Są niezwykle, wprost nienaturalnie chude a powtarzają, że powinny jeszcze zrzucić kolejne kilogramy. Docierają na skraj wychudzenia i na skraj załamania nerwowego dostrzegając miligramy tłuszczu na wycieńczonych ciałach. Anoreksja poważny problem, który trzeba leczyć. W Polsce powstaje pierwszy ośrodek leczenia anoreksji.
- To jest nie do opisania. Ktoś, kto tego nie przeżył, to tego nie zrozumie - opowiada Ewa, która chorowała na anoreksję. Żeby zrzucić kolejne - zbędne jej zdaniem kilogramy - chowała jedzenie, udawała, że je, robiła wszystko, żeby uniknąć przyjmowania jakichkolwiek pokarmów.
O tym, jak ciężko jest walczyć z chorobą wiedzą także najbliżsi. Zdesperowani rodzice młodych dziewczyn, które na własne życzenie zmieniają się w chodzące szkielety, niekiedy nie mają już sił na dalszą walkę. - Bardzo ciężko żyć z tą chorobą. Zwłaszcza jak nie ma pomocy. Już nie dajemy rady - skarży się Joanna, matka anorektyczki.
Nieprzystosowane szpitale
O tym, jak trudno się leczyć, wiedzą dziewczyny, które podjęły walkę. W Polsce nie ma wyspecjalizowanych oddziałów, które miałyby opracowane programy do leczenia anoreksji. Dziewczyny leżą na salach razem z innymi chorymi, a lekarze nie do końca wiedzą, jak im pomagać.
- Tam się tuczy anorektyczki, żeby były zdrowe wewnątrz. Nie ich psychika, nie ich głowa, tylko narządy, żeby były zdrowe - opowiada Ewa.
Światło w tunelu
W Polsce powstaje pierwszy, oparty na amerykańskich wzorcach ośrodek leczenia anoreksji. - Osoba się uczy, jak walczyć z tymi nawykami. Jak wyjdzie i ma taki moment, że się czuje bezradna, że znowu zacznie albo nie jeść albo wymiotować albo korzystać z jakiś pigułek albo herbatki jakieś pić, to sama umie walczyć z takim czymś - wyjaśnia Brabara Matus-Chmura, psycholog z fundacji "Drzewo Życia", która we wrześniu otwiera dom dla chorych na anoreksję.
Matus-Chmura tłumaczy, że żyje się w nim, jak w zwykłym domu. Każdy ma swój pokój z łazienką, dużo prywatności, a zarazem czuje się tam jak w rodzinie, a nie jak chory w szpitalu. W trakcie dnia pacjentki chodzą na wspólne terapie, mają spotkania z psychologami, lekarzami i dietetykami.
Chorzy czekają
Z ośrodka cieszą się kobiety chore na anoreksję i ich rodziny. - Była pani, która przejechała 350 km w jedną stronę po to tylko, żeby być i posłuchać - opowiada Elżbieta Sas z fundacji "Drzewo Życia" - Jak zapytałam ją, czy warto było z tak daleka jechać, odpowiedziała, że zawsze warto. Bo zawsze chociażby jedno zdanie do niej trafiło, to mogłoby być ważne zdanie dla jej córki.
Inicjatywę popierają też lekarze. - Taki ośrodek, w którym terapia byłaby prowadzona właściwie od ran do wieczora, uwzględniałaby różne metody tego leczenia, bardzo jest potrzebny w Polsce - mówi psychiatra Aleksandra Mazur.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24