W kompleksie bunkrów w Mamerkach otwarto w czwartek nieczynną od lat studzienkę. Dzierżawca obiektu liczył, że znajdzie w tunelu artefakty z czasów II wojny światowej lub Bursztynową Komnatę. Po odsłonięciu włazu okazało się, że zbudowany z cegły klinkierowej tunel jest pusty.
Właz, który w czwartek odkopywano w Mamerkach (woj. warmińsko-mazurskie) i otworzono jest w środku lasu, w pobliżu jednego z bunkrów. W czasie wojny znajdowało się w tym obiekcie kasyno wojskowe.
Z samego rana leśnicy wycięli rosnącą na włazie samosiejkę. Po godzinie 10 ekipa dzierżawcy Mamerek, Bartłomieja Plebańczyka, rozpoczęła odkopywanie włazu studzienki. - Są emocje, emocje ogromne, ciekawe, co zobaczymy - relacjonował przed kamerami Plebańczyk.
Klinkierowa cegła, drabinka i piasek na dnie
Po około 15 minutach właz odkopano. W metalowe ucho klapy wsunięto metalową sztabę, która miała pomóc podnieść wieko. Ponieważ klapa okazała się bardzo ciężka, na pomoc ekipie Plebańczyka ruszyło kilku gapiów. Klapa została w końcu uniesiona i nieco odsunięta na bok. Przy ostatniej próbie odsunięcia klapy jej metalowe, zardzewiałe uchu, odłamało się. - Ależ ciężka ta klapa, jak nie wiem co - komentował jeden z otwierających właz. Potem do środka wpuszczono kamery. Okazało się, że studzienka zbudowana jest z klinkierowej cegły, ma drabinkę, a na dnie jest zasypana piaskiem. - Nie ma śladów po turystach, nie ma śmieci, prawdopodobnie jest to pierwszy raz od czasów zakończenia II wojny światowej, gdy ta studzienka została otwarta - powiedział Plebańczyk. Dodał, że już ten fakt jest sukcesem.
- Nie ma w tej studzience materiałów wybuchowych, dzięki czemu będziemy mogli do niej wejść i ją dokładnie obejrzeć, sprawdzić, co mogło w niej być - dodał. Przyznał, że w jego ocenie Niemcy mogli tam trzymać np. paliwo lub kable czy rury. Plebańczyk dodał, że "zasypanie piaskiem daje pole do myślenia, co tam jest". Wcześniej przyznawał, że liczył na artefakty wojenne lub nawet na Bursztynową Komnatę.
Studzienka odnaleziona za pomocą georadaru
Zasypaną studzienkę Plebańczyk odnalazł dzięki georadarowi. Jak mówił, to urządzenie daje nadzieję "na kolejne wskazania". W odsłonięciu włazu uczestniczyli dziennikarze i gapie, którzy specjalnie na tę okazję przyjechali w czwartek do Mamerek. Na miejscu pojawiły się także ekipy telewizyjne między innymi z Polski, Rosji i USA.
- Ludzie tu po tym lesie latami łażą i nikt niczego nie znalazł. Jaka tam Komnata, jakie skarby. Pic na wodę - mówił jeszcze przed otwarciem włazu mężczyzna, który przyglądał się wydarzeniu.
Nieudane próby odnalezienia Bursztynowej Komnaty
W Mamerkach w czasie II wojny światowej znajdowała się Kwatera Główna Niemieckich Wojsk Lądowych (OKH). Plebańczyk już trzykrotnie - zawsze na początku sezonu letniego - prowadził w tym miejscu poszukiwania Bursztynowej Komnaty "lub innych skarbów". Niczego jednak nie znalazł.
Dawna kwatera główna dowództwa wojsk lądowych jest najlepiej zachowanym ośrodkiem dowodzenia z czasów III Rzeszy na Mazurach. Niemcy w styczniu 1945 roku opuścili to miejsce bez walki i nie wysadzili bunkrów. Dlatego Mamerki stanowią unikatową atrakcję turystyczną. Nie były jednak dotychczas tak popularne, jak odległa o 18 kilometrów kwatera główna Adolfa Hitlera "Wilczy Szaniec" w Gierłoży.
Kompleks w Mamerkach zbudowano w latach 1940-44. W lesie nad Mamrami ukryto 30 masywnych schronów i ponad 200 innych obiektów. Były tam nie tylko baraki mieszkalne, wartownie i stanowiska obrony przeciwlotniczej, ale też kasyna i kuchnie, poczta, kino, szpital, sauna i stajnie. W kwaterze rezydowało 40 niemieckich generałów i półtora tysiąca żołnierzy.
Autor: akr/adso / Źródło: PAP