Pan Bąkiewicz z desperacji szuka jakichkolwiek bojowców do swojej paramilitarnej organizacji - ocenił w TVN24 doktor Przemysław Witkowski, badacz ekstremizmów politycznych. Komentował zamieszki z marszu narodowców i środowisko jego organizatora, Roberta Bąkiewicza. Odniósł się w tym kontekście także do polityków obozu rządzącego.
11 listopada, wkrótce po rozpoczęciu marszu narodowców, zaczęły się starcia z policją i zamieszki. Do incydentów dochodziło na warszawskim rondzie de Gaulle'a i przed Muzeum Narodowym. Maszerujący rzucali racami i petardami w okna między innymi Domu Kultury Śródmieście, budynków wokół ronda, także w policjantów i dziennikarzy. W mieszkaniu znajdującym się na trasie marszu, przy wiadukcie mostu Poniatowskiego, wzniecono pożar.
W sobotę MSWiA opublikowało zapis monitoringu obejmujący fragment środowego marszu narodowców, w trakcie którego doszło do starć z policją. Tego dnia zatrzymano także mężczyznę podejrzewanego o wrzucenie do mieszkania racy, która wznieciła tam ogień.
Środowe wydarzenia komentował w TVN24 doktor Przemysław Witkowski, badacz ekstremizmów politycznych z Collegium Civitas. Odniósł się w tym kontekście do jednego z organizatorów marszu, Roberta Bąkiewicza.
- Jeżeli chodzi o pana Bąkiewicza, jego Straż Narodową i zwołaną przez niego demonstrację, to przede wszystkim interesuje mnie, z jakich środowisk wywodzą się ci aktywiści - powiedział.
"Jakie jest ideologiczne zaplecze tych ludzi?"
Witkowski zwrócił tu uwagę, że Robert Bąkiewicz jest "aktualnie skłócony z kilkoma dużymi grupami skrajnej prawicy, z których się po części wywodzi". Wymienił tu "ONR [Obóz Narodowo-Radykalny - przyp. red.], Młodzież Wszechpolską i grupy faszystowskie". - Wynika to z tego, że w ostatnim dwuleciu doszło do pęknięcia w ONR-ze i rozpadu tej organizacji. Po drugie, PiS bardzo aktywnie wszedł w ten segment, próbując organizować tam swoją nacjonalistyczną nogę. W końcu pytanie jest: skąd pan Bąkiewicz czerpie tych swoich rekrutów - mówił.
- Odpowiedzią są najczęściej doniesienia policji, która informuje, że zatrzymani - czy to przy atakach na protesty antyaborcyjne, czy atakach podczas Marszu Niepodległości - wywodzą się ze środowisk kibicowskich - powiedział, przypominając, że zatrzymany za rzucenie racą w mieszkanie kibic jest związany z klubem Jagiellonia Białystok.
- Jakie jest ideologiczne zaplecze tych ludzi? - pytał. - W tym wypadku powiedziałbym, że to niezwykle płytko, płasko ujęty polski nacjonalizm, ale pan Bąkiewicz, może w desperacji, stawia na grupy, których celem nie jest wyraźny program polityczny, tylko tak zwana zadyma - ocenił.
Gość TVN24 stwierdził przy tym, że jest to grupa osób, których Robert Bąkiewicz "nie jest w stanie kontrolować w żaden sposób".
"W tym wypadku to niezwykle antypaństwowa działalność. Powiedziałbym, że to płytko rozumiany patriotyzm"
Przemysław Witkowski zwrócił uwagę, że "głównym wrogiem" grup pseudokibicowskich jest policja. Dodał, że idąc na wydarzenia sportowe, grupy takie nie interesują się sportem, a ich "głównym odruchem" jest "szukanie zwarcia z polską policją". - W tym wypadku to niezwykle antypaństwowa działalność. Powiedziałbym, że to płytko rozumiany patriotyzm - ocenił.
- Pan Bąkiewicz z desperacji szuka jakichkolwiek bojowców do swojej paramilitarnej organizacji i stawia na tych, którzy mają doświadczenie w walce wręcz, w ścieraniu się z policją".
Na antenie TVN24 padło także pytanie o byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, który komentując środowy marsz, mówił: - Ta siła, która dziś została pokazana, siła polskiego społeczeństwa, polskiego narodu, a zwłaszcza młodzieży polskiej, ta wielka siła jest zdolna do zjednoczenia polskiej prawicy, do wyciągnięcia konsekwencji ze wszystkiego, co się stało, ale przede wszystkim stworzenia takiego układu politycznego, który będzie zdolny przeciwstawić się wszystkim zagrożeniom, które stoją przed Polską.
"PiS ląduje bardziej na prawo, a centrum się bardziej rozszerza i naciska"
Witkowski ocenił te słowa jako "bzdury". Dodał, że Macierewicz "daleko mija się z rzeczywistością". - Pan Macierewicz po raz kolejny odnosi się do sytuacji, nie podając za bardzo faktów - stwierdził. - Może odnosi się do jakiegoś politycznego zaplecza - zasugerował. Zwrócił tu uwagę ponownie na protesty przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. - Pokazały, ze PiS ląduje bardziej na prawo, a centrum się bardziej rozszerza i naciska na PiS. PiS musi zatem szukać sobie jakichś wyborców na prawo od nich, czyli na przykład Konfederacji oraz tych jeszcze bardziej na prawo - ocenił badacz ekstremizmów politycznych z Collegium Civitas.
Starcia z policją podczas Święta Niepodległości w Warszawie
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: MSWiA