Ministerstwo finansów publikuje projekt ustawy i uzasadnienie, a premier wyjaśnia, że haracz nakładany na polskie media to próby pójścia śladem Francji, Hiszpanii i Włoch. Eksperci dostrzegają jednak zupełnie inne podobieństwa. Najbliżej znajdują się Węgry, ale w szerszej perspektywie możemy zacząć porównywać tendencje do modelu rosyjskiego czy nawet tureckiego – uważa dr hab. Katarzyna Gajlewicz-Korab z Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego. Z kolei korespondent holenderskich mediów Ekke Overbeek podkreślił, że "bez niezależnych mediów nie ma demokracji".
Rząd pracuje nad nową daniną wymierzoną w media. Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że władze "cierpliwie czekały do 2020 roku, ale okazało się, że to była tylko gra na czas". - Dlatego śladem Francji, Hiszpanii i Włoch nie chcemy już dłużej czekać i wdrażamy rozwiązania, które mają w znacznym stopniu odpowiedzieć na ten nowy cyfrowy świat, który pojawia się w okienkach naszych telewizorów, komputerów, telefonów – tłumaczył premier.
"Elementy charakterystyczne dla autorytarnych systemów medialnych"
Odniesień do zachodnich krajów nie znajdują jednak eksperci. - We Francji jest to zrobione w ten sposób, że są opodatkowane przede wszystkim firmy telekomunikacyjne, którym jest znacznie łatwiej finansowo udźwignąć to niż mediom komercyjnym, które ze względu na odpływ reklamodawców mają problem z finansowaniem się w czasie kryzysu – wyjaśnia dr hab. Katarzyna Gajlewicz-Korab z Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego. – Więc jeśli chodzi o rynek francuski, to jest zupełnie inaczej zorganizowane – dodała.
Gajlewicz-Korab oceniła, że polski rząd podąża prędzej wzorem władz na Węgrzech niż Francji. – To są elementy charakterystyczne dla autorytarnych systemów medialnych. Najbliżej znajdują się Węgry, ale w szerszej perspektywie możemy zacząć porównywać tendencje do modelu rosyjskiego czy nawet tureckiego – zwróciła uwagę.
"Jeżeli nie ma informacji, to nie ma wyboru, a bez wyboru nie ma demokracji"
Na stronie resortu finansów opublikowano projekt ustawy oraz uzasadnienie. "Projekt przewiduje pozyskanie dodatkowych środków, które posłużą zapobieganiu długofalowym zdrowotnym, gospodarczym i społecznym skutkom pandemii COVID-19. Ich źródłem będą składki od reklamy w internecie oraz mediów tradycyjnych. Składki wzmocnią finanse NFZ, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz nowego funduszu celowego, służącego dofinansowaniu projektów związanych z przemianami w przestrzeni cyfrowej, kulturą i dziedzictwem narodowym" - tłumaczy resort finansów.
- Znamy takie przykłady, gdy pod osłoną covidu rządy próbują ograniczać wolności obywatelskie, w tym wolność prasy, ale i wolność zgromadzeń – podkreślił redaktor naczelny "Visegrad Insight" Wojciech Przybylski. Wyjaśnił, że tyczy się to najczęściej krajów "flirtujących z autorytaryzmem". – Takim przykładem jest Viktor Orban i Węgry, którymi rządzi. Podobne plany na zaostrzenie kursu wobec mediów miał już od dawna, a podczas pandemii tylko realizuje swój plan i wykorzystuje moment do osiągania celów, które zaplanował sobie w swojej antydemokratycznej strategii – dodał.
Korespondent holenderskich mediów Ekke Overbeek podkreślił, że "bez niezależnych mediów nie ma demokracji". – To jest krótka piłka. Jedną z najistotniejszych rzeczy jest to, żeby obywatele mogli dokonywać wyboru na podstawie informacji. Jeżeli nie ma informacji, to nie ma wyboru, a bez wyboru nie ma demokracji. Nieważne, czy ingerencje w media robi się przez tak zwaną repolonizację, czy teraz przez ustawę fiskalną – zwrócił uwagę.
Źródło: TVN24