W tym roku maturę ustną z języka polskiego i obcego miało poprawiać około 8 tys. uczniów, którzy oblali te egzaminy w zeszłym roku. Czy przystąpią do nich teraz? Problem w tym, że rząd odwołał ustną część tegorocznych egzaminów maturalnych z powodu pandemii COVID-19. - Nasi uczniowie chcieliby wiedzieć, co z nimi będzie - mówią nauczyciele.
"Przez cały rok pracowałam z dwójką uczniów, którzy w tym roku mieli poprawiać ustną maturę z języka angielskiego. To pracowici młodzi mężczyźni, ale tak się złożyło, że w zeszłym roku sobie z tą maturą nie poradzili. Jestem pewna, że w tym roku byłoby inaczej, bo ciężko pracowali. Tymczasem matury ustne odwołano. I ja i oni chcielibyśmy wiedzieć, co z nimi będzie" - pisze Joanna, korepetytorka z Warszawy.
- Czekam na rozporządzenie ministra edukacji. Na dziś jedyne co mogę powiedzieć to, że nie przeprowadzamy ustnych matur - mówi krótko Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
Nie ma ustnych egzaminów, nie wszyscy się cieszą
O tym, że matury nie rozpoczną się zgodnie z planem (powinny wystartować w poniedziałek 4 maja) uczniowie dowiedzieli się 9 kwietnia. To wtedy minister edukacji Dariusz Piontkowski poinformował, że matury trzeba będzie przesunąć, a uczniowie o nowym terminie dowiedzą się nie później niż trzy tygodnie przed egzaminami.
Ostatecznie Piontkowski tuż przed zakończeniem roku szkolnego maturzystów przekazał, że egzamin dojrzałości rozpocznie się 8 czerwca. Wtedy po raz pierwszy powiedział też, że pierwszy raz w historii nie odbędą się egzaminy ustne.
Wielu uczniów odetchnęło z ulgą - bo egzaminy ustne potrafią być stresujące. Poza tym likwidacja ustnych oznacza, że aby zdobyć w tym roku maturę wystarczy uzyskać 30 proc. punktów z egzaminów pisemnych z języka polskiego, języka obcego i matematyki oraz podejść do dowolnego egzaminu na poziomie rozszerzonym (ale w tym przypadku nie grozi oblanie).
Jednak są uczniowie, których wcale te wieści nie ucieszyły. To poprawkowicze, którym nie udało się zaliczyć egzaminu ustnego w poprzednich latach i w tym roku zamierzali poprawić swój wynik. W całym kraju jest takich osób około 8 tys. Większość z nich oblała egzamin z języka obcego.
PiS nie chce porównań do Giertycha
Co z nimi będzie? Z informacji tvn24.pl wynika, że rządzący najpoważniej rozważają dwa scenariusze: amnestię maturalną lub przeprowadzenie ustnych egzaminów dla chętnych.
- Oba rozwiązania są obarczone mnóstwem wad - mówi nam osoba związana z ministerstwem edukacji.
W przypadku pierwszej z możliwości, PiS nie chce ryzykować porównań z sytuacją, do której w 2006 roku doprowadził ówczesny szef MEN Roman Giertych. Zdecydował wtedy, że uczniowie, którzy oblali jeden egzamin, mogą otrzymać świadectwo dojrzałości. Warunkiem jego otrzymania było uzyskanie ze wszystkich przedmiotów (łącznie z "oblanym") średniej co najmniej 30 procent punktów. Z tej możliwości skorzystało około 50 tysięcy maturzystów.
Filolodzy potrzebują ustnych
Zorganizowanie ustnych egzaminów dla chętnych to z kolei poważny problem logistyczny. Ministerstwo odwołało część ustną, tłumacząc się względami bezpieczeństwa. W dużych szkołach egzaminy ustne trwały przez kilka dni od rana do wieczora, byłoby trudno je zabezpieczyć pod względem epidemiologicznym. A do tego właściwie ta część matury nie liczy się przy rekrutacji na uczelnie. Biorą ją pod uwagę tylko niektóre filologie obce.
Pytany o tę grupę uczniów, którzy potrzebują matury ustnej do rekrutacji na studia, minister Piontkowski mówił w kwietniu, że MEN rozważy przeprowadzenie jej dla chętnych. Podobnie więc, jak to rozważane jest w przypadku poprawkowiczów.
Gdy w poniedziałek zapytaliśmy Annę Ostrowską, rzeczniczkę MEN, kiedy rozporządzenie w sprawie egzaminów zostanie opublikowane (na zawarte w nim szczegóły czekają nie tylko poprawkowicze, ale około 700 tys. uczniów, którzy mają podejść do egzaminów) oraz co resort planuje dla poprawkowiczów, poprosiła o przesłanie pytań mailem.
- Planujemy publikację rozporządzenia w przyszłym tygodniu, kończymy w tej chwili pracę nad przepisami – poinformowała nas następnego dnia Ostrowska.
Przepisy w przygotowaniu
We wtorek rano minister Dariusz Piontkowski był gościem Radia Gdańsk, gdzie również był pytany o rozporządzenie w sprawie egzaminów. Dziennikarze chcieli wiedzieć, czy nie będzie problemu ze skompletowaniem zespołów nadzorujących.
- Nie wiem, czy będzie potrzeba aż tak dużo zespołów, bo nie wiem, czy będziemy musieli zachować aż dwa metry odległości między ławkami, być może półtora metra wystarczy i wtedy rzeczywiście być może kilka dodatkowych zespołów egzaminacyjnych może być koniecznych w danej szkole – powiedział.
Podkreślił, że rozporządzenie w tej sprawie jest w przygotowaniu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24