Polki coraz częściej się badają i dzięki temu coraz częściej udaje im się pokonać chorobę. Niestety z powrotem zdrowia nie zawsze wraca poczucie kobiecości. Zdecydowana większość kobiet, które wygrały z rakiem, nie decyduje się na rekonstrukcję piersi. To błąd - mówią lekarze i przypominają, że takie zabiegi są bezpłatne. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Magdalena Wojna o tym, że ma nowotwór piersi dowiedziała się po nieonkologicznym zabiegu usuwania gruczołu. Wcześniejsza biopsja wykluczyła raka, ale wycinek usuniętych zmian dał jasną diagnozę - średnio zaawansowany rak.
Zabieg rekonstrukcji piersi jest darmowy
- Jak się słyszy pierwszą diagnozę, to nie myśli się o piersiach. Myśli się o życiu. Dopiero w drugim rzędzie myśli się: jak ja będę wyglądała później – przyznaje Magdalena Wojna.
Ze strachem przed utratą piersi musiała się zmagać, ale równocześnie lekarze Centrum Onkologii i Traumatologii im. Mikołaja Kopernika w Łodzi, od razu przy omawianiu operacji, zaproponowali jej refundowaną przez NFZ rekonstrukcję, która została przeprowadzona tuż po usunięciu zajętej rakiem piersi.
Nie wszystkie chorujące Polki wiedzą jednak, że każda ma prawo do całkowicie refundowanej rekonstrukcji piersi. Łódzki NFZ informuje, że na zabieg decyduje się około 20 procent kobiet zakwalifikowanych do mastektomii.
- Fundusz opłaca rekonstrukcję piersi. Można skorzystać z rekonstrukcji z takim wszczepionym implantem, można mieć rekonstrukcję piersi z tkanek własnych. Wiem, że łódzcy chirurdzy kształcą się w mikrochirurgii, czyli w tym, żeby czucie w tej zrekonstruowanej piersi było jak najlepsze – mówi Anna Leder, rzeczniczka NFZ w Łodzi.
"Może to zadziała bardziej niż jakiś tekst"
Strach przed funkcjonowaniem bez piersi jest jedną z największych traum kobiet, które wychodzą z choroby nowotworowej. Dlatego refundowana przez NFZ rekonstrukcja piersi jest integralną, choć opcjonalną, częścią leczenia onkologicznego, w którym bierze się pod uwagę nie tylko dobrostan fizyczny pacjentek, ale i psychikę potrzebną w procesie zdrowienia.
Nie każda pacjentka decyduje się na rekonstrukcję od razu. Małgorzata Zawadzka czekała trzy lata - aż zaczęło jej przeszkadzać to, że wstydziła się wychodzić na plażę lub basen z dziećmi.
Przyznała, że po zabiegu towarzyszy jej znów poczucie, że gdy patrzy w lustro, widzi zdrową osobę. Dla Małgorzaty Zawadzkiej rekonstrukcja była pierwszym krokiem do psychicznego zdrowienia.
Drugim okazał się udział w sesji zdjęciowej kobiet, które przeszły leczenie i które wciąż walczą o zadowalający kształt piersi po ich usunięciu. Robią to, by szerzyć świadomość o raku piersi i o tym, że trzeba się badać od 25. roku życia.
- Coś w tym jest, że jak się zobaczy zdjęcie, jak się zobaczy bliznę, młodą kobietę, to tak automatycznie: może się pomacamy? może pójdziemy na to USG? Może to zadziała bardziej niż jakiś tekst, wywiad, historia – mówi Anna Szolucha, współautorka akcji "Pomacaj się".
Zgodnie z rekomendacjami Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej, rekonstrukcję piersi powinien proponować każdy lekarz pacjentki z nowotworem piersi, który kwalifikuje ją do mastektomii.
Autor: asty/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24