Błysk zza krzaka i po powrocie do domu dostajemy "miłą" pamiątkę w postaci zdjęcia z trasy. Razem z nią mandat. Trudno znaleźć osobę, która lubi fotoradary. Główny Inspektorat Transportu Drogowego chce to zmienić. Za 4 miliony złotych będzie przekonywał Polaków, że fotoradary ratują ludziom życie.
Kampania reklamowa ma ruszyć w prasie, radiu i telewizji. Inspektorat będzie prezentował czym są i co nam dają fotoradary, oraz nakłaniał do płacenia mandatów przez internet i wzywał do nieignorowania przychodzących pocztą "pamiątek" z trasy.
Dobry fotoradar
- Chodzi o to, żeby pokazać, do czego te fotoradary służą. Jak są instalowane, w jakich miejscach i jakie przynoszą pozytywne efekty dla użytkowników dróg - tłumaczy Marcin Flieger z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, który zarządza ponad trzystoma fotoradarami. Zasługą błyskających pudełek ma być to, że o 8 procent spadła liczba wypadków, a o 13 procent liczba zabitych na drogach. Przy okazji promowania tych danych, Inspektorat chce też poprawić swój wizerunek, przedstawiając się w jak najlepszym świetle. Cała kampania ma kosztować 4 miliony złotych. - Jak o tym usłyszałem, to pomyślałem, że jacyś urzędnicy zwariowali - mówi Julian Obrocki, dziennikarz motoryzacyjny. Podobne opinie wygłaszają kierowcy zapytani przez reportera "Faktów" o ocenę pomysłu.
Wielu ekspertów twierdzi, że to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Inspekcja tłumaczy jednak, że musi zorganizować kampanię promującą fotoradary i system ich rozliczania, bo takie są unijne wymogi. Trzeba zrobić promocję tego, co Unia współfinansowała.
Autor: mk//bgr / Źródło: Fakty TVN