Nawet 600 tysięcy złotych zarobku miesięcznie. Tak działają mafie lekowe

Aktualizacja:
[object Object]
Mafia lekowa. Reportaż "Superwizjera"Superwizjer TVN
wideo 2/3

Mafię tworzą lekarze, farmaceuci i właściciele hurtowni. Z polskich aptek wykupują lekarstwa i wywożą tam, gdzie można sprzedać je nawet kilkanaście razy drożej. Żeby było to możliwe, przestępcy otwierają fikcyjne ośrodki zdrowia w stodołach i pustostanach. To biznes wart miliardy, na którym wielu nieuczciwych przedsiębiorców zdążyło już zbić fortuny. Dziennikarki "Superwizjera" TVN przyjrzały się temu procederowi.

ZOBACZ W TVN24 GO CAŁY REPORTAŻ "SUPERWIZJERA" I DYSKUSJĘ W STUDIU >

Przez Świecko przy granicy polsko-niemieckiej prowadzi jedna z dróg, którą każdego roku z Polski nielegalnie wywożone są leki warte 2 miliardy złotych.

Koncerny farmaceutyczne ze Szwajcarii, Wielkiej Brytanii czy Francji sprzedają polskim hurtowniom lekarstwa kilkukrotnie taniej niż do Niemiec. To efekt negocjacji Ministerstwa Zdrowia z producentami leków. Różnica cen stała się jednak okazją do nadużyć i szybkiego zarobku.

W 2018 roku policja zatrzymała blisko 20 osób - to farmaceuci, lekarze oraz właściciele hurtowni. Na nielegalnym wywozie leków, rekordziści mieli zarabiać nawet 600 tysięcy złotych miesięcznie.

Zatrzymanym postawiono zarzuty działania w zorganizowanej grupie przestępczej oraz prania brudnych pieniędzy. Policja i prokuratura ogłosiła sukces w walce z mafia lekową.

Kilkanaście miesięcy później wybuchł najpoważniejszy w Polsce kryzys związany z brakiem leków.

W aptekach zabrakło ponad pięciuset lekarstw. Z ustaleń reporterów "Superwizjera" TVN wynika, że połowa z nich jest nielegalnie wywożona za granicę przez mafie.

Zapasy leków są na wagę życia

Reporterzy publikowali ogłoszenia na forach i portalach społecznościowych. W ten sposób chcieli dowiedzieć się, jak braki leków wpływają na życie pacjentów. W odpowiedzi otrzymali setki wiadomości od chorych na cukrzycę, zakrzepicę, padaczkę czy nowotwory.

Hania choruje na zespół Angelmana. - To rzadka neurogenetyczna choroba, która ma trzy cechy charakterystyczne: upośledzenie umysłowe, brak rozwoju mowy i padaczka - powiedziała Joanna Naze, mama Hani.

Opowiedziała, że napady padaczkowe pojawiły się, kiedy jej córka miała dwa i pół roku. - To był taki czas, kiedy Hania zaczęła chodzić. Ona na długich osiem miesięcy utraciła tę umiejętność. Padaczka spowodowała taki regres w jej rozwoju, który odebrał jej umiejętność, na którą pracowała całe lata - dodała.

Zapasy leków są na wagę życia. Gromadzenie kolejnych dawek zajmuje nawet kilka tygodni, a czasem oznacza to pokonanie setek kilometrów i odwiedzenie wielu aptek w różnych miastach. To ich codzienna, nierówna walka.

Michał choruje na padaczkę lekooporną. Choroba ujawniła się w jego trzecim dniu życia. - Dzisiaj Michał ma za sobą czternaście tysięcy osiemset siedemdziesiąt pięć napadów. Bez tych leków już by nie żył. Staramy się prosić lekarzy, żeby nam wypisywali wiele recept, po jednym-dwa opakowania - powiedział Przemysław Kowalak, tata Michała. - Bo tak jest łatwiej. Jak ja zaniosę receptę i apteka ma tylko jedno opakowanie leku, to muszę iść i prosić o następne recepty, bo mi reszta opakowań najczęściej przepada - dodał.

- Potem po całym mieście trzeba jeździć, szukać, sprawdzać, gdzie te leki są. Michał może odejść w każdej chwili i jeżeli my będziemy jeździli za lekami, to nie będziemy z Michałem. Ten nieznany krótki czas, który jest nam dany razem, też będzie odebrany - podkreślił ojciec.

Małgorzata Zawadzka przechodziła chemioterapię w związku z nowotworem piersi. Powinna przyjmować lek na poprawę czerwonych krwinek. - Ten lek nazywał się Neulasta. W ogóle nie mogliśmy go dostać przez pięć dni. Pani doktor przypisała mi zamiennik, ale Neulasta miała ten pozytyw, że była w jednym zastrzyku - powiedziała. - Zamiennik tego leku to jest pięć zastrzyków. Po takim zastrzyku człowiek czuje się jakby miał ciężką grypę z bolącymi kośćmi. Leżałam na kafelkach, żeby sobie w tym bólu ulżyć - dodała.

Za pośrednictwem mediów społecznościowych zapytała, czy inne kobiety również mają problem z dostępnością leków. - Miałam pod tym postem 163 komentarze - podkreśliła.

Mafia lekowa. Pierwsza część reportażu
Mafia lekowa. Pierwsza część reportażuSuperwizjer TVN

W normalnej sytuacji, koncerny farmaceutyczne sprzedają leki hurtowniom - te z kolei aptekom. W nielegalnym procederze zwanym "odwróconym łańcuchem dystrybucji" pojawia się nowy rodzaj hurtowni. Ich zadaniem nie jest sprzedaż leków do aptek, ale coś zupełnie przeciwnego - wykupywanie ich z aptek.

W przestępczym żargonie takie hurtownie nazywane są dziuplami. Kiedy leki z aptek zamiast do pacjentów, trafiają do takiej hurtowni są sprzedawane z zyskiem za granicę.

O tym, jak w praktyce działa odwrócony łańcuch dystrybucji, opowiedział farmaceuta z Wielkopolski. Pracował w aptece, której właścicielka ściśle współpracowała z mafią lekową. Sam dostał także od przestępców bezpośrednią propozycję współpracy.

- Powiedział wprost: Proszę kupować leki do swojej apteki i nie wprowadzić do systemu komputerowego, lecz prowadząc podwójną księgowość, zafakturować, a następnie sprzedać do hurtowni tego właśnie przedsiębiorcy - opowiedział mężczyzna. Farmaceuta miał za to otrzymać 20 procent wartości zakupu. - Takiej przebitki nie było na niczym - przyznał.

"Jedna faktura na kwotę półtora miliona złotych"

W kwietniu w Sejmie prowadzona była burzliwa dyskusja na temat przepisów mających uderzyć w mafię lekową.

Głos zabrał Jerzy Kozłowski poseł Kukiz’15. Powiedział, że w Kaliszu, z którego pochodzi, "pewien przedsiębiorca mający sieć aptek wywoził te leki nie samochodami, ale pociągami z bocznicy kolejowej". - Taka była rzeczywistość - dodał.

Jak udało się ustalić reporterom "Superwizjera", poseł mówił o Krzysztofie S. To przedsiębiorca, który posiada kilkadziesiąt aptek oraz hurtownię. Na biznesie farmaceutycznym zbił fortunę. Reporterzy spotkali go pośród gości na zamkniętych rozgrywkach polo, zorganizowanych dla kaliskiej elity biznesowej.

W imprezie wziął udział prezydent Kalisza Krystian Kinastowski, który podobnie jak Krzysztof S. należy do stowarzyszenia Samorządny Kalisz.

Z dokumentów, do których dotarli reporterzy wynika, że w 2011 roku, kiedy Krzysztof S. kandydował na senatora, równolegle prowadził niezgodną z prawem działalność biznesową. Kontrole nadzoru farmaceutycznego wykazały, że apteki należące do przedsiębiorcy, wbrew przepisom, sprzedawały leki do spółek i hurtowni farmaceutycznej. O skali może świadczyć fakt, że tylko jedna apteka, na przestrzeni zaledwie półtora miesiąca, nielegalnie sprzedała leki warte 800 tysięcy złotych. Za to Krzysztof S. usłyszał prokuratorskie zarzuty.

Nadzór farmaceutyczny odmówił udzielenia odpowiedzi, zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa, ile w sumie warte były leki, które z aptek biznesmena trafiły do hurtowni i spółek.

Adam Chojnacki, który jest lubuskim inspektorem farmaceutycznym, od sześciu lat ściga mafię lekową. Postępowania, które prowadził, wykazały, że leki skupowane przez hurtownie najczęściej wyjeżdżały za granice. - Jedna faktura potrafi opiewać na kwotę półtora miliona złotych - zwrócił uwagę. - Takich faktur, jak my łapiemy, to mamy sto-dwieście, więc można sobie łatwo policzyć, jakie to są kwoty - dodał.

Chojnacki opowiedział, że jak zaczynał pracę w lubuskim wojewódzkim inspektoracie farmaceutycznym, "wywożono leki za pomocą samochodu cinquecento, bo paczka produktów leczniczych warta 100 tysięcy złotych to jest mały karton". - Mieści się w bagażniku. Cinquecento na granicy nie zwróci żadnej uwagi - podkreślił.

Swoją determinacją w walce z odwróconym łańcuchem dystrybucji naraził się mafii lekowej. Jej członkowie wytoczyli mu kilka procesów o naruszenie dóbr osobistych i próbowali zastraszyć.

- Otrzymałem telefon, że jeżeli nie zostawię pewnego przedsiębiorcy w spokoju, to będzie ze mną krucho i, że już jestem śledzony, że wiedzą, co robi moja rodzina - opowiedział.

Urzędnika próbował zastraszyć pełnomocnik firmy wywożącej leki. Mimo powagi sytuacji, groźbami nie zajęła się jednak żadna ze służb specjalnych. Także prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa i po trzech latach śledztwo umorzyła.

"Mafia jest zawsze o jeden, dwa kroki do przodu"

Jedna ze spraw, którą rozpracowywał inspektor z Gorzowa Wielopolskiego obnażyła kolejny schemat wyprowadzania leków z aptek. Kluczową rolę pełnią w nim lekarze, którzy wystawiają recepty dla rzekomych pacjentów. Z taką receptą do aptek zgłaszały się osoby, które podawały się za chorych i kupowały ogromne ilości leków.

W sprawie, którą ujawnił Adam Chojnacki, za recepty odpowiadał Józef L. znany i szanowany internista z Kutna. Chodziło o ponad 350 druków na trudno dostępny lek przeciwnowotworowy.

Recepty, w aptekach w całej Polsce, realizowała Halina S. - wówczas konkubina lekarza. Za to oboje trafili przed kutnowski sąd. Kobieta, notabene farmaceutka, przyznała się i dobrowolnie poddała karze. Wobec lekarza nadal toczy się osobne postępowanie w sądzie. Reporterzy spotkali Józefa L. przed prywatną przychodnią, w której wciąż przyjmuje.

- Niech pani sobie da spokój. Ja nie mam czasu na bzdury. Jestem niewinny. Wrobiono mnie w to wszystko - powiedział reporterce. Zapytany o 350 druków recept odpowiedział, że to była makulatura. - Niech pani popatrzy, kto te leki wywozi - doradził.

Sąd skazał Halinę S. na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Mimo to, dalej prowadzi przygraniczną aptekę. Leki warte milion złotych sprzedała do hurtowni farmaceutycznej w Kutnie. Miała na tym zarobić 100 tysięcy złotych.

Hurtownia od kilku miesięcy jest zamknięta. Przez okno można dostrzec porzucone dokumenty, a wśród nich wydrukowaną listę aptek typowanych do współpracy.

- Apteki działały na podwójnej księgowości. Wszystko się zgadzało. Dopiero jak poprosiliśmy o pomoc Urząd Kontroli Skarbowej, to się okazało, że dokumentacja, którą nam pokazano, a dokumentacja podatkowa, to są dwa różne światy - wyjaśniał Chojnacki.

- Instytucja jak idzie na kontrolę, musi zawiadomić przedsiębiorcę na siedem dni wcześniej. W związku z tym zaczyna się czyszczenie komputerów, czyszczenie podmiotu bądź w skrajnych przypadkach wygaszenie zezwolenia przed podjęciem przez nas czynności, żebyśmy nie mogli pozyskać danych - dodał.

"Miałam iść pod most, kraść czy co?"

Przedsiębiorcy złapani na nielegalnych praktykach otwierali w miejscu zamkniętych aptek następne. Pozwalało na to dziurawe prawo.

W 2015 roku nadzór farmaceutyczny zamknął apteki kaliskiego przedsiębiorcy Krzysztofa S. Nie oznaczało to wcale końca działalności biznesmena. Apteki pod tym samym szyldem prowadzi również jego żona, Aneta S.

Nimi również zainteresował się nadzór farmaceutyczny i wykrył nieprawidłowości. Postępowanie nadzoru trwało ponad cztery lata. W tym czasie apteki Anety S. nadal działały. Podobnie jak powiązana z Krzysztofem S. hurtownia farmaceutyczna, która bez lokalu, co ujawniła inspekcja nadzoru, działała jeszcze dwa lata. W tym czasie hurtownia poza jakąkolwiek kontrolą mogła sprzedawać leki. Nadzór nie ustalił, gdzie i w jakich warunkach je magazynowała.

Reporterki chciały porozmawiać z panią Anetą S., ale ta nie chciała udzielać odpowiedzi na pytania.

Pracownicą aptek należących do Anety S. była Anna G. - kobieta była w przeszłości wojewódzkim inspektorem farmaceutycznym w Kaliszu. Należy także do Okręgowej Rady Aptekarskiej, która kilka lat temu opiniowała cofniecie zezwolenia na działanie aptek małżeństwa S. Potem została zatrudniona w aptekach Anety S.

Anna G. powiedziałą, że "wszyscy wiedzieli, że coś jest nie tak". - Ale w samej aptece wszystko było lege artis, kiedy ja przyszłam - zapewniła. Zapytana o to, czy nie przeszkadzało jej pracować w takiej aptece odparła: - No a co, miałam iść pod most, kraść czy co?

Zapewniła też, że nie miała możliwości, żeby wpływać na decyzję nadzoru.

Samobójstwo i umorzenie sprawy

Podczas dziennikarskiego śledztwa reporterzy "Superwizjera" dostali sygnały od farmaceutów zmuszanych przez swoich pracodawców do działania na rzecz mafii lekowej.

Barbara S. pracowała w istniejącej przed laty aptece. W 2013 roku sąsiedzi znaleźli ją martwą. Kobieta w mieszkaniu pozostawiła list pożegnalny i faktury dowodzące, że apteka, w której była kierowniczką, uczestniczyła w nielegalnym obrocie lekami.

Podczas prokuratorskiego śledztwa świadkowie zeznali, że aptekarka była szantażowana - grożono jej zwolnieniem dyscyplinarnym. Jednego ze świadków, który z obawy o swoje życie, prosił o anonimowość powiedział, że "wiele razy mówiła pracodawczyni, że ona tego nie chce, ale szefowa zapewniała ją, że wszystko jest OK, że jest zgodnie z prawem farmaceutycznym".

- Pani Basia była zła o to, że musi ten towar przyjmować. Ten towar przychodził z innymi zamówieniami, na następny dzień tego towaru nie było. Ona nie sprzedawała tego towaru. To robiła jej szefowa po godzinach pracy - powiedział świadek. Mężczyzna zwrócił uwagę, że "pani Basia mówiła mu, że zachowa sobie jakiś dowód, żeby być krytą". - Może stąd te faktury - zastanawiał się.

Faktury, które przed śmiercią, Barbara S. potajemnie wyniosła z apteki, były podstawą wszczęcia jednego z największych śledztw w sprawie mafii lekowej. Lubelska policja rozpracowała całą grupę - jej liderów, apteki które dostarczały leki, siatkę kurierów, hurtownie słupy oraz zagranicznych odbiorców.

Wydawało się, że dowody ich winy są niepodważalne. Sprawę jednak umorzono. Przedsiębiorcy nadal prowadzą hurtownie farmaceutyczne.

"Państwo stworzyło możliwość nielegalnego wywozu leków"

Jak to możliwe, że prokuratura w działaniu przedsiębiorców nie dopatrzyła się przestępstwa? Okazało się, że podczas tworzenia w 2001 roku ustawy prawo farmaceutyczne, w tajemniczych okolicznościach z projektu ktoś skreślił cztery istotne słowa. Sprawę opisywał dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej" Patryk Słowik.

- Projekt z 2001 roku zawierał ten element: działalności wbrew warunkom wydanego zezwolenia, ale już ustawa, która została w 2001 roku uchwalona tego elementu nie zawierała - powiedział Słowik.

- Dlatego od 2001 roku polskie państwo stworzyło możliwość nielegalnego wywozu leków - wyjaśnił. Dlatego w 2015 roku postanowiono zmienić nieskuteczne prawo.

Zmiana w rzeczywistości przyniosła zaskakujące rezultaty. Śledztwa wszczęte na podstawie poprzednio obowiązujących przepisów prokuratury umorzyły. Przedsiębiorcy, którzy sprzedawali leki w nielegalnym odwróconym łańcuchu pozostali bezkarni. Jednym z beneficjentów nowej ustawy jest Krzysztof S.

Nowelizacja prawa farmaceutycznego w żaden sposób nie zatrzymała też wywozu. Przedsiębiorcy znaleźli bowiem nowy sposób na wyprowadzenie śledczych w pole.

Żeby ominąć prawo, przestępcy masowo zaczęli zakładać niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej. Ośrodki zdrowia działały na tym samym numerze NIP co hurtownie. Zadaniem NZOZ-ów było kupienie leków z aptek na rzekomo własne potrzeby. Następnie przedsiębiorcy robili przesunięcia międzymagazynowe w ramach jednej firmy. W ten sposób z magazynu NZOZ-u towar trafiał do hurtowni.

Jeden z takich ośrodków zdrowia to drewniana stodoła. Według dokumentów ma w niej być klinika przeznaczona dla pacjentów z Ukrainy. Na ich leczenie w ciągu trzech miesięcy kupiono leki warte około dwóch i pół miliona złotych.

Kolejny adres znajduje się w Wyszkowie. Budynek, w którym działać ma NZOZ, a także hurtownia, to pustostan. Reporterzy "Superwizjera" znaleźli kilkanaście przychodni zamieszanych w nielegalny obrót lekami.

Mafia lekowa. Druga część reportażu
Mafia lekowa. Druga część reportażuSuperwizjer TVN

"Na końcu są hurtownie bez lokalu"

Przekręt nie byłby jednak możliwy bez lekarzy, którzy wypisywali tak zwane zapotrzebowania. Są to listy z nazwami medykamentów na potrzeby danej przychodni. Na ich podstawie skupowano leki z aptek.

Takie usługi dla dwóch przychodni świadczyła Beata N. - internista i lekarz medycyny estetycznej z Warszawy. Kobieta podpisała zapotrzebowania na leki warte co najmniej 472 tysiące złotych. Reporterki "Superwizjera" chciały porozmawiać z Beatą N. przed jedną z prywatnych warszawskich przychodni.

Zapytana o wypisywanie zapotrzebowani na leki, odparła, że "przepisy są takie, prawo farmaceutyczne, że lekarz ma prawo wypisywać zapotrzebowania". - I ja nie mam żadnego obowiązku ani prawa kontrolowania tego, co się z tym dzieje - powiedziała.

Reporterka wskazała w rozmowie z Beatą N., że leki te nie są przeznaczone dla pacjentów. - Nie wiedziałam. Skąd mam wiedzieć? - zapytała.

- W przypadku jednego przedsiębiorcy, jak policzyłem, ile jednego produktu skupił, to się okazało, że całe województwo na podstawie jednego zapotrzebowania byłoby zaopatrzone w ten lek - opowiedział Adam Chojnacki.

Farmaceuta z Wielkopolski opowiedział, że "zapotrzebowania były podpisane in blanco". - One były tylko z pieczątką tego NZOZ-u i lekarza. Czułem zazdrość, że można tak się ustawić - stwierdził.

Nieuczciwi przedsiębiorcy starali się ukryć nielegalne pochodzenie farmaceutyków, dlatego zanim trafiły za granicę, przechodziły przez wiele rąk - również przez hurtownie, które otwierane były na słupy.

Schemat działania przestępców pomogła zrozumieć była inspektor z Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. Kobieta rozpracowywała powiązania pomiędzy hurtowniami. - Celowo się otwiera kolejne hurtownie, żeby nie można było namierzyć, w którym momencie jest punkt wyrzutowy - przekazała. - Na końcu są takie hurtownie, które najczęściej nie mają lokalu. Gdzieś tam ten ślad się rozmywa - dodała.

"Pewne procesy trwają długo"

Funkcjonowanie takich podmiotów powinien niezwłocznie zablokować Główny Inspektor Farmaceutyczny. Nielegalnie wywożone leki w większości przypadków trafiają do zagranicznych aptek, a stamtąd do pacjentów.

Jak wyjaśnia była inspektor GIF, nie ma żadnej gwarancji, że są bezpieczne.

- Podanie takiego produktu pacjentowi w niektórych przypadkach może doprowadzić do zagrożenia życia i zdrowia - powiedziała Maria Samolińska-Hojda z zespołu prawa farmaceutycznego kancelarii Dentons. - Nie mamy dowodów na to, że przez cały okres dystrybucji one były przechowywane we właściwych warunkach i nie mamy dowodów na to, że one w całości pochodzą z legalnego źródła - dodała.

Tymczasem w wielu przypadkach procedura cofnięcia zezwoleń dla pozbawionych jakichkolwiek kontroli hurtowni widmo trwała nawet kilka lat.

Zapytany o to, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Farmaceutycznego stwierdził, że "na pewno jest tu szereg czynników, które wpływają na to". - Trzeba mieć świadomość tego, że pewne procesy trwają długo - powiedział Michał Trybusz.

Innego zdania zdania jest Najwyższa Izba Kontroli, która w 2018 roku opublikowała raport podsumowujący działania nadzoru farmaceutycznego wobec wywożących leki.

- Brak skuteczności w egzekwowaniu zakazów odwróconego łańcucha dystrybucji, brak cofania zezwoleń na prowadzenie aptek czy hurtowni, brak nakładania kar pieniężnych, brak dostatecznej liczby kontroli przeprowadzonych w hurtowniach - wyliczała Natalia Kajzer z delegatury NIK w Zielonej Górze. Jej zdaniem to są główne przyczyny, dlaczego ten nielegalny obrót lekami nadal funkcjonuje.

"Pacjent jest po prostu dodatkiem"

- Bardzo często jeździliśmy na inspekcje doraźne, bez powiadomienia przedsiębiorcy. Przywoziliśmy materiały dowodzące, że dany przedsiębiorca działa nielegalnie, pisaliśmy decyzje cofające zezwolenie, a następnie te decyzje zostały przez Głównego Inspektora Farmaceutycznego zmienione na decyzje dostosowujące - powiedziała była inspektor z GIF.

Wyjaśniła, że "hurtownia taka dalej mogła wywozić leki". - Zdarzały się też przypadki, że podmiot został poinformowany o naszej inspekcji. Takie słowa dokładnie padły: "spodziewaliśmy się państwa jutro" - przyznała. W czasie pracy byłej inspektor tylko nieliczne hurtownie zostały zamknięte.

Według niej to bierność i pobłażliwość ze strony urzędników gwarantowała przestępcom bezkarność. - Dwóch panów, którzy pracowali wcześniej w GIF-ie, stało się pełnomocnikami tych hurtowni wywożących leki - zwróciła uwagę.

Czy to możliwe, by firmy reprezentowane przez byłych pracowników nadzoru farmaceutycznego mogły liczyć na ulgowe traktowanie? Rzecznik Głównego Inspektora Farmaceutycznego zaprzecza.

Pierwsze finansowe kary na firmy uczestniczące w odwróconym łańcuchu dystrybucji leków nałożono dopiero w 2018 roku - trzy lata po tym, gdy Główny Inspektor Farmaceutyczny dostał takie uprawnienia. Do tej pory żadnej kary jednak nie wyegzekwował. Śledztwo "Superwizjera" wykazało, że osoby, które wzbogaciły się na odwróconym łańcuchu dystrybucji leków, nie poniosły żadnych poważnych konsekwencji. Wciąż zbijają fortuny prowadząc hurtownie czy NZOZ-y, pracują jako farmaceuci i lekarze.

- W sumie to chyba nikomu nie zależy na tym, żeby wywóz powstrzymać - przyznała była inspektor Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. - Mam takie głębsze przekonanie, że pacjent jest gdzieś daleko, daleko za biznesami hurtowni, firm farmaceutycznych. Pacjent jest po prostu dodatkiem - podsumowała.

ZOBACZ W TVN24 GO CAŁY REPORTAŻ "SUPERWIZJERA" I DYSKUSJĘ W STUDIU >

Autor: asty//now / Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

Stany Zjednoczone kupią od Finlandii lodołamacze potrzebne do kontroli Arktyki. Informację potwierdził w sobotę prezydent Donald Trump po spotkaniu z prezydentem Finlandii Alexandrem Stubbem. Lodołamacze - napisał Trump - mają "zapewniać pokój i bezpieczeństwo międzynarodowe naszym krajom i światu".

USA kupią nowy sprzęt do "zapewniania pokoju"

USA kupią nowy sprzęt do "zapewniania pokoju"

Źródło:
PAP

Będę prosił w najbliższych dniach na piśmie, aby pan prezydent już zechciał się wstrzymać od realizacji moich wniosków w sprawie ambasadorów - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Sikorski: będę wycofywał wnioski o nominacje ambasadorskie

Sikorski: będę wycofywał wnioski o nominacje ambasadorskie

Źródło:
TVN24

Szef Pentagonu Pete Hegseth zabrał żonę Jennifer na co najmniej dwa spotkania, na których rozmawiano o kwestiach bezpieczeństwa - podał dziennik "Wall Street Journal", powołując się na osoby biorące udział w tych wydarzeniach. Żona Hegsetha to była dziennikarka stacji telewizyjnej Fox News.

Media: Hegseth zabrał żonę na spotkania, na których poruszano wrażliwe kwestie

Media: Hegseth zabrał żonę na spotkania, na których poruszano wrażliwe kwestie

Źródło:
PAP

Ministerstwo Klimatu i Środowiska przymierza się do ograniczenia polowań w otulinach niektórych parków narodowych. Obecnie myśliwi w wielu miejscach mogą bez przeszkód strzelać przy samych granicach chronionych obszarów. Odgłosy wystrzałów od lat słyszane są choćby w otulinie Parku Narodowego Ujście Warty - raju gęsi i kaczek. Kraina szczęśliwości zamienia się dla ptaków w piekło, gdy tylko wystawią one dziób poza granicę parku.

Granica parku narodowego, tuż za nią rządek myśliwych. Rząd rozważa ograniczenie polowań

Granica parku narodowego, tuż za nią rządek myśliwych. Rząd rozważa ograniczenie polowań

Źródło:
tvn24.pl

W Lubiczu Dolnym pod Toruniem kierowca samochodu osobowego, dojeżdżając do skrzyżowania i widząc czerwone światło oraz zatrzymujące się przed nim pojazdy, postanowił je ominąć i przejechał przez skrzyżowanie z niewłaściwego pasa. Policjanci ustalają tożsamość kierującego.

Za ten manewr grozi mu kara nawet 30 tysięcy złotych. Nagranie

Za ten manewr grozi mu kara nawet 30 tysięcy złotych. Nagranie

Źródło:
tvn24.pl

Tragiczny wypadek w Bydgoszczy z udziałem motocyklisty. 34-latek nie dostosował prędkości do warunków na drodze, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w barierki. Niestety nie przeżył.

"Nie dostosował prędkości do warunków", uderzył w barierki. Nie żyje 34-latek

"Nie dostosował prędkości do warunków", uderzył w barierki. Nie żyje 34-latek

Źródło:
tvn24.pl

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie tragedii w Prusicach, gdzie 51-latek zabił teściową, 5-letnią córkę i ciężko ranił 9-letniego syna. W nocy zmieniliśmy czas na letni. Narodowy Fundusz Zdrowia sfinansuje leczenie endometriozy. Protesty w Stambule i ogromny wiec poparcia dla aresztowanego Ekrema Imamoglu. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć w niedzielę 30 marca.

Tragedia w Prusicach, zmiana czasu, protesty w Stambule

Tragedia w Prusicach, zmiana czasu, protesty w Stambule

Źródło:
PAP, TVN24, tvn24.pl

Afera maseczkowa z udziałem bocheńskiego biznesmena Przemysława W. i zawiadomienie o oszustwie, jakie złożył do prokuratury resort zdrowia, nie przeszkodziło firmie, w której był współwłaścicielem, w kolejnym biznesie z państwowym podmiotem. Tym razem chodzi o urządzenia filtrujące powietrze. Jaką funkcję spełnia taki sprzęt? - Świeci sobie na niebiesko i tyle robi - to usłyszeli od pracownika jednej ze stacji Orlen dziennikarze "Superwizjera". O kulisach - w reportażu Michała Fui "Kto rozliczy aferę maseczkową?".

Urządzenia filtrujące na stacjach Orlen. Kolejna odsłona afery maseczkowej

Urządzenia filtrujące na stacjach Orlen. Kolejna odsłona afery maseczkowej

Źródło:
TVN24

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) zlokalizował niespodziewane promieniowanie wodoru, które pochodzi z odległej galaktyki. Odkrycie to ma znaczenie dla zrozumienia tworzenia się wczesnego Wszechświata.

Zagadkowa galaktyka. Emituje światło o szczególnej długość fali

Zagadkowa galaktyka. Emituje światło o szczególnej długość fali

Źródło:
PAP, ESA

Po rosyjskim ataku dronów na Dniepr, uszkodzony został dom ukraińskich tenisistek, bliźniaczek Ludmyły i Nadiji Kiczenok. W ataku zginęły cztery osoby, a 21 zostało rannych.

Rosjanie ostrzelali Dniepr. Zniszczyli dom utytułowanych tenisistek

Rosjanie ostrzelali Dniepr. Zniszczyli dom utytułowanych tenisistek

Źródło:
PAP

Bardzo dużym zainteresowaniem cieszy się oferta władz miejscowości Penne w prowincji Pescara we włoskiej Abruzji dotycząca wystawienia na sprzedaż domów za jedno euro. To element akcji związanej z przeciwdziałaniem pustoszenia historycznego centrum. W ciągu kilku dni napłynęło ponad 1700 zgłoszeń z całego świata.

Włoskie miasteczko sprzedaje domy za jedno euro

Włoskie miasteczko sprzedaje domy za jedno euro

Źródło:
PAP

1130 dni temu rozpoczęła się inwazja zbrojna Rosji na Ukrainę. Wołodymyr Zełenski przyznał w sobotę, że Moskwie zbyt długo zajmuje odpowiedź na propozycje pokojową Stanów Zjednoczonych. Rosjanie przeprowadzili zmasowany atak dronami na Charków i rakietami na Krzywy Róg. Oto najważniejsze wydarzenia minionej doby dotyczące wojny w Ukrainie.

Zełenski: Moskwa zbyt długo zwleka z odpowiedzią

Zełenski: Moskwa zbyt długo zwleka z odpowiedzią

Źródło:
PAP

W Syrii powstał rząd tymczasowy. Kluczowe stanowiska zajmują w nim związani z islamistycznymi bojówkami stronnicy Szary. Ministrem spraw socjalnych i pracy została chrześcijanka Hind Kabawat. Powstanie rządu ogłosił w sobotę tymczasowy prezydent Ahmed al-Szara.

W Syrii powstał tymczasowy rząd. Jeden z resortów objęła chrześcijanka

W Syrii powstał tymczasowy rząd. Jeden z resortów objęła chrześcijanka

Źródło:
PAP

Jak poinformowała agencja Bloomberga, Ukraina domaga się od Stanów Zjednoczonych więcej inwestycji w ramach negocjowania umowy surowcowej. Agencja powołuje się na treść umowy o surowcach naturalnych i własne źródła wśród negocjatorów pracujących nad jej kształtem.

Trwają negocjacje nad kształtem umowy surowcowej. Ukraińcy chcą więcej inwestycji

Trwają negocjacje nad kształtem umowy surowcowej. Ukraińcy chcą więcej inwestycji

Źródło:
PAP

W Danii odbyły się w sobotę demonstracje przeciwko postawie prezydenta USA Donalda Trumpa, który mówi o konieczności przejęcia Grenlandii. W Kopenhadze protestowało ponad trzy tysiące osób, a w Aarhus - kilkaset.

"USA, odczepcie się". Demonstracje przeciwko przejęciu Grenlandii

"USA, odczepcie się". Demonstracje przeciwko przejęciu Grenlandii

Źródło:
PAP

Sposób zakończenia tej wojny będzie stanowił o korelacji sił na naszym kontynencie i o poczuciu bezpieczeństwa - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Radosław Sikorski, szef polskiej dyplomacji. Mówił, że "rosyjskie rezerwy się bardzo szybko zużywają" i "jest scenariusz, w którym Rosji zaczyna po prostu brakować ludzi i sprzętu".

"Rozwibrowanie sytuacji" i "kredyt zaufania" dla Trumpa

"Rozwibrowanie sytuacji" i "kredyt zaufania" dla Trumpa

Źródło:
TVN24

Mette Frederiksen, szefowa duńskiego rządu, złoży wizytę na początku kwietnia na Grenlandii. "Mam ogromny szacunek dla sposobu, w jaki społeczność grenlandzka i jej politycy radzą sobie z ogromną presją wywieraną na Grenlandię" - podkreśliła Frederiksen w oświadczeniu.

Premierka Danii odwiedzi Grenlandię

Premierka Danii odwiedzi Grenlandię

Źródło:
tvn24.pl

Nie wyprzedzaj, strzelaj tylko w określonych sytuacjach i rób wszystko, żeby nikomu się nic nie stało. Jeżeli nie da się inaczej, czekaj, aż koledzy przyjadą z odsieczą. I raportuj, nawet jeżeli masz pędzić motocyklem, kierując jedną ręką - m.in. takie obowiązki spadają na policjanta, który rozpoczyna pościg za przestępcą. Ostatnio nagranie ze spektakularnego pościgu przez zatłoczone miasto pokazała krakowska policja. Czy tak to powinno wyglądać?

Na krawędzi. Co policjant ma robić w czasie pościgów i dlaczego ma być ich mniej

Na krawędzi. Co policjant ma robić w czasie pościgów i dlaczego ma być ich mniej

Źródło:
tvn24.pl

Intensywne opady deszczu wywołały powodzie w Bośni i Hercegowinie. Szczególnie trudna sytuacja panuje w mieście Prijedor i jego okolicach, gdzie pod wodą znalazły się całe osiedla. W mieście ogłoszono stan wyjątkowy, a mieszkańcy i władze z niepokojem obserwują rosnący stan wody na przepływającej przez nie rzece.

Całe osiedla pod wodą. "Nie mogę dotrzeć do domu, może uda się to za trzy dni"

Całe osiedla pod wodą. "Nie mogę dotrzeć do domu, może uda się to za trzy dni"

Źródło:
Reuters, N1, Grad Prijedor

Wypadek w Gdańsku. 13-latka spadła z dachu pustostanu. Na miejscu policjanci zastali cztery inne nastolatki. Poszkodowaną przetransportowano do szpitala.

13-latka spadła z dachu pustostanu w Gdańsku

13-latka spadła z dachu pustostanu w Gdańsku

Źródło:
TVN24

Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych J.D. Vance i czołowi doradcy namawiali Donalda Trumpa, by zwolnił swojego doradcę do spraw bezpieczeństwa narodowego Michaela Waltza po aferze z przypadkowym dodaniem dziennikarza do dyskusji na Signalu o planowanym ataku w Jemenie - podał portal Politico za swoimi źródłami. - Na razie go zostawią, ale pozbędą się go za kilka tygodni - mówiła osoba zaznajomiona ze sprawą.

Co dalej z Waltzem po aferze z Signalem? "Na razie go zostawią"

Co dalej z Waltzem po aferze z Signalem? "Na razie go zostawią"

Źródło:
PAP

Od 1 lipca będziemy mogli leczyć endometriozę na NFZ - zapowiedziała podczas debaty o endometriozie "Taka twoja uroda" w TVN24 GO ministra zdrowia Izabela Leszczyna. Mówiła też, że powstanie centrum leczenia endometriozy. Debatę można obejrzeć w TVN24 GO.

Ministra zdrowia: leczenie endometriozy będzie finansowane z NFZ

Ministra zdrowia: leczenie endometriozy będzie finansowane z NFZ

Źródło:
TVN24

Po doniesieniach o brakach jajek w sklepach spożywczych w Stanach Zjednoczonych, we Francji również zaczyna ich brakować - przekazał w sobotę dziennik "Le Monde". Przyczyną jest w dużej mierze efekt paniki, który nastąpił, gdy sieć obiegły zdjęcia pustych regałów sklepowych w USA, ale też epidemia ptasiej grypy.

Najpierw USA, teraz brak jajek dotknął też Francję. "Napięcie wzrosło"

Najpierw USA, teraz brak jajek dotknął też Francję. "Napięcie wzrosło"

Źródło:
PAP

W kraju ołomunieckim na wschodzie Czech został wprowadzony stan zagrożenia. Powodem jest katastrofa kolejowa sprzed miesiąca, na skutek której doszło do wycieku trującej substancji. Rząd Czech mówi o największym tego typu skażeniu na świecie.

Obawy o skażenie miesiąc po katastrofie. Wprowadzają stan zagrożenia

Obawy o skażenie miesiąc po katastrofie. Wprowadzają stan zagrożenia

Źródło:
PAP

Polska jest drugim największym rynkiem zbytu Thermomiksa, wielofunkcyjnego i kosztownego robota kuchennego. Ale to niejedyny sprzęt, który zdobywa polskie kuchnie. W kolejce są między innymi airfryery, czyli beztłuszczowe frytkownice. - Kupując robota kuchennego czy inne sprzęty, tak naprawdę kupujemy obietnicę: będziemy mieli więcej czasu, zjemy w domu dania jak w restauracji, bardziej sprawiedliwie podzielimy obowiązki domowe. Czy tak rzeczywiście jest? Nie zawsze - stwierdza Agata Bachórz z Uniwersytetu Gdańskiego.

Robot miesza w polskiej kuchni. "Jeszcze trochę i wyląduje w naszym godle"

Robot miesza w polskiej kuchni. "Jeszcze trochę i wyląduje w naszym godle"

Źródło:
tvn24.pl
Nowe przepisy dają władzę strażnikom granicznym. Jak będą z nich korzystać?

Nowe przepisy dają władzę strażnikom granicznym. Jak będą z nich korzystać?

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Układ w lesie? Co i komu zarzuca minister Dorożała

Układ w lesie? Co i komu zarzuca minister Dorożała

Źródło:
tvn24.pl
Premium