- On walczy o swoje, my walczymy o swoje, nie oddamy Gdańska PiS-owi - zapewniła w internetowej części "Jeden na jeden" Małgorzata Kidawa-Błońska z PO. Wicemarszałek Sejmu odniosła się w ten sposób do ogłoszenia kandydatury Pawła Adamowicza w wyborach na prezydenta Gdańska.
Adamowicz, który jest urzędującym prezydentem Gdańska, ogłosił swoją kandydaturę bez konsultacji z władzami Platformy Obywatelskiej, z której poparciem do tej pory startował w wyborach samorządowych. W internetowej dogrywce "Jeden na jeden" na początku marca przewodniczący PO Grzegorz Schetyna stwierdził, że "niemożliwe" jest otrzymanie przez Adamowicza poparcia jego partii w jesiennych wyborach.
"Jestem pewna gdańszczan"
- Platforma Obywatelska i szeroko rozumiana opozycja nie odda PiS-owi Gdańska. Natomiast pan Paweł Adamowicz, którego bardzo szanuję jako prezydenta - jako Platforma mamy pewne zasady - zbyt wcześnie ogłosił swoją kandydaturę - oceniła Małgorzata Kidawa-Błońska w poniedziałek, w internetowej dogrywce "Jeden na jeden".
Jak dodała, oceniając decyzję Adamowicza, "on walczy o swoje, my walczymy o swoje, nie oddamy Gdańska, PiS-owi". Podkreśliła też, że "Paweł Adamowicz rozmawiał z przewodniczącym Schetyną", a szef PO mówił prezydentowi Gdańska, "żeby nie ogłaszał swojego startu".
Zapewniła jednak, że na walce tej "kandydat Prawa i Sprawiedliwości na pewno nie skorzysta".
- Gdańsk jest wolnym miastem i tam demokrację, konstytucję szanuje się bardzo mocno - zaznaczyła. Podkreśliła, że w tym kontekście "jest pewna gdańszczan".
"O tym powinien decydować sąd"
Była marszałek Sejmu odniosła się również do pomysłów partii rządzącej dotyczących degradacji stopni generalskich Wojciecha Jaruzelskiego oraz Czesława Kiszczaka.
- Uważam, że robienie takich rzeczy ustawowo nie powinno mieć miejsca, o tym powinien decydować sąd. Sąd powinien odbierać, degradować, decydować - tłumaczyła wicemarszałek Sejmu. Jak podkreślała, "ustawa wrzuca wszystkich do jednego kotła i to może być nieuczciwe, niesprawiedliwe".
- Każde życie, każdy życiorys każdej osoby jest inny, a tym bardziej, jeżeli te osoby nie żyją - podkreślała. Jak zaznaczyła, "był czas, kiedy można było to zrobić".
- Za życia generała [Wojciecha Jaruzelskiego - red.] Prawo i Sprawiedliwość, kiedy sprawowało władzę, nie złożyło takiego wniosku do sądu. Ja nie czuję tutaj szukania sprawiedliwości społecznej, naprawdę - podkreśliła. Jak dodała, "historia bardzo twardo i mocno osądziła obu panów [Jaruzelskiego i Kiszczaka - red.], mają raczej taką czarną kartę w historii i na takiej karcie się znajdują".
"Wbrew opiniom wielu środowisk, na złych zasadach"
Kidawa-Błońska w internetowej dogrywce "Jeden na jeden" skomentowała także nowy kształt Krajowej Rady Sądownictwa.
- [Jest to - red.] nie tylko nowa, ale zupełnie inna Krajowa Rada Sądownictwa - oceniła. - Rada wybrana na ustawach, które są niezgodne z konstytucją, wbrew opiniom wielu środowisk, wybierana na złych zasadach - wyliczała. - W dziwny sposób, bo do tej pory nie wiemy, kto wskazywał poszczególnych kandydatów do Rady, nie wiemy, kto wziął odpowiedzialność za te osoby. Wydaje mi się, że jeśli kogoś rekomenduję, to biorę także jakąś odpowiedzialność - podsumowała Kidawa-Błońska.
Pytana o swoje oczekiwania wobec nowej KRS, wicemarszałek Sejmu podkreśliła, że zawsze każdemu daje "jakąś szansę", jednak "obserwując to, co się dzieje w wymiarze sprawiedliwości czy ostatnio w Polsce, tego zaufania ma coraz mniej".
Autor: JZ//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24