Będziemy mieli dopełnienie Sądu Najwyższego miłośnikami tego rządu po to, żeby rząd mógł do końca nad tym ciałem zapanować i wybrać swoich prezesów. To jest tworzenie pałki, której zapewne PiS użyje już przy wyborach samorządowych - komentował w TVN24 Marcin Celiński ("Liberte"). Z kolei jak dodał Michał Kolanko ("Rzeczpospolita"), "opozycja nie znalazła języka, który mógłby poruszyć w masowy sposób społeczeństwo i sprawić, żeby Prawo i Sprawiedliwość realnie się cofnęło".
Sejm uchwalił w piątek przygotowaną przez PiS nowelizację ustaw o Sądzie Najwyższym, ustroju sądów, Krajowej Radzie Sądownictwa i o prokuraturze. Chodzi między innymi o zmiany procedur wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i kwestie obsady stanowisk w tym sądzie.
"Mamy do czynienia z legalizacją pałki"
O tym, co zmienia ta nowelizacja, rozmawiali goście TVN24: publicyści Marcin Celiński ("Liberte") i Michał Kolanko ("Rzeczpospolita").
Celiński powołał się na definicję sformułowaną przez profesora Karola Modzelewskiego. - Mamy do czynienia z legalizacją pałki, to znaczy ta pałka może nie jest jeszcze całkiem używana, ale mamy do czynienia z legalizacją faktycznego nadzoru władzy wykonawczej nad władzą sądowniczą - ocenił.
- Jeżeli PiS napotyka na drodze do utwardzenia swojej władzy nad wszystkimi płaszczyznami publicznymi w Polsce jakąkolwiek przeszkodę, to wymyśla kolejną nowelizację - dodał. Jak stwierdził, za moment może okazać się, że ta nowelizacja jest "nieskuteczna w jakimś zakresie", a wówczas będzie kolejna - "aż do skutku".
"Mają kochać ten rząd"
- Najgorszy skutek tego, co zostało wczoraj znowelizowane, to jest obniżenie progu kwalifikacyjnego sędziów, którzy mogą aspirować do Sądu Najwyższego, czyli otwarcie drogi tym sędziom, którzy w normalnych warunkach nie mieliby jeszcze szansy marzyć o Sądzie Najwyższym - komentował Celiński. Wyjaśnił, że chodzi o tych sędziów, którzy "będą spełniali podstawowe kryterium, które posłanka PiS Krystyna Pawłowicz na posiedzeniu Krajowej Rady Sądownictwa określiła". - Mają kochać ten rząd - powiedział.
- W związku z tym będziemy mieli dopełnienie Sądu Najwyższego miłośnikami tego rządu po to, żeby ten rząd mógł do końca nad tym ciałem zapanować, wybrać swoich prezesów. To jest to tworzenie pałki, której zapewne PiS użyje już przy wyborach samorządowych - ocenił publicysta "Liberte".
"Fiasko opozycji"
Z kolei Michał Kolanko dodał do tego, o czym mówił Celiński, jeszcze jeden aspekt - aspekt polityczny dotyczący opozycji.
- Mam takie wrażenie, że jednak to, co się wydarzyło, to było fiasko ze strony opozycji. Fiasko polegające na tym, że opozycja nie znalazła - mimo tych wszystkich zagrożeń, o których mówił Rzecznik Praw Obywatelskich, prawnicy - sposobu, żeby sprawić, że ten temat stanie się tematem, który poruszy opinię publiczną - powiedział.
Nawiązał jednocześnie do protestów w obronie sądów. - Zobaczyłem przed Sejmem w czwartek tę grupkę 80-100 osób protestujących i ich przywódcę Pawła Kasprzaka, który wznosił gromkie okrzyki tak, jakby stała za nim armia setek tysięcy ludzi. On był wtedy generałem bez armii - podkreślił.
Jak zaznaczył, "to nie jest to, co było rok temu", kiedy domagano się zawetowania przez prezydenta ustaw sądowych. - Masowe protesty, które zmusiły prezydenta Dudę do częściowego cofnięcia się. Opozycja nie znalazła teraz takiego języka, który mógłby poruszyć w masowy sposób społeczeństwo i sprawić, żeby Prawo i Sprawiedliwość się realnie cofnęło - mówił Kolanko.
"Nie ma w Polsce czegoś takiego, jak opozycja"
Zgodził się z nim Celiński, jednak - jak dodał - "mamy jeden błąd metodologiczny w założeniu, że mówimy 'opozycja'". - Nie ma w Polsce czegoś takiego jak opozycja. Jest parę środowisk opozycyjnych. Nie ma czegoś takiego jak taktyka opozycji. Są przeróżne pojedyncze akty, które zdaje się, że nie są w żadnej sposób koordynowane - przekonywał.
Pytany, co się zmieni w związku z tą nowelizacją dla zwykłego obywatela, stwierdził, że choć "tracimy coś, co nie dotyka wszystkich codziennie", to "Sąd Najwyższy jest gwarantem naszych praw w zderzeniu z władzą".
- Sądy zostały powołane do rozstrzygania sporów, a sądy takie jak Sąd Najwyższy - do obrony słabszych przed silniejszymi. Państwo jest zawsze silniejsze wobec obywatela, wobec organizacji obywatelskich. Sąd Najwyższy i możliwości odwoławcze są na straży tego, żebym ja - słaby obywatel - znalazł sojusznika w starciu z silniejszymi partnerami - tłumaczył.
- Jeżeli jedna ze stron sporu ma władzę nad sądem, to moja pozycja w tym sądzie jest słaba, tak jak na początku bez sądu. Tak, jakbym stracił prawo do tego sądu - podsumował Celiński w TVN24.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24