Burza śnieżna, zniszczony namiot i wielki mróz nie powstrzymały Martyny Wojciechowskiej. Dziennikarka i podróżniczka, wróciła z ekstremalnej wyprawy na Antarktydę, gdzie zdobyła jej najwyższy szczyt - Masyw Vinsona. – Jestem szczęśliwa, że zdobyłam ten szczyt – powiedziała w "Poranku" TVN24.
Martyna Wojciechowska mówiła o podróży na Biegun Południowy oraz o ciężkich warunkach z jakimi przyszło jej się zmierzyć. - Masyw Vinsona to góra logistycznie bardzo trudna do zdobycia. Jest zaliczana do tak zwanej Korony Ziemi, to mój szósty szczyt w tym projekcie - powiedziała dziennikarka.
Bez jedzenia, w wielkim mrozie
Dotarcie na szczyt nie było jednak najtrudniejsze. Po ataku zaczęła się burza śnieżna, która przytrzasnęła podróżników na wysokości prawie 4 tys. metrów. Bez jedzenia spędzili kilkadziesiąt godzin, czekając na poprawę pogody.
Temperatura w namiotach sięgała nawet poniżej 30 stopni.
"Nie ma łatwych szczytów"
- Kto siedział w namiocie to siedział, mój namiot uległ zniszczeniu - powiedziała Wojciechowska. Dało mi się to we znaki. Zapowiadała się ciekawa, krajoznawcza wyprawa. Muszę tę górę mimo wszystko zaliczyć do trudnych. Jeszcze raz się przekonałam, że nie ma łatwych szczytów - dodała podróżniczka.
Najbliższy szczyt, który planuje zdobyć podróżniczka to Piramida Karstensz w Papui - Nowej Gwinei. Góra jeszcze trudniejsza logistycznie, jednak w lepszych - cieplejszych warunkach pogodowych.
Źródło: TVN24, "Przegląd Sportowy"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24