Premier Ewa Kopacz powiedziała w piątek w Warszawie, że "polityka współpracy", jaką obiecała w expose, nie może oznaczać zgody na politykę nienawiści. A taką - jej zdaniem - uprawia PiS zarzucając, że wybory zostały sfałszowane. - Polacy nie chcą kolejnych seansów nienawiści - dodała, nawiązując do zaplanowanego na sobotę 13 marszu organizowanego przez Prawo i Sprawiedliwość.
- Kiedy w trakcie mojego expose pan Kaczyński podszedł do Donalda Tuska i podał mu dłoń, chciałam wierzyć, że to jest szczere, że zmiana jest możliwa. Kiedy po kilku dniach, po kilku tygodniach ten sam pan Kaczyński znowu miotał z trybuny sejmowej oskarżenia o fałszerstwo, zrozumiałam, że niczego nie zrozumie, niczego się nie nauczy - powiedziała Kopacz podczas piątkowej konwencji Platformy Obywatelskiej. Dodała, że kolejne klęski PiS "nie biorą się z fałszerstw i spisków". - Czas spojrzeć prawdzie w oczy panie prezesie Kaczyński: biorą się z tego, że nie rozumie pan zwykłych Polaków - mówiła premier. Według niej Polacy nie chcą "kolejnych seansów nienawiści, chcą spokoju w kraju i u jego granic". - Prezes Kaczyński nie gwarantuje ani jednego, ani drugiego - podkreśliła.
Kopacz powiedziała też, że wierzy w zmianę, którą obiecała obejmując fotel premiera, ale polityka współpracy nie może oznaczać zgody na politykę nienawiści. - Nigdy na to nie będzie zgody - podkreśliła.
"13 grudnia jest dla wielu Polaków święty"
Premier mówiła, że obecnie Polska jest o "lata świetlne odległa od mrocznego kraju, w którym w grudniową noc czołgi tłumiły marzenia o wolności".
- 13 grudnia jest dla wielu Polaków święty. My nie zapominamy, że stan wojenny okupiony został krwią wielu Polaków. Dlatego, szanując prawo każdego do demonstracji, oburza mnie, że jutrzejsza data wykorzystywana jest cynicznie do celów politycznych - powiedziała nawiązując do organizowanego przez PiS w sobotę w Warszawie marszu w obronie demokracji i wolności mediów.
Ewa Kopacz oceniła, że "nie można porównać dzisiejszej Polski do Polski stanu wojennego". - Jutro pan Kaczyński nie będzie musiał niczego podpisywać. Jutro pan Kaczyński po swojej demonstracji wróci do domu, by cieszyć się przywilejami posła na Sejm i lidera opozycji - wiemy to wszyscy. Polska wolność, o której trzeba pamiętać, to prawo do wyboru, ten wybór jest w naszym kraju zagwarantowany konstytucją i innymi prawami Rzeczypospolitej - zaznaczyła.
Kopacz: w przyszłym roku Polacy staną przed wyborem
Premier Ewa Kopacz jest przekonana, że Platforma wygra w wyborach w roku 2015. - By po raz 9. i 10. Polacy opowiedzieli się za spokojem i nowoczesnością - mówiła Kopacz. - Przyszły rok, to będzie rok, w którym Polacy staną przed realnym wyborem. Odpowiedzą na pytanie, czy chcą żyć w kraju strachu, kłótni i podejrzeń, kraju poróżnionym z Europą i skonfliktowanym wokół tematów zastępczych, czy chcą, by władza, będąca blisko ludzi, wsłuchiwała się w ich problemy i potrafiła je rozwiązywać - powiedziała Kopacz. Premier mówiła też, że samorząd to zarządzanie codziennymi sprawami, dobrem wspólnym. - To samorząd ma realny wpływ na liczbę i jakość żłobków, przedszkoli, ilość placówek służby zdrowia, samorząd buduje atmosferę wokół przedsiębiorczości - zaznaczyła. - Gdzie, jak nie w samorządzie, jest miejsce na współpracę i rozwiązywanie problemów? - pytała Kopacz. - Platforma powstała dla budowania Polski, dla ludzi i poprzez ludzi, Platforma powstała z przekonania, że politykę budować można tylko na zaufaniu i tylko wtedy, kiedy kocha się ludzi bardziej niż siebie. Platforma daje do samorządów najlepszych ludzi - mówiła szefowa PO.
"Naszą siłą nie może być słabość oponentów"
Jak zauważyła, w Radomiu do niedawna rządził prezydent z PiS, z "partii panów Kaczyńskiego i Macierewicza". - Werdykt wyborców w Radomiu był bardzo jednoznaczny, prezydent z PiS musiał odejść, wygrał kandydat PO - powiedziała Kopacz. - Dziś zwracam się do was i mówię jedno słowo: wygraliście, a wraz z wami wygrała przyszłość - powiedziała premier do uczestników konwencji samorządowej. Zapewniła również, że Platforma nie będzie zamykać oczu na to, że nie wszystko się udało, że miały miejsce pomyłki i błędy. - Naszą siłą nie może być, drodzy przyjaciele, ewidentna słabość oponentów, naszą siłą musi być uczciwość, pracowitość i determinacja, by poprowadzić Polskę do sukcesu - podkreśliła szefowa PO.
Gronkiewicz-Waltz: wygrywają ci, co wierzą w ludzi i demokrację
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że w kampanii samorządowej PO była gotowa na merytoryczną dyskusję, jednak nie doczekała się na nią. - Chcieliśmy dyskutować na temat naszych planów, pomysłów; również chcieliśmy się tłumaczyć z równych opóźnień inwestycyjnych, ale do głowy nam wówczas nie przyszło, że wybory samorządowe przekształcą się w dyskusję o fundamentach funkcjonowania państwa polskiego, że będziemy musieli bronić tak oczywistego dla wszystkich sukcesu, tego, co się wydarzyło przez ostatnie 25 lat - zaznaczyła Gronkiewicz-Waltz. Jak oceniła, "główna partia opozycyjna wykorzystała święto demokracji", jakim są wybory, by zaatakować "fundament demokracji, jakim jest zaufanie obywateli do państwa". Według niej, Platforma wygrała listopadowe wybory samorządowe, bo - jak mówiła - "zawsze wygrywają ci, którzy wierzą w ludzi i w demokrację". - Wygraliśmy dlatego, że jesteśmy dumni z naszego święta 4 czerwca, które tak żeśmy szczególnie obchodzili, a nie jesteśmy dumni z tego, że był 13 grudnia w Polsce. Jest to bardzo bolesny moment w historii i my takiej rocznicy nie będziemy obchodzić - powiedziała prezydent stolicy. W jesiennych wyborach samorządowych największe poparcie w skali kraju odnotował PiS; PO zdobyła najwięcej mandatów do sejmików wojewódzkich. Wcześniej PO wygrała siedem wyborów z rzędu.
Autor: nsz,kde//rzw / Źródło: TVN24, PAP