Odnaleziona w sobotę 45-letnia Iwona O. - matka dziewczynek, z których 9-letnia nie żyje, a 3,5-letnia jest ciężko ranna, trafiła do szpitala z ranami kłutymi klatki piersiowej i brzucha. Policja wciąż nie ujawnia, gdzie znaleziono kobietę - wiadomo jedynie, że nie opuściła Stargardu Szczecińskiego, gdzie doszło do tragedii. Przesłuchanie kobiety zostało przełożone na inny dzień. Stan jej 3,5-letniej córeczki nadal jest poważny, lekarze walczą o jej życie.
Wcześniej pod komisariat, do którego doprowadzono matkę dziewczynek tuż po jej odnalezieniu, podjechała karetka pogotowia. Jak informowała policja, kobiecie udzielono wówczas pomocy medycznej, bo zasłabła. Młodszy aspirant Łukasz Famulski ze stargardzkiej policji pytany, czy Iwona O. chciała targnąć się na swoje życie stwierdził, że w obecnej chwili "nie ma informacji o takim zdarzeniu".
Matka dziewczynek ranna
Jak się okazało później, kobieta miała liczne rany kłute. W szpitalu trafiła prosto na blok operacyjny. - Lekarze dyżurni podjęli decyzję o laparotomii zwiadowczej w związku z pewnymi obrażeniami klatki piersiowej i brzucha - wyjaśnił dyrektor szpitala. Jednak jak dowiedziało się nieoficjalnie TVN24, Iwona O. ma trzy głębokie rany cięte w tym jedna to rana brzucha.
Policja wciąż nie ujawnia, w którym miejscu znaleziono kobietę, wiadomo za to, że nie udała się ani do rodziny ani do znajomych. Została znaleziona na terenie Stargardu Szczecińskiego. Jak wyjaśnił koło południa mł asp. Łukasz Famulski ze stargardzkiej policji "w wyniku prac operacyjnych stargardzcy kryminalni uzyskali informacje o jej (matki - red.) miejscu pobytu". - Za szybko jest jednak, aby ujawnić, gdzie ją odnaleziono, dlatego że mogłoby to zaszkodzić dalszemu postępowaniu. Natomiast na pewno było to na terenie Stargardu Szczecińskiego - poinformował policjant dziennikarzy.
Nie chciał udzielić szczegółowych informacji - mówił jedynie, że wobec Iwony O. "będą prowadzone dalsze czynności policyjne, zapewne w obecności prokuratora". W związku z przewiezieniem kobiety do szpitala nie zostanie ona dziś przesłuchana. Kiedy dojdzie do przesłuchania - na razie nie wiadomo.
Funkcjonariusze podejrzewają, że Iwona O. może mieć istotny udział w tragicznym zdarzeniu. Jaki? - Za wcześnie o tym mówić - uciął Famulski.
Poważne rany kłute
Policjanci otrzymali zgłoszenie o tragedii przy ul. Spokojnej w Stargardzie Szczecińskim od babci dziewczynek w piątek ok. godz. 17. Kobieta wróciła do domu i zastała otwarte drzwi do mieszkania. Z ustaleń policji wynika, że tego dnia do południa dziećmi opiekowała się ich ciocia. Po południu do mieszkania wróciła z pracy 45-letnia matka dziewczynek.
W mieszkaniu funkcjonariusze znaleźli ciało 9-letniej dziewczynki z ranami zadanymi ostrym narzędziem. Młodsza siostra dziewczynki z ranami kłutymi klatki piersiowej w okolicy serca oraz brzucha została przewieziona do szczecińskiego szpitala. Była w krytycznym stanie. W piątek wieczorem przeszła poważną operację, obecnie lekarze wciąż walczą o jej życie. Jak relacjonowała dziennikarka TVN24 lekarze stwierdzili, że decydujące dla dziewczynki będą najbliższe dwie doby.
Według Famulskiego, policja przyjęła tezę o zabójstwie dziewczynki.
Rodzina, w której doszło do tragedii, nie była znana policji.
"Była cała we krwi"
Jak przyznają sąsiedzi z osiedla, na którym doszło do tragedii, wiadomość o tym wydarzeniu była dla nich szokiem. - U nas przecież jest taka spokojna dzielnica, to jest naprawdę tragiczne. Niedawno widzieliśmy, jak matka chodziła z dziećmi po podwórku, opiekowała się nimi, a teraz nagle taka wiadomość - mówił jeden z nich.
Z kolei jedna z pań opowiadała, że młodsza, ciężko ranna dziewczynka ocknęła się i poszła do jej znajomej. - Dziecko zdążyło zapukać do drzwi i padło. Była we krwi i ta, jak otworzyła drzwi, to zemdlała - powiedziała.
jak,dp/tr/kdj
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP/Marcin Bielecki