- Prokuratura twierdziła, że nie ma amerykańskiego raportu w sprawie Nangar Khel. Ja mam dokument, który podpisał amerykański dowódca. W rejonie wioski był wcześniej amerykański patrol, który został ostrzelany - powiedział w „Faktach po faktach” gen. Sławomir Petelicki.
Z dokumentu wynika, że w rejonie ostrzelanej przez Polaków wioski byli talibowie, którzy zaatakowali żołnierzy koalicji. Amerykanie byli też przekonani, że rebelianci nie opuścili tej okolicy. "W wiosce Nangar Khel talibowie zorganizowali bazę na potrzeby swoich operacji i zasadzek. (...) Nie ma wątpliwości, że pozostali członkowie jednostki nadal działają w okolicy i należy przypuszczać, że wrócą do wioski po materiały i wsparcie logistyczne" - czytamy w dokumencie.
– Te okolice ostrzelali polscy żołnierze i za to odpowiadają. Bronię naszych żołnierzy, a powinien to robić minister obrony – dodał gen. Petelicki.
Według niego szef MON Bogdan Klich nie odpowiedział na prośbę prokuratury, która starała się uzyskać dokumentny od wywiadu USA i nagrania z rejonu wioski. - Gdyby dołożył starań, miałby i inne dokumenty świadczące na korzyść żołnierzy. A on obraził 18. batalion nazywając tych ludzi kryminalistami – mówił wzburzony generał. - Jeśli minister tak się zajmuje żołnierzami, to mam poważne wątpliwości jak dalej będzie w Wojsku Polskim – dodał.
kaw /tr
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Petelicki: mam raport ws Nangar Khel\TVN24