Monitoring w biurach poselskich. Tak chce rzeczniczka PiS

Te rzeczy nie powinny mieć miejsca
"Te rzeczy nie powinny mieć miejsca"
Dzięki kamerom miałoby być bezpieczniej. To reakcja na ostatni incydent z Chrzanowa, gdzie pracownik biura PiS-u został uderzony w twarz przez nieznanego mężczyznę. Rzeczniczka PiS Beata Mazurek zapowiedziała, że zwróci się do marszałka Sejmu o zapewnienie monitoringu "wszystkim biurom poselskim posłów, którzy tego chcą".

- To jest rzecz skandaliczna, to jest rzecz, która nie powinna mieć absolutnie miejsca, wszyscy powinniśmy takie zachowania potępić - powiedziała rzeczniczka PiS odnosząc się do incydentu z Chrzanowa. Pracownik tamtejszego biura zarządu okręgowego PiS został najpierw zwyzywany a potem uderzony w twarz przez nieznanego mężczyznę. Małopolska policja wciąż go szuka.

Finansowanie nieznane

- Będę występowała do marszałka Kuchcińskiego w imieniu naszego klubu o to, aby Sejm zapewnił monitoring wszystkim biurom poselskim. Oczywiście tych parlamentarzystów, którzy tego chcą, po to by mieć zapewnione bezpieczeństwo - zapowiedziała Mazurek. Dopytywana przez dziennikarzy, w jaki sposób Kancelaria Sejmu miałaby zapewnić monitoring biur poselskich Mazurek powiedziała, że to jest wyłącznie propozycja, której z nikim jeszcze nie konsultowała. - Ja nie wiem jakie są koszty zainstalowania tego monitoringu. Powiedziałam tylko, że ja będę z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim na ten temat rozmawiała - zaznaczyła Mazurek.

Podpalone drzwi i polityczne hasła

W ciągu ostatnich tygodni doszło do kilku zdarzeń dot. biur poselskich posłów PiS - m.in. na drzwiach biura poselskiego Łukasza Schreibera oraz europosła Kosmy Złotowskiego w Nakle nad Notecią ktoś napisał: "Macie krew na rękach, przez was zginał Piotr Szczęsny" oraz "konstytucja".W warszawskim biurze posła PiS Pawła Lisieckiego oraz europosła Zdzisława Krasnodębskiego ktoś zakleił zamki. Farbą oblano wejście do wspólnego biura poselskiego posłów Andrzeja Melaka, Jarosława Krajewskiego i Ewy Tomaszewskiej.W połowie grudnia drzwi biura poselskiego minister Beaty Kempy w Sycowie zostały podpalone. Nikt nie ucierpiał, choć biuro znajduje się na parterze budynku mieszkalnego. Podejrzany o podpalenie Sebastian K., został aresztowany na trzy miesiące. Usłyszał zarzuty o charakterze terrorystycznym. Grozi mu do 15 lat więzienia.

Autor: PTD / Źródło: PAP/TVN24

Czytaj także: