Do kancelarii premiera nie wpuszczono kuriera z zapasami dla przebywających tam czterech pielęgniarek. - To dowód na to, że rząd chce je izolować - uważają ich protestujące na zewnątrz koleżanki.
102 namioty, kilkaset pielęgniarek, lekarze i górnicy - "białe miasteczko" w Alejach Ujazdowskich nie tylko się nie zwija, ale rośnie w siłę. Sytuacja na linii rząd-pielęgniarki nadal patowa.
Rząd jest gotów na rozmowy, ale w Centrum Dialogu i dopiero gdy przebywające w Kancelarii Premiera pielęgniarki skończą "niezgodną z prawem okupację". Siostry ripostują, że ich koleżanki prawa nie łamią, bo weszły tam na zaproszenie premiera i do tej pory na niego czekają. A z kancelarii i miasteczka namiotowego się nie ruszą, bo się boją, że potem nikt ich nie wysłucha.
Pielęgniarki twierdzą, że ich koleżanki w kancelarii "śpią pod papierami", nie można dostarczyć im zmiany bielizny, a kontakty z nimi są kontrolowane. - Straszono je że będą prześwietlane ich życiorysy, nocami były budzone na rozmowy - stwierdza przedstawiony na konferencji prasowej komunikat Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Położnych i Pielęgniarek.
Sytuację jeszcze zaogniło odprawienie z kwitkiem kuriera z zapasami żywności, leków i ubrań na zmianę, jakie pielęgniarki wysłały swoim protestującym wewnątrz koleżankom. Według rzeczniczki OZZPiP Ewy Obuchowskiej, posłanka PiS Jolanta Szczypińska miała zapytać, co pielęgniarki oferują w zamian. - W ten sposób majtki pielęgniarek stały się kartą przetargową - konkluduje Obuchowska.
Być może rozwiązaniem będzie komisja niezależnych obserwatorów, którą chcą powołać pielęgniarki. Mediatorzy: prof. Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i legenda "Solidarności" Henryka Krzywonos-Strycharska przyjadą do pielęgniarek jutro.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24