Na pewno w tle jest historia związana zarówno z Marianem Banasiem, jak i sprawami dotyczącymi mafii vatowskiej w Ministerstwie Finansów, i w ogóle z powiązaniami różnych osób, piastujących bardzo często bardzo wysokie funkcje publiczne, ze światem przestępczym – powiedział w TVN24 dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel. Odniósł się do środowego przeszukania w domu syna prezesa NIK przez agentów CBA.
Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukiwali w środę podwarszawski dom Jakuba Banasia, syna prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Po południu tego dnia szef NIK oświadczył, że "działania operacyjne CBA" wobec jego syna "nie mogą być rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie wczoraj przez media fragmentów wyników kontroli dotyczącej organizacji wyborów korespondencyjnych". - To przypomina mi czasy bolszewickie – powiedział.
Przeszukanie w domu Jakuba Banasia zostało przeprowadzone dwa dni po tym, gdy portal Onet podał, że w najbliższych dniach można spodziewać się publikacji raportu NIK dotyczącego "wyborów kopertowych". Według dziennikarzy NIK "ma dowody stawiające w trudnym położeniu prawnym" premiera Mateusza Morawieckiego i szefa jego kancelarii Michała Dworczyka. Marian Banaś zapowiedział publikację raportu na 18 maja.
Sprawę komentował w czwartek w TVN24 Bertold Kittel, autor reportażu "Pancerny Marian i pokoje na godziny" wyemitowanego w "Superwizjerze" 21 września 2019 roku.
"Są rzeczy, które powinny jak najszybciej zostać ujawnione"
Bertold Kittel powiedział, że "na pewno w tle jest historia związana zarówno z Marianem Banasiem, jak i sprawami dotyczącymi mafii vatowskiej w Ministerstwie Finansów, i w ogóle z powiązaniami różnych osób, piastujących bardzo często bardzo wysokie funkcje publiczne, ze światem przestępczym".
- To nie jest jedno śledztwo tylko dotyczące pana Mariana Banasia, ale tam jest więcej takich postępowań, w których takie wątki się przewijają – dodał.
- To jest wspólny mianownik obu tych stron, że żadna z nich nie ujawnia tak naprawdę, o co w tych sprawach chodzi, a tam są rzeczy, które powinny jak najszybciej zostać ujawnione, dlatego że dotyczą najważniejszych urzędników w państwie, ich powiązań, często zaskakujących – zaznaczył Kittel.
"Mamy do czynienia z potencjalnym ujawnieniem informacji z postępowania"
Reporter powiedział, że "kalendarz działań prokuratury w tej sprawie może wskazywać na to, że osoby, u których miało być przeszukanie, wiedziały wcześniej o jego terminie".
- Mamy tutaj do czynienia z potencjalnym ujawnieniem informacji z postępowania. Nie słyszałem, żeby ktokolwiek w tej sprawie wszczął postępowanie, mimo że mamy być może podejrzenie popełnienia przestępstwa – dodał.
Jak mówił Kittel, to dobrze ilustruje, na jakim etapie jesteśmy. - Widzimy rzeczy, które są często szokujące, jakieś powiązania. Informacje, które do nas docierają, mogą świadczyć o bardzo poważnych przestępstwach, i nikt nie wszczyna w tej sprawie żadnych postępowań – zauważył dziennikarz "Superwizjera".
"Mówimy o zbieraniu haków na osoby piastujące najwyższe stanowiska"
Podkreślił, że sprawa Mariana Banasia, która się toczy w prokuraturze w Białymstoku, dotyczy jednego z najwyższych urzędników w państwie i jego bliskich.
- Mamy jeszcze sprawę dotyczącą Ministerstwa Finansów i kwestii związanych z wyłudzaniem podatku VAT przez osoby, które tam pracowały. Toczy się w tej sprawie proces, który w sposób absolutnie niespotykany został objęty wyłączeniem jawności. Prócz tego jednego postępowania jest ich tam jeszcze kilka. Tam są rzeczy, które kompromitują wielu urzędników i polityków, którzy obecnie zajmują najwyższe stanowiska państwowe – mówił Kittel.
- Myślę, że gdyby ta sprawa została ujawniona, to wiele osób, które dziś są na szczycie, mogłoby się pożegnać ze swoją przyszłą karierą polityczną. Żadna ze stron, to widać - ani pan Banaś, ani ludzie, którzy go próbują oskarżać - nie ma interesu w tym, żeby cokolwiek w tej sprawie wyszło na jaw, dlatego że ta sprawa kompromituje fundamenty tej władzy – ocenił.
Kittel dodał, że "powiązania ze światem przestępczym w przypadku Ministerstwa Finansów to jest tylko wierzchołek góry lodowej". - Tam mówimy o jeszcze innych instytucjach, innych osobach, o zbieraniu haków na osoby piastujące najwyższe stanowiska, o brutalnej walce o władzę. To wszystko jest w tych materiałach, które niestety są całkowicie poza wiedzą opinii publicznej – powiedział dziennikarz "Superwizjera".
Zauważył, że "nie wyszła (na światło dzienne) informacja, u kogo, oprócz syna pana Banasia, zostało przeprowadzone przeszukanie". - A to też jest bardzo ciekawe – do kogo agenci CBA zapukali – dodał.
Śledztwo dotyczące oświadczeń majątkowych
Podstawą śledztwa prowadzonego od półtora roku przez Prokuraturę Regionalną w Białymstoku, a dotyczącego oświadczeń majątkowych Mariana Banasia, są trzy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które wpłynęły od grupy posłów opozycji, w tym posła Jana Grabca (Koalicja Obywatelska), Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz z Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Na początku marca ubiegłego roku CBA dołączyło kolejne zawiadomienie.
Jak dotąd w sprawie nikomu nie postawiono zarzutów.
Kontrowersje wokół Mariana Banasia wybuchły 1,5 roku temu po tym, jak "Superwizjer" TVN ujawnił, że w kamienicy należącej do ledwie co powołanego prezesa NIK działa hotel na godziny. Jak ustalił dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel, hotel był prowadzony przez członków krakowskiego świata przestępczego. Mężczyźni, którzy prowadzili hotel na godziny w kamienicy Mariana Banasia, parali się sutenerstwem, brali udział w porachunkach mafijnych.
Akt oskarżenia wobec współpracowników Banasia z resortu finansów
Prokuratura przed rokiem skierowała do sądu akt oskarżenia wobec dwóch najbliższych współpracowników Banasia z czasów, gdyby był wiceministrem finansów. Chodzi o Arkadiusza B. i Krzysztofa B., którym Banaś powierzył funkcje dyrektorskie w ministerstwie, a ci już pierwszego dnia pracy, jak wynika z późniejszych ustaleń śledztwa, zaczęli budować zorganizowaną grupę przestępczą, by wyłudzać zwrot podatku VAT.
Przed warszawskim sądem trwa proces obydwu dyrektorów, a także naczelnika warszawskiego urzędu skarbowego oraz dwudziestu ich współpracowników. W tym procesie Marian Banaś ma status świadka.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP