Marcin Przydacz mówiąc w piątek w Radiu Zet o wnioskach z czwartkowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego zwołanej w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni przez rosyjskie drony, powiedział, że "wszystkie siły polityczne - i strona rządowa, i strona prezydencka, ma podobny ogląd sytuacji". - Jasnym jest w oparciu o te informacje, które pozyskaliśmy, że te drony, które przekroczyły polską granicę, wtargnęły, to były drony rosyjskie, wystrzelone z terytorium Rosji - dodał.
Pokreślił, że "trzeba tutaj przeciwdziałać operacji dezinformacyjnej, która jest prowadzona". - Według naszych informacji zdaje się, że (granicę - red.) przekroczyło 21 dronów - powiedział prezydencki minister do spraw międzynarodowych. Mówił, że niektóre drony wlatywały, były kilkanaście sekund w polskiej przestrzeni powietrznej i wracały.
Przydacz: przysłuchiwałem się rozmowie Nawrockiego z Trumpem
Przydacz został zapytany o słowa prezydenta USA. Donald Trump pytany o naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony, ocenił, że "to mogła być pomyłka". - Niezależnie od tego, nie jestem zadowolony z niczego, co ma związek z całą tą sytuacją, ale mam nadzieję, że to się skończy - dodał.
- Prezydent Stanów Zjednoczonych rozmawiał z prezydentem Karolem Nawrockim i nasz pan prezydent przedstawił pełnię informacji, jakie Polska, polskie służby posiadają. Przysłuchiwałem się tej rozmowie i słyszałem z ust samego prezydenta Trumpa mówiącego, że jeśli coś wtargnęło na terytorium Polski, stanowiło zagrożenie, należało to neutralizować i to jest absolutnie zrozumiałe i tak trzeba było zrobić - mówił Przydacz.
Na pytanie, jak prezydent USA może powiedzieć, że to jest pomyłka, odpał, że "nie jest rzecznikiem prezydenta Donalda Trumpa". - Mówię to, co sam słyszałem - dodał.
Przydacz: trzeba sprawdzić, czy wszystkie z tych dronów były wysłane przez Rosję
Prezydencki minister był dopytywany, czy to nie jest rozczarowujące. - Jeśli chodzi o ocenę tej sytuacji, wielu obserwatorów, polityków, także i ważnych ekspertów w pierwszych godzinach zakładało, że być może to są te drony, które zostały elektronicznie ogłuszone przez stronę ukraińską i dlatego przekroczyły polską granicę. Tak bywało wcześniej. Trzeba też sprawdzić, czy wszystkie z tych kilkunastu dronów, które dotarły, rzeczywiście były wysłane przez Rosję. Być może tam również są i takie, które przyleciały nieco przypadkowo - powiedział.
- Ale to nie zmienia naszej oceny. To był element działania w ramach wojny hybrydowej, którą prowadzi Rosja wobec NATO - zaznaczył Przydacz i dodał, że "każda inna opinia nie jest opinią zgodną z faktami i zgodną także z naszą analizą".
Dopytywany, czy nie jest rozczarowany, że nie było ostrzejszej reakcji w tej sprawie, powiedział, że "jesteśmy bliskim sojusznikiem, jesteśmy wszyscy tak naprawdę związani sojuszem, artykułem 5., Traktatem Północnoatlantyckim". - Dla mnie najważniejsze jest to, co pan prezydent Trump powiedział bezpośrednio prezydentowi Karolowi Nawrockiemu. Cała reszta komunikatów publicznych może być też przedmiotem pewnych sygnałów i jakiejś gotowości negocjacyjnej - oznajmił.
Przypomniał, że "trwają rozmowy, trwają negocjacje pomiędzy Ukrainą, Rosją a Stanami Zjednoczonymi", więc, jak dodał, "można na to spojrzeć też przez pryzmat tych sygnałów". - Dla nas, dla Polski, sprawa jest absolutnie jasna. Takie też stanowisko przedstawiliśmy Amerykanom - doda.
Szef BBN: antypolska akcja zintegrowała polską scenę polityczną
W czwartek po zakończeniu posiedzenia RBN Przydacz podkreślił, że drony, które wleciały w polską przestrzeń powietrzną pochodziły z Rosji, nawet jeżeli przekraczały granicę Polski z Białorusią i Ukrainą. - To był bardzo poważny incydent zagrażający bezpieczeństwu Polski. Wywołał także duże reperkusje i zainteresowanie międzynarodowe. Wielu sojuszników, wielu partnerów z Unii Europejskiej, sojuszników z NATO wyrażało głębokie zainteresowanie i zaniepokojenie tą sytuacją - mówił. Zaznaczył też, że Wojsko Polskie "podjęło odpowiednie działania w celu neutralizacji tego zagrożenia".
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomir Cenckiewicz mówił, że "Federacja Rosyjska jest największym wrogiem Polski i jedyny pozytyw, który z tego płynie to paradoksalnie to, że ta antypolska akcja (...) w jakiś sposób zintegrowała polską scenę polityczną".
Cenckiewicz dodał, że toczone spory w obliczu nalotu dronów "w zasadzie ustały". - Główne ośrodki władzy w Polsce rozmawiają ze sobą w jeszcze lepszej atmosferze w obliczu tych wszystkich zagrożeń - zapewnił.
Autorka/Autor: js/ft
Źródło: Radio Zet, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Albert Zawada