócił się do spółki Srebrna o zwrot poniesionych przez siebie kosztów własnych. Nie przedstawił żadnego rozliczenia i dowodów potwierdzających faktyczne poniesienie takich kosztów. Nie przedstawił również żadnych pisemnych umów zawartych z podmiotami, którym miał zlecić określone prace, a które to dokumenty umożliwiałyby weryfikację faktur wystawionych przez podmioty mające działać na jego zlecenie" - wyliczyła w piśmie prokuratura.
Taśmy Kaczyńskiego
"Gazeta Wyborcza" 29 stycznia 2019 roku opublikowała pierwszy stenogram nagrania rozmowy z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera, dotyczącej planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS, dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie, związane z przygotowaniami do tej budowy.
Autor: mjz//rzw / Źródło: tvn24