Elżbieta Podleśna nie jest zupełnie nieznaną osobą. Nie wydaje się, żeby do tej pory dawała powody do tego, żeby uznać, że zamierza niszczyć dowody, uchylać się od stawiania się w komisariacie - powiedział we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Piotr Kładoczny, sekretarz zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Odniósł się do zatrzymania 51-latki pod zarzutem znieważenia uczuć religijnych przez rozklejenie w Płocku wizerunku Maryi i Dzieciątka z tęczowymi aureolami.
Elżbieta Podleśna została w poniedziałek zatrzymana przez policję. Przedstawiono jej zarzut dotyczący profanacji wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. Sprawa dotyczy rozlepienia w nocy z 26 na 27 kwietnia wokół płockiego kościoła św. Dominika - między innymi na koszach na śmieci i na przenośnych toaletach - plakatów oraz nalepek z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej, na których postaci Maryi i Dzieciątka otoczone zostały aureolami w kolorach tęczy.
Minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński odniósł się do sprawy we wtorek podczas spotkania z mieszkańcami Trzebieży.
- Zawsze będę stał na stanowisku, że wolność wyznania, wolność do poglądów religijnych, wolność do różnego rodzaju kreacji artystycznych jest konstytucyjnym prawem każdego obywatela - podkreślił.
- Natomiast w momencie, kiedy policja z urzędu podjęła działania mające na celu ochronę praw, godności katolików i chrześcijan, to jestem atakowany i słyszę, że demokracja w Polsce się wali - mówił. - Jeszcze raz chcę to powiedzieć bardzo wyraźnie: wszystkie prawa i swobody wynikające z konstytucji są zagwarantowane - podkreślił.
"Zarzut chyba nie jest trafny"
- Nie zgodziłbym się z panem ministrem, że mamy do czynienia z egzekwowaniem prawa. W moim przekonaniu nie zostało popełnione żadne przestępstwo - powiedział w TVN24 sekretarz zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowiek Piotr Kładoczny.
- Ten zarzut z artykułu 196 kodeksu karnego, który pojawia się w tle (...) chyba nie jest trafny - dodał.
Artykuł 196 Kodeksu karnego mówi o tym, że "kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
- Jak powiedział pan minister, (policja - red.) działała z urzędu, czyli ktoś wydał polecenie funkcjonariuszom, żeby przeprowadzili czynności w sprawie, w której właściwie takie czynności nie powinny być przeprowadzane, ponieważ nie ma tutaj przestępstwa - wyjaśnił.
Zauważył, że "znieważanie zakłada działanie intencjonalne". Powiedział, że "nie ma przekonania, czy żeby ustalić, czy Elżbieta Podleśna chciała kogoś znieważyć, czy czyjeś uczucia religijne obrazić poprzez znieważenie przedmiotu czci religijnej, trzeba było wchodzić do niej o 6. rano i jednocześnie zatrzymać jej sprzęty i wszelkiego rodzaju nośniki elektroniczne".
- Chodzi o to, żeby przesłuchać tę osobę i powiedzieć: z jaką intencją pani dokonała, jeżeli pani dokonała w ogóle takiego czynu, przerobienia wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej - dodał.
"Pytanie, czy obawa funkcjonariuszy była uzasadniona"
"W trakcie przeszukania pomieszczeń oraz pojazdu należącego do kobiety (funkcjonariusze-red.) ujawnili kilkadziesiąt przerobionych zdjęć z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. W związku z tym, że istniało uzasadnione przypuszczenie, że kobieta popełniła to przestępstwo, zachodziła obawa, że będzie chciała pozbyć się pozostałych materiałów. 51-letnia kobieta została przewieziona do Komendy Miejskiej Policji w Płocku, aby wykonać dalsze czynności w tej sprawie" - czytamy we wtorkowym komunikacie Komendy Głównej Policji.
- Pytanie, czy ta obawa funkcjonariuszy była uzasadniona - skomentował to stanowisko w TVN24 Kładoczny. Zauważył, że Elżbieta Podleśna "nie jest zupełnie nieznaną osobą". - Jest znana z wcześniejszych różnego rodzaju - nazwijmy to - akcji. Nie wydaje się, żeby do tej pory dawała powody do tego, żeby uznać, że zamierza niszczyć dowody, uchylać się od stawiania się w komisariacie. Jeżeli chodziłoby o przepytanie pani Elżbiety Podleśnej na okoliczność tego, jaka jest jej intencja w ramach przerobienia tego obrazu, to nie wymagało to wejścia funkcjonariuszu choćby o godzinie 7. Wystarczyło ją zaprosić na przesłuchanie do komisariatu - ocenił.
Sama Podleśna relacjonowała w TVN24, że policja weszła do jej mieszkania o godzinie szóstej rano. KGP w wydanym komunikacie twierdzi, że o godzinie 7.
Prokuratura: samodzielna decyzja policji
We wtorek szef Prokuratury Rejonowej w Płocku Norbert Pęcherzewski mówił w rozmowie z TVN24, że decyzję o zatrzymaniu Podleśnej samodzielnie podjęła policja. - Prokurator w tej sprawie wydał jedynie postanowienia o przeprowadzeniu przeszukania jej osoby, jej samochodu, jej mieszkania - tłumaczył.
- Wykonaliśmy wszystkie czynności zgodnie z obowiązującymi przepisami. Kobieta została przesłuchana, został postawiony jej zarzut obrażania uczuć religijnych. Czynności w tej sprawie nadal trwają i nie udzielamy w tym zakresie więcej informacji - zapewniała we wtorek sierżant sztabowa Marta Lewandowska, rzecznik policji w Płocku. Dopytywana, czy policja nie ma sobie nic do zarzucenia w tej sprawie, Lewandowska powiedziała, że "działaliśmy (funkcjonariusze - red.) zgodnie z obowiązującymi przepisami".
"To na pewno nie jest atak na religię"
Elżbieta Podleśna, która wyraziła zgodę na publikację jej nazwiska i wizerunku, we wtorek w rozmowie z TVN24 odniosła się do swoich działań, za które usłyszała zarzut: - To na pewno nie jest atak na religię, ani na pewno atak na wiarę. Nie jest to w ogóle forma ataku - stwierdziła, mówiąc o naklejkach.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24