Często pamięć może terroryzować człowieka - powiedział były więzień Auschwitz i historyk Marian Turski. Przywołując Holokaust i niemieckie obozy zagłady ocenił, że "nie możemy o tym zapominać, że to jest częścią naszej historii, ale nie wolno ulegać terrorowi pamięci". Jego zdaniem Polska "musi myśleć o swojej przyszłości, musi mieć przyjaciół". - Gdzie ma ich znaleźć, jeżeli nie wśród Niemców? - pytał, podkreślając, że odgrywają one "potężną rolę" w Europie.
Były więzień Auschwitz, dziennikarz i historyk, Marian Turski spotkał się w sobotę z uczestnikami Campusu Polska Przyszłości w olsztyńskim Kortowie. Wspominał, że widział w "wielu ważnych miejscach Warszawy" plakaty, na których jest "zdjęcie twarzyczki dziecięcej" i kilka słów. - Ja, Józefina Michalska, miałam lat 12. Niemcy mnie zamęczyli. Obok plakat: Ja, Józef Tomaszewski, miałam lat 13. Niemcy mnie torturowali w Auschwitz. I tak kolejno, taki ciąg - mówił.
- Wydaje mi się, że jeżeli człowiek chce żyć, normalnie żyć, myśleć o przyszłości, nie wolno mu się poddawać terrorowi pamięci. Często pamięć może terroryzować człowieka. Nie wolno trzymać się tylko pamięci. Co nie oznacza, że można zaprzeczać, że ta Michalska, czy Tomaszewski, czy inni zostali zamęczeni, zamordowani. Nie - zaznaczył.
Turski: moglibyśmy zapytać samych siebie, czy Ukraińcy powinni nam nigdy nie zapomnieć?
- Popatrzcie, moglibyśmy spytać samych siebie, czy i w jakim stopniu Ukraińcy powinni nam nigdy nie zapomnieć, że w latach międzywojennych na terenach, które były naszymi kresami, ale były zachodnią Ukrainą i teraz należą do Ukrainy, rząd nasz zburzył 130 cerkiewek ukraińskich. Czy ciągle będziemy chcieli, żeby to pamiętali? - pytał Turski.
Powtórzył, że "nie możemy o tym zapominać, że to jest częścią naszej historii, ale nie wolno ulegać terrorowi pamięci". - Trzeba patrzeć, co jest dzisiaj najważniejsze - apelował. Podkreślał jednocześnie, że ze względu na to, co dzieje się na naszej wschodniej granicy, Polska "musi myśleć o swojej przyszłości, musi mieć przyjaciół".
- Gdzie ma ich znaleźć, jeżeli nie w Europie? Gdzie ma ich znaleźć, jeżeli nie wśród Niemców? Tak, wśród Niemców, którzy zresztą mają świadomość - przynajmniej pewna część, nie wszyscy - krzywd wyrządzonych Polsce i w związku z tym wcześniej czy później, w większym czy mniejszym stopniu, jednak próbują również coś Polsce zapewnić, chociażby w sprawach ukraińskich - ocenił historyk.
"To nienawiść do Rosjan sprawiła, że pokochaliśmy Ukraińców. Powiedzmy sobie prawdę"
- Jak sami wiecie bardzo dobrze, nie było miłości między Polakami i Ukraińcami - przypominał ocalały z Holokaustu.
Jak mówił, "to nienawiść do Rosjan, do agresji rosyjskiej sprawiła, że pokochaliśmy Ukraińców". - Powiedzmy sobie prawdę, tak to się stało - podkreślił.
Ocenił, że "wobec tego musimy dalej myśleć o tym - wtedy, kiedy Ukraińcy giną, a żeby wojna się do nas nie przybliżała - żebyśmy mieli silne zaplecze, zaplecze europejskie". - W zapleczu europejskim Niemcy odgrywają, chcemy czy nie chcemy, potężną rolę pod względem gospodarczym, zbrojeniowym - zaznaczył Turski. I podsumował: - Wobec tego nie możemy, powiadam, nie możemy ulegać zawsze terrorowi pamięci.
"Usuwanie języka nienawiści" początkiem drogi
Turski opowiadał też o pobycie w obozie koncentracyjnym, marszach śmierci i wywożeniu ludzi w wagonach kolejowych. Mówił, że jako więzień pierwszy raz odzyskał godność po przyjeździe do jednego z kolejnych obozów, gdzie pilnujący więźniów Niemiec powiedział, że nikt tutaj nie będzie bił więźniów, chyba że jeden drugiemu ukradnie chleb.
- Przez cały czas pobytu w obozach nigdy nie płakałem. Po raz pierwszy wtedy miałem łzy w oczach - przyznał.
Pytany, jak zmniejszyć zło między ludźmi, przyznał, że nie umie odpowiedzieć na to pytanie, ale powinniśmy zacząć od próby "usuwania języka nienawiści". To - jak mówił - może być pierwszy krok na drodze ku zrozumieniu i następnie empatii w stosunku do drugiego człowieka.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24