Aż sześciokrotnie zmniejszył sąd wysokość kaucji, jaką za wolność musiała zapłacić Weronika Marczuk-Pazura. Ci, którzy poręczyli za celebrytkę, odzyskali 500 tys. zł. W kasie wymiaru sprawiedliwości pozostało 100 tys. zł.
Dzięki kaucji Marczuk-Pazura, której prokuratura zarzuciła powoływanie się na wpływy i przyjęcie łapówki w zamian za pośrednictwo w korzystnym rozstrzygnięciu prywatyzacji Wydawnictw Naukowo-Technicznych mogła dwa miesiące temu opuścić areszt.
Początkowo sąd pierwszej instancji uznał, że celebrytka powinna zapłacić za wolność 600 tys. zł. Kwota - choć duża - została zebrana w rekordowym tempie. Zaledwie trzy godziny po decyzji wymiaru sprawiedliwości.
Skuteczne odwołanie
Marczuk-Pazura nie zgodziła się jednak z wysokością kaucji i odwołała się do sądu drugiej instancji. Rozstrzygnięcie okazało się dla niej korzystne. - Kilka dni temu sąd drugiej instancji wydał postanowienie, w którym obniżył sześciokrotnie kwotę kaucji do 100 tys. zł - powiedziała w RMF FM Marczuk-Pazura.
I dodała, że 500 tys. zł zwrócono osobom, które wpłaciły za nią poręczenie majątkowe.
Jej zdaniem, sąd drugiej instancji uznał też, że żądanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania było niezasadne (o to wnioskowała prokuratura).
- W tej sprawie dotknęły mnie wszystkie możliwe szykany - stwierdziła celebrytka.
Zatrzymana przez CBA
Marczuk-Pazura została zatrzymana przez CBA pod koniec września na gorącym uczynku. Tuż po tym, jak przed jedną z warszawskich restauracji miała przyjąć łapówkę - 100 tys. zł z żądanej kwoty 450 tys. zł (za pośrednictwo w korzystnym rozstrzygnięciu prywatyzacji Wydawnictw Naukowo-Technicznych).
CBA zatrzymało też prezesa WNT Bogusława S.
Celebrytce grozi do 8 lat więzienia. Całej sprawie pikanterii nadawał fakt, iż ze strony CBA przez kilka miesięcy "rozpracowywał" ją słynny agent Tomek.
Źródło: tvn24.pl, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: tvn