Na pewno nie jestem typem reżysera, który będzie kręcił patriotyczne filmy - podkreśliła reżyserka Małgorzata Szumowska, której najnowszy film "Twarz" zdobył statuetkę Srebrnego Niedźwiedzia podczas 68. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Berlinale. Gość "Kropki na i" dodała, że największe sukcesy w polskiej kinematografii nie biorą się z powielania hollywoodzkich wzorców. Szumowskiej towarzyszył Michał Englert - operator, scenarzysta, producent oraz współtwórca filmu "Twarz".
"Twarz" w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej - film o człowieku, który po wypadku musi na nowo odnaleźć się w świecie - został w sobotę nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem (Grand Jury Prize) podczas 68. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Berlinale.
Jacek, bohater filmu, po nowatorskiej operacji wraca do rodzinnej miejscowości, ale ludzie nie wiedzą, jak go traktować, więc staje się dla nich kimś obcym. W głównej roli wystąpił Mateusz Kościukiewicz, prywatnie mąż Szumowskiej. "Twarz" pojawi się w polskich kinach 6 kwietnia.
"Mówi się, że to jest śmieszno-straszny film"
Szumowska w "Kropce nad i" podkreśliła, że twórcy faktycznie inspirowali się przypadkiem Grzegorza Galasińskiego - mężczyzny, który w wyniku wypadku stracił twarz i dzięki nowatorskiej operacji chirurgów z Centrum Onkologii w Gliwicach przeszedł przeszczep twarzy w 2013 roku. Był to pierwszy tego typu zabieg na świecie, który ratował życie pacjenta.
- Spotkaliśmy się z nim i odbyliśmy wiele rozmów na temat tego, jak wyglądała jego rekonwalescencja i tak dalej. Stwierdziliśmy, że chcemy zrobić film nie dokładnie o nim, tylko to jest taki punkt wyjścia - oceniła Szumowska.
Reżyserka w "Kropce nad i" swój najnowszy film określiła mianem "przypowieści metaforycznej o Polsce". - Mówi się, że to jest śmieszno-straszny film. To nie jest tylko i wyłącznie komedia. Tam są też takie momenty, że ten śmiech w pewnym momencie zastyga - wyjaśniła Szumowska.
Mówiła, że "Twarz" ma pokazać tkwiącą w społeczeństwie hipokryzję i strach przed innością. - O tym, że bardzo potrafimy i lubimy jako naród się od pewnych rzeczy odcinać, odgradzać. Że dobrze nam jest we własnym sosie - wskazała Szumowska.
- To nie miał być realistyczny film o człowieku, który przeszedł przeszczep twarzy i o tym, jak mu wszyscy pomagają bądź nie pomagają. To nie miał być publicystyczny film. Tylko to miał być film, który jest baśnią, przypowieścią, mitem, metaforą - dodała Szumowska.
"Ten film opowiada o takiej małej Polsce"
Gość "Kropki nad i" mówiła, że "Twarz" skupia się na obrazie współczesnej prowincji. - Ten film opowiada o takiej małej Polsce, która gdzieś tam jest, gdzie sąsiad nadaje na sąsiada, gdzie jest bardzo dużo zazdrości - dodała. Jednocześnie reżyserka wskazała, że jako twórcy filmu nie oceniają swoich bohaterów i zostawiają ich na osąd widzów.
Szumowska oceniła, że "nie czuje się jednoznacznie patriotką". - To zależy, od której strony na to popatrzymy, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno nie jestem typem reżysera, który będzie kręcił patriotyczne filmy - wyjaśniła.
"Film pokazuje skłonność do zakompleksionej pychy"
Zdaniem Michała Englerta film "Twarz" pokazuje skłonność Polaków "do takiego kołtuństwa". - A jednocześnie zakompleksionej pychy, pełnych przeciwstawnych uczuć. Tak naprawdę kiedy trzeba się zebrać, to potrafimy ten moment przespać - powiedział.
Englert, który jest autorem zdjęć do "Twarzy" i współtwórcą scenariusza, jest przeciwny finansowaniu produkcji zagranicznych na temat naszego kraju.
Gość "Kropki nad i" mówił, że "byłoby fatalnie, gdyby świat polityczny narzucił jedną, jedyną, dobrą wersję, jak można opowiadać o Polsce w czasie przeszłym, teraźniejszym i przyszłym".
Autor: PTD/tr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24