Mają patrzeć na ręce członkom komisji, fotografować protokoły i w ogóle mieć oczy szeroko otwarte - wynika z instrukcji, którą przygotował sztab PiS, dla osób mających czuwać nad uczciwością wyborów. Do pisma dotarły "Fakty TVN".
Mężów zaufania PiS rekrutuje spośród członków klubu "Gazety Polskiej", Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego i Stowarzyszenia Solidarni 2010. Będą nimi także działacze partii. W sumie 25 tys. osób, czyli tyle, ile jest komisji obwodowych, ma pilnować, by były uczciwe i by nie dochodziło do fałszerstw. Nie są oni członkami komisji wyborczej i nie mogą w niczym wyręczać jej członków.
"Każdy (…) powinien posiadać działający telefon komórkowy (najlepiej z aparatem fotograficznym). Będzie fotografował i przesyłał do sztabu zdjęcia protokołów komisji. (…) Powinni się też cechować ograniczonym zaufaniem w stosunku do pozostałych osób obecnych w lokalu wyborczym" - czytamy w instrukcji, którą wystosował do mężów zaufania sztab partii.
Inspiracje z CBA
Inspiracja powołania tego, co umownie nazwano Korpusem Ochrony Wyborów wyszło od byłych szefów CBA, którzy startują do Sejmu z list PiS. Ernest Bejda, były wiceszef Centralnego Biura Antykorupcyjnego przyznaje, że doradzał Jarosławowi Kaczyńskiemu przy tworzeniu Korpusu.
Pozostałe partie nie pozostawiają na pomyśle suchej nitki.
- To hucpa jakaś. Polecam skupić sie na kampanii i prezentowaniu programu - mówi Grzegorz Schetyna marszałek Sejmu z PO. - To jest dowód na antysystemowość PiS - dodaje Ryszard Kalisz z SLD.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN