Nawet 600 tysięcy złotych zarobku miesięcznie. Tak działają mafie lekowe

Aktualizacja:
[object Object]
Mafia lekowa. Reportaż "Superwizjera"Superwizjer TVN
wideo 2/3

Mafię tworzą lekarze, farmaceuci i właściciele hurtowni. Z polskich aptek wykupują lekarstwa i wywożą tam, gdzie można sprzedać je nawet kilkanaście razy drożej. Żeby było to możliwe, przestępcy otwierają fikcyjne ośrodki zdrowia w stodołach i pustostanach. To biznes wart miliardy, na którym wielu nieuczciwych przedsiębiorców zdążyło już zbić fortuny. Dziennikarki "Superwizjera" TVN przyjrzały się temu procederowi.

ZOBACZ W TVN24 GO CAŁY REPORTAŻ "SUPERWIZJERA" I DYSKUSJĘ W STUDIU >

Przez Świecko przy granicy polsko-niemieckiej prowadzi jedna z dróg, którą każdego roku z Polski nielegalnie wywożone są leki warte 2 miliardy złotych.

Koncerny farmaceutyczne ze Szwajcarii, Wielkiej Brytanii czy Francji sprzedają polskim hurtowniom lekarstwa kilkukrotnie taniej niż do Niemiec. To efekt negocjacji Ministerstwa Zdrowia z producentami leków. Różnica cen stała się jednak okazją do nadużyć i szybkiego zarobku.

W 2018 roku policja zatrzymała blisko 20 osób - to farmaceuci, lekarze oraz właściciele hurtowni. Na nielegalnym wywozie leków, rekordziści mieli zarabiać nawet 600 tysięcy złotych miesięcznie.

Zatrzymanym postawiono zarzuty działania w zorganizowanej grupie przestępczej oraz prania brudnych pieniędzy. Policja i prokuratura ogłosiła sukces w walce z mafia lekową.

Kilkanaście miesięcy później wybuchł najpoważniejszy w Polsce kryzys związany z brakiem leków.

W aptekach zabrakło ponad pięciuset lekarstw. Z ustaleń reporterów "Superwizjera" TVN wynika, że połowa z nich jest nielegalnie wywożona za granicę przez mafie.

Zapasy leków są na wagę życia

Reporterzy publikowali ogłoszenia na forach i portalach społecznościowych. W ten sposób chcieli dowiedzieć się, jak braki leków wpływają na życie pacjentów. W odpowiedzi otrzymali setki wiadomości od chorych na cukrzycę, zakrzepicę, padaczkę czy nowotwory.

Hania choruje na zespół Angelmana. - To rzadka neurogenetyczna choroba, która ma trzy cechy charakterystyczne: upośledzenie umysłowe, brak rozwoju mowy i padaczka - powiedziała Joanna Naze, mama Hani.

Opowiedziała, że napady padaczkowe pojawiły się, kiedy jej córka miała dwa i pół roku. - To był taki czas, kiedy Hania zaczęła chodzić. Ona na długich osiem miesięcy utraciła tę umiejętność. Padaczka spowodowała taki regres w jej rozwoju, który odebrał jej umiejętność, na którą pracowała całe lata - dodała.

Zapasy leków są na wagę życia. Gromadzenie kolejnych dawek zajmuje nawet kilka tygodni, a czasem oznacza to pokonanie setek kilometrów i odwiedzenie wielu aptek w różnych miastach. To ich codzienna, nierówna walka.

Michał choruje na padaczkę lekooporną. Choroba ujawniła się w jego trzecim dniu życia. - Dzisiaj Michał ma za sobą czternaście tysięcy osiemset siedemdziesiąt pięć napadów. Bez tych leków już by nie żył. Staramy się prosić lekarzy, żeby nam wypisywali wiele recept, po jednym-dwa opakowania - powiedział Przemysław Kowalak, tata Michała. - Bo tak jest łatwiej. Jak ja zaniosę receptę i apteka ma tylko jedno opakowanie leku, to muszę iść i prosić o następne recepty, bo mi reszta opakowań najczęściej przepada - dodał.

- Potem po całym mieście trzeba jeździć, szukać, sprawdzać, gdzie te leki są. Michał może odejść w każdej chwili i jeżeli my będziemy jeździli za lekami, to nie będziemy z Michałem. Ten nieznany krótki czas, który jest nam dany razem, też będzie odebrany - podkreślił ojciec.

Małgorzata Zawadzka przechodziła chemioterapię w związku z nowotworem piersi. Powinna przyjmować lek na poprawę czerwonych krwinek. - Ten lek nazywał się Neulasta. W ogóle nie mogliśmy go dostać przez pięć dni. Pani doktor przypisała mi zamiennik, ale Neulasta miała ten pozytyw, że była w jednym zastrzyku - powiedziała. - Zamiennik tego leku to jest pięć zastrzyków. Po takim zastrzyku człowiek czuje się jakby miał ciężką grypę z bolącymi kośćmi. Leżałam na kafelkach, żeby sobie w tym bólu ulżyć - dodała.

Za pośrednictwem mediów społecznościowych zapytała, czy inne kobiety również mają problem z dostępnością leków. - Miałam pod tym postem 163 komentarze - podkreśliła.

Mafia lekowa. Pierwsza część reportażu
Mafia lekowa. Pierwsza część reportażuSuperwizjer TVN

W normalnej sytuacji, koncerny farmaceutyczne sprzedają leki hurtowniom - te z kolei aptekom. W nielegalnym procederze zwanym "odwróconym łańcuchem dystrybucji" pojawia się nowy rodzaj hurtowni. Ich zadaniem nie jest sprzedaż leków do aptek, ale coś zupełnie przeciwnego - wykupywanie ich z aptek.

W przestępczym żargonie takie hurtownie nazywane są dziuplami. Kiedy leki z aptek zamiast do pacjentów, trafiają do takiej hurtowni są sprzedawane z zyskiem za granicę.

O tym, jak w praktyce działa odwrócony łańcuch dystrybucji, opowiedział farmaceuta z Wielkopolski. Pracował w aptece, której właścicielka ściśle współpracowała z mafią lekową. Sam dostał także od przestępców bezpośrednią propozycję współpracy.

- Powiedział wprost: Proszę kupować leki do swojej apteki i nie wprowadzić do systemu komputerowego, lecz prowadząc podwójną księgowość, zafakturować, a następnie sprzedać do hurtowni tego właśnie przedsiębiorcy - opowiedział mężczyzna. Farmaceuta miał za to otrzymać 20 procent wartości zakupu. - Takiej przebitki nie było na niczym - przyznał.

"Jedna faktura na kwotę półtora miliona złotych"

W kwietniu w Sejmie prowadzona była burzliwa dyskusja na temat przepisów mających uderzyć w mafię lekową.

Głos zabrał Jerzy Kozłowski poseł Kukiz’15. Powiedział, że w Kaliszu, z którego pochodzi, "pewien przedsiębiorca mający sieć aptek wywoził te leki nie samochodami, ale pociągami z bocznicy kolejowej". - Taka była rzeczywistość - dodał.

Jak udało się ustalić reporterom "Superwizjera", poseł mówił o Krzysztofie S. To przedsiębiorca, który posiada kilkadziesiąt aptek oraz hurtownię. Na biznesie farmaceutycznym zbił fortunę. Reporterzy spotkali go pośród gości na zamkniętych rozgrywkach polo, zorganizowanych dla kaliskiej elity biznesowej.

W imprezie wziął udział prezydent Kalisza Krystian Kinastowski, który podobnie jak Krzysztof S. należy do stowarzyszenia Samorządny Kalisz.

Z dokumentów, do których dotarli reporterzy wynika, że w 2011 roku, kiedy Krzysztof S. kandydował na senatora, równolegle prowadził niezgodną z prawem działalność biznesową. Kontrole nadzoru farmaceutycznego wykazały, że apteki należące do przedsiębiorcy, wbrew przepisom, sprzedawały leki do spółek i hurtowni farmaceutycznej. O skali może świadczyć fakt, że tylko jedna apteka, na przestrzeni zaledwie półtora miesiąca, nielegalnie sprzedała leki warte 800 tysięcy złotych. Za to Krzysztof S. usłyszał prokuratorskie zarzuty.

Nadzór farmaceutyczny odmówił udzielenia odpowiedzi, zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa, ile w sumie warte były leki, które z aptek biznesmena trafiły do hurtowni i spółek.

Adam Chojnacki, który jest lubuskim inspektorem farmaceutycznym, od sześciu lat ściga mafię lekową. Postępowania, które prowadził, wykazały, że leki skupowane przez hurtownie najczęściej wyjeżdżały za granice. - Jedna faktura potrafi opiewać na kwotę półtora miliona złotych - zwrócił uwagę. - Takich faktur, jak my łapiemy, to mamy sto-dwieście, więc można sobie łatwo policzyć, jakie to są kwoty - dodał.

Chojnacki opowiedział, że jak zaczynał pracę w lubuskim wojewódzkim inspektoracie farmaceutycznym, "wywożono leki za pomocą samochodu cinquecento, bo paczka produktów leczniczych warta 100 tysięcy złotych to jest mały karton". - Mieści się w bagażniku. Cinquecento na granicy nie zwróci żadnej uwagi - podkreślił.

Swoją determinacją w walce z odwróconym łańcuchem dystrybucji naraził się mafii lekowej. Jej członkowie wytoczyli mu kilka procesów o naruszenie dóbr osobistych i próbowali zastraszyć.

- Otrzymałem telefon, że jeżeli nie zostawię pewnego przedsiębiorcy w spokoju, to będzie ze mną krucho i, że już jestem śledzony, że wiedzą, co robi moja rodzina - opowiedział.

Urzędnika próbował zastraszyć pełnomocnik firmy wywożącej leki. Mimo powagi sytuacji, groźbami nie zajęła się jednak żadna ze służb specjalnych. Także prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa i po trzech latach śledztwo umorzyła.

"Mafia jest zawsze o jeden, dwa kroki do przodu"

Jedna ze spraw, którą rozpracowywał inspektor z Gorzowa Wielopolskiego obnażyła kolejny schemat wyprowadzania leków z aptek. Kluczową rolę pełnią w nim lekarze, którzy wystawiają recepty dla rzekomych pacjentów. Z taką receptą do aptek zgłaszały się osoby, które podawały się za chorych i kupowały ogromne ilości leków.

W sprawie, którą ujawnił Adam Chojnacki, za recepty odpowiadał Józef L. znany i szanowany internista z Kutna. Chodziło o ponad 350 druków na trudno dostępny lek przeciwnowotworowy.

Recepty, w aptekach w całej Polsce, realizowała Halina S. - wówczas konkubina lekarza. Za to oboje trafili przed kutnowski sąd. Kobieta, notabene farmaceutka, przyznała się i dobrowolnie poddała karze. Wobec lekarza nadal toczy się osobne postępowanie w sądzie. Reporterzy spotkali Józefa L. przed prywatną przychodnią, w której wciąż przyjmuje.

- Niech pani sobie da spokój. Ja nie mam czasu na bzdury. Jestem niewinny. Wrobiono mnie w to wszystko - powiedział reporterce. Zapytany o 350 druków recept odpowiedział, że to była makulatura. - Niech pani popatrzy, kto te leki wywozi - doradził.

Sąd skazał Halinę S. na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Mimo to, dalej prowadzi przygraniczną aptekę. Leki warte milion złotych sprzedała do hurtowni farmaceutycznej w Kutnie. Miała na tym zarobić 100 tysięcy złotych.

Hurtownia od kilku miesięcy jest zamknięta. Przez okno można dostrzec porzucone dokumenty, a wśród nich wydrukowaną listę aptek typowanych do współpracy.

- Apteki działały na podwójnej księgowości. Wszystko się zgadzało. Dopiero jak poprosiliśmy o pomoc Urząd Kontroli Skarbowej, to się okazało, że dokumentacja, którą nam pokazano, a dokumentacja podatkowa, to są dwa różne światy - wyjaśniał Chojnacki.

- Instytucja jak idzie na kontrolę, musi zawiadomić przedsiębiorcę na siedem dni wcześniej. W związku z tym zaczyna się czyszczenie komputerów, czyszczenie podmiotu bądź w skrajnych przypadkach wygaszenie zezwolenia przed podjęciem przez nas czynności, żebyśmy nie mogli pozyskać danych - dodał.

"Miałam iść pod most, kraść czy co?"

Przedsiębiorcy złapani na nielegalnych praktykach otwierali w miejscu zamkniętych aptek następne. Pozwalało na to dziurawe prawo.

W 2015 roku nadzór farmaceutyczny zamknął apteki kaliskiego przedsiębiorcy Krzysztofa S. Nie oznaczało to wcale końca działalności biznesmena. Apteki pod tym samym szyldem prowadzi również jego żona, Aneta S.

Nimi również zainteresował się nadzór farmaceutyczny i wykrył nieprawidłowości. Postępowanie nadzoru trwało ponad cztery lata. W tym czasie apteki Anety S. nadal działały. Podobnie jak powiązana z Krzysztofem S. hurtownia farmaceutyczna, która bez lokalu, co ujawniła inspekcja nadzoru, działała jeszcze dwa lata. W tym czasie hurtownia poza jakąkolwiek kontrolą mogła sprzedawać leki. Nadzór nie ustalił, gdzie i w jakich warunkach je magazynowała.

Reporterki chciały porozmawiać z panią Anetą S., ale ta nie chciała udzielać odpowiedzi na pytania.

Pracownicą aptek należących do Anety S. była Anna G. - kobieta była w przeszłości wojewódzkim inspektorem farmaceutycznym w Kaliszu. Należy także do Okręgowej Rady Aptekarskiej, która kilka lat temu opiniowała cofniecie zezwolenia na działanie aptek małżeństwa S. Potem została zatrudniona w aptekach Anety S.

Anna G. powiedziałą, że "wszyscy wiedzieli, że coś jest nie tak". - Ale w samej aptece wszystko było lege artis, kiedy ja przyszłam - zapewniła. Zapytana o to, czy nie przeszkadzało jej pracować w takiej aptece odparła: - No a co, miałam iść pod most, kraść czy co?

Zapewniła też, że nie miała możliwości, żeby wpływać na decyzję nadzoru.

Samobójstwo i umorzenie sprawy

Podczas dziennikarskiego śledztwa reporterzy "Superwizjera" dostali sygnały od farmaceutów zmuszanych przez swoich pracodawców do działania na rzecz mafii lekowej.

Barbara S. pracowała w istniejącej przed laty aptece. W 2013 roku sąsiedzi znaleźli ją martwą. Kobieta w mieszkaniu pozostawiła list pożegnalny i faktury dowodzące, że apteka, w której była kierowniczką, uczestniczyła w nielegalnym obrocie lekami.

Podczas prokuratorskiego śledztwa świadkowie zeznali, że aptekarka była szantażowana - grożono jej zwolnieniem dyscyplinarnym. Jednego ze świadków, który z obawy o swoje życie, prosił o anonimowość powiedział, że "wiele razy mówiła pracodawczyni, że ona tego nie chce, ale szefowa zapewniała ją, że wszystko jest OK, że jest zgodnie z prawem farmaceutycznym".

- Pani Basia była zła o to, że musi ten towar przyjmować. Ten towar przychodził z innymi zamówieniami, na następny dzień tego towaru nie było. Ona nie sprzedawała tego towaru. To robiła jej szefowa po godzinach pracy - powiedział świadek. Mężczyzna zwrócił uwagę, że "pani Basia mówiła mu, że zachowa sobie jakiś dowód, żeby być krytą". - Może stąd te faktury - zastanawiał się.

Faktury, które przed śmiercią, Barbara S. potajemnie wyniosła z apteki, były podstawą wszczęcia jednego z największych śledztw w sprawie mafii lekowej. Lubelska policja rozpracowała całą grupę - jej liderów, apteki które dostarczały leki, siatkę kurierów, hurtownie słupy oraz zagranicznych odbiorców.

Wydawało się, że dowody ich winy są niepodważalne. Sprawę jednak umorzono. Przedsiębiorcy nadal prowadzą hurtownie farmaceutyczne.

"Państwo stworzyło możliwość nielegalnego wywozu leków"

Jak to możliwe, że prokuratura w działaniu przedsiębiorców nie dopatrzyła się przestępstwa? Okazało się, że podczas tworzenia w 2001 roku ustawy prawo farmaceutyczne, w tajemniczych okolicznościach z projektu ktoś skreślił cztery istotne słowa. Sprawę opisywał dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej" Patryk Słowik.

- Projekt z 2001 roku zawierał ten element: działalności wbrew warunkom wydanego zezwolenia, ale już ustawa, która została w 2001 roku uchwalona tego elementu nie zawierała - powiedział Słowik.

- Dlatego od 2001 roku polskie państwo stworzyło możliwość nielegalnego wywozu leków - wyjaśnił. Dlatego w 2015 roku postanowiono zmienić nieskuteczne prawo.

Zmiana w rzeczywistości przyniosła zaskakujące rezultaty. Śledztwa wszczęte na podstawie poprzednio obowiązujących przepisów prokuratury umorzyły. Przedsiębiorcy, którzy sprzedawali leki w nielegalnym odwróconym łańcuchu pozostali bezkarni. Jednym z beneficjentów nowej ustawy jest Krzysztof S.

Nowelizacja prawa farmaceutycznego w żaden sposób nie zatrzymała też wywozu. Przedsiębiorcy znaleźli bowiem nowy sposób na wyprowadzenie śledczych w pole.

Żeby ominąć prawo, przestępcy masowo zaczęli zakładać niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej. Ośrodki zdrowia działały na tym samym numerze NIP co hurtownie. Zadaniem NZOZ-ów było kupienie leków z aptek na rzekomo własne potrzeby. Następnie przedsiębiorcy robili przesunięcia międzymagazynowe w ramach jednej firmy. W ten sposób z magazynu NZOZ-u towar trafiał do hurtowni.

Jeden z takich ośrodków zdrowia to drewniana stodoła. Według dokumentów ma w niej być klinika przeznaczona dla pacjentów z Ukrainy. Na ich leczenie w ciągu trzech miesięcy kupiono leki warte około dwóch i pół miliona złotych.

Kolejny adres znajduje się w Wyszkowie. Budynek, w którym działać ma NZOZ, a także hurtownia, to pustostan. Reporterzy "Superwizjera" znaleźli kilkanaście przychodni zamieszanych w nielegalny obrót lekami.

Mafia lekowa. Druga część reportażu
Mafia lekowa. Druga część reportażuSuperwizjer TVN

"Na końcu są hurtownie bez lokalu"

Przekręt nie byłby jednak możliwy bez lekarzy, którzy wypisywali tak zwane zapotrzebowania. Są to listy z nazwami medykamentów na potrzeby danej przychodni. Na ich podstawie skupowano leki z aptek.

Takie usługi dla dwóch przychodni świadczyła Beata N. - internista i lekarz medycyny estetycznej z Warszawy. Kobieta podpisała zapotrzebowania na leki warte co najmniej 472 tysiące złotych. Reporterki "Superwizjera" chciały porozmawiać z Beatą N. przed jedną z prywatnych warszawskich przychodni.

Zapytana o wypisywanie zapotrzebowani na leki, odparła, że "przepisy są takie, prawo farmaceutyczne, że lekarz ma prawo wypisywać zapotrzebowania". - I ja nie mam żadnego obowiązku ani prawa kontrolowania tego, co się z tym dzieje - powiedziała.

Reporterka wskazała w rozmowie z Beatą N., że leki te nie są przeznaczone dla pacjentów. - Nie wiedziałam. Skąd mam wiedzieć? - zapytała.

- W przypadku jednego przedsiębiorcy, jak policzyłem, ile jednego produktu skupił, to się okazało, że całe województwo na podstawie jednego zapotrzebowania byłoby zaopatrzone w ten lek - opowiedział Adam Chojnacki.

Farmaceuta z Wielkopolski opowiedział, że "zapotrzebowania były podpisane in blanco". - One były tylko z pieczątką tego NZOZ-u i lekarza. Czułem zazdrość, że można tak się ustawić - stwierdził.

Nieuczciwi przedsiębiorcy starali się ukryć nielegalne pochodzenie farmaceutyków, dlatego zanim trafiły za granicę, przechodziły przez wiele rąk - również przez hurtownie, które otwierane były na słupy.

Schemat działania przestępców pomogła zrozumieć była inspektor z Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. Kobieta rozpracowywała powiązania pomiędzy hurtowniami. - Celowo się otwiera kolejne hurtownie, żeby nie można było namierzyć, w którym momencie jest punkt wyrzutowy - przekazała. - Na końcu są takie hurtownie, które najczęściej nie mają lokalu. Gdzieś tam ten ślad się rozmywa - dodała.

"Pewne procesy trwają długo"

Funkcjonowanie takich podmiotów powinien niezwłocznie zablokować Główny Inspektor Farmaceutyczny. Nielegalnie wywożone leki w większości przypadków trafiają do zagranicznych aptek, a stamtąd do pacjentów.

Jak wyjaśnia była inspektor GIF, nie ma żadnej gwarancji, że są bezpieczne.

- Podanie takiego produktu pacjentowi w niektórych przypadkach może doprowadzić do zagrożenia życia i zdrowia - powiedziała Maria Samolińska-Hojda z zespołu prawa farmaceutycznego kancelarii Dentons. - Nie mamy dowodów na to, że przez cały okres dystrybucji one były przechowywane we właściwych warunkach i nie mamy dowodów na to, że one w całości pochodzą z legalnego źródła - dodała.

Tymczasem w wielu przypadkach procedura cofnięcia zezwoleń dla pozbawionych jakichkolwiek kontroli hurtowni widmo trwała nawet kilka lat.

Zapytany o to, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Farmaceutycznego stwierdził, że "na pewno jest tu szereg czynników, które wpływają na to". - Trzeba mieć świadomość tego, że pewne procesy trwają długo - powiedział Michał Trybusz.

Innego zdania zdania jest Najwyższa Izba Kontroli, która w 2018 roku opublikowała raport podsumowujący działania nadzoru farmaceutycznego wobec wywożących leki.

- Brak skuteczności w egzekwowaniu zakazów odwróconego łańcucha dystrybucji, brak cofania zezwoleń na prowadzenie aptek czy hurtowni, brak nakładania kar pieniężnych, brak dostatecznej liczby kontroli przeprowadzonych w hurtowniach - wyliczała Natalia Kajzer z delegatury NIK w Zielonej Górze. Jej zdaniem to są główne przyczyny, dlaczego ten nielegalny obrót lekami nadal funkcjonuje.

"Pacjent jest po prostu dodatkiem"

- Bardzo często jeździliśmy na inspekcje doraźne, bez powiadomienia przedsiębiorcy. Przywoziliśmy materiały dowodzące, że dany przedsiębiorca działa nielegalnie, pisaliśmy decyzje cofające zezwolenie, a następnie te decyzje zostały przez Głównego Inspektora Farmaceutycznego zmienione na decyzje dostosowujące - powiedziała była inspektor z GIF.

Wyjaśniła, że "hurtownia taka dalej mogła wywozić leki". - Zdarzały się też przypadki, że podmiot został poinformowany o naszej inspekcji. Takie słowa dokładnie padły: "spodziewaliśmy się państwa jutro" - przyznała. W czasie pracy byłej inspektor tylko nieliczne hurtownie zostały zamknięte.

Według niej to bierność i pobłażliwość ze strony urzędników gwarantowała przestępcom bezkarność. - Dwóch panów, którzy pracowali wcześniej w GIF-ie, stało się pełnomocnikami tych hurtowni wywożących leki - zwróciła uwagę.

Czy to możliwe, by firmy reprezentowane przez byłych pracowników nadzoru farmaceutycznego mogły liczyć na ulgowe traktowanie? Rzecznik Głównego Inspektora Farmaceutycznego zaprzecza.

Pierwsze finansowe kary na firmy uczestniczące w odwróconym łańcuchu dystrybucji leków nałożono dopiero w 2018 roku - trzy lata po tym, gdy Główny Inspektor Farmaceutyczny dostał takie uprawnienia. Do tej pory żadnej kary jednak nie wyegzekwował. Śledztwo "Superwizjera" wykazało, że osoby, które wzbogaciły się na odwróconym łańcuchu dystrybucji leków, nie poniosły żadnych poważnych konsekwencji. Wciąż zbijają fortuny prowadząc hurtownie czy NZOZ-y, pracują jako farmaceuci i lekarze.

- W sumie to chyba nikomu nie zależy na tym, żeby wywóz powstrzymać - przyznała była inspektor Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. - Mam takie głębsze przekonanie, że pacjent jest gdzieś daleko, daleko za biznesami hurtowni, firm farmaceutycznych. Pacjent jest po prostu dodatkiem - podsumowała.

ZOBACZ W TVN24 GO CAŁY REPORTAŻ "SUPERWIZJERA" I DYSKUSJĘ W STUDIU >

Autor: asty//now / Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

IMGW ostrzega przed burzami w siedmiu województwach. Zjawiskom towarzyszyć będą silne opady deszczu oraz porywisty wiatr. Miejscami spadnie grad. Jak wynika z prognozy zagrożeń, wyładowania atmosferyczne mogą być zagrożeniem także w kolejnych dniach.

Burze, a w nich silny deszcz. Ostrzeżenia w siedmiu województwach

Burze, a w nich silny deszcz. Ostrzeżenia w siedmiu województwach

Źródło:
IMGW

Dowódca estońskiej armii twierdzi, że jego kraj, przy wsparciu Polski, Szwecji i Finlandii jest w stanie zapobiec rosyjskiej blokadzie Morza Bałtyckiego. "Trudniejsze i bardziej wymagające czasy prawdopodobnie jeszcze przed nami. Mamy jednak więcej żelaza, więcej ludzi i większą mądrość, niż kiedykolwiek przedtem" – ocenił.

Dowódca estońskiej armii: wspólnie z Polską oraz nowymi sojusznikami powinniśmy zapobiec rosyjskiej blokadzie Bałtyku

Dowódca estońskiej armii: wspólnie z Polską oraz nowymi sojusznikami powinniśmy zapobiec rosyjskiej blokadzie Bałtyku

Źródło:
PAP

Fińskie linie lotnicze Finnair wstrzymały loty do Tartu we wschodniej Estonii z powodu zakłóceń sygnału GPS spowodowanych przez Rosję - donosi Politico. Rząd w Tallinie uznaje zakłócenia za atak hybrydowy ze strony Moskwy, tymczasem władze w Helsinkach twierdzą, że to efekt uboczny rosyjskiej samoobrony.

Fiński przewoźnik zawiesza loty do jednego z europejskich miast. Powodem rosyjskie zakłócenia sygnału GPS

Fiński przewoźnik zawiesza loty do jednego z europejskich miast. Powodem rosyjskie zakłócenia sygnału GPS

Źródło:
Politico

Burze z ulewami nawiedziły w czwartek wschodnią Chorwację. Donald Trump zamierza zażądać od państw NATO zwiększenia wydatków na obronność do poziomu trzech procent PKB. Z kolei fiński poseł Timo Vornanen jest podejrzewany o grożenie dwóm osobom bronią oraz oddanie strzału w ziemię w centrum Helsinek. Pięć rzeczy, które warto wiedzieć w sobotę 4 maja.

Pięć rzeczy, które warto wiedzieć w sobotę 4 maja

Pięć rzeczy, które warto wiedzieć w sobotę 4 maja

Źródło:
PAP

Minister sprawiedliwości, Prokurator Generalny Adam Bodnar zapowiada, że wnioski o uchylenie immunitetu w związku ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości to kwestia maksymalnie kilku tygodni. Bodnar zapowiada także, że nie będzie uznawał zabezpieczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie odwoływania prezesów sądów.

Bodnar: będą wnioski o uchylenie immunitetu w związku ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości

Bodnar: będą wnioski o uchylenie immunitetu w związku ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości

Źródło:
PAP

Łotewska armia rozpoczęła kopanie rowów przeciwczołgowych wzdłuż granicy z Rosją. Pierwszy odcinek ma być ukończony w ciągu czterech miesięcy. Docelowo wzdłuż granicy Łotwy z Rosją i Białorusią ma powstać łańcuch umocnień, w którego skład wejdą sztuczne i naturalne przeszkody - bagna, lasy i rzeki.

Łotewska armia zaczęła kopać rowy przeciwczołgowe wzdłuż granicy z Rosją

Łotewska armia zaczęła kopać rowy przeciwczołgowe wzdłuż granicy z Rosją

Źródło:
PAP

Pogoda na dziś. Sobota 04.05 okaże się pochmurna, szczególnie na zachodzie kraju. Tam również spodziewane są opady deszczu, miejscami nawet burze. Dzień wciąż będzie jednak ciepły, a termometry wskażą od 21 do 26 stopni Celsjusza.

Pogoda na dziś - sobota 04.05. Ciepły, ale burzowy początek weekendu

Pogoda na dziś - sobota 04.05. Ciepły, ale burzowy początek weekendu

Źródło:
tvnmeteo.pl

W Ukrainie mamy do czynienia ze zderzeniem dwóch parametrów - ilością i jakością. (...) Na poziomie ilości moim zdaniem nie można próbować konkurować z Rosją. Trzeba szukać jakościowych rozwiązań - mówił w "Faktach po Faktach" gen. Stanisław Koziej. Jerzy Marek Nowakowski wskazał z kolei trzy scenariusze rozstrzygnięcia wojny, które są według niego najbardziej prawdopodobne.

Generał Koziej o "najważniejszym parametrze" wojny w Ukrainie

Generał Koziej o "najważniejszym parametrze" wojny w Ukrainie

Źródło:
TVN24

Burze z ulewami nawiedziły w czwartek wschodnią Chorwację. Jak przekazały lokalne media, woda szybko wypełniła ulice miasta Slavonski Brod, porywając ze sobą samochody. Żywioł przyniósł ze sobą również intensywne opady gradu.

Auta spływały ulicami, miasto pokryła płachta gradu

Auta spływały ulicami, miasto pokryła płachta gradu

Źródło:
PAP, startnews.hr

Donald Trump po ewentualnym zwycięstwie w wyborach zamierza zażądać od państw NATO zwiększenia wydatków na obronność do poziomu trzech procent PKB, jako cenę dalszego zobowiązania USA na rzecz obrony Europy - podał w piątek brytyjski "The Times". Trumpa zainspirować miał do tego prezydent Andrzej Duda.

"The Times": po rozmowie z Dudą Trump chce zażądać od państw NATO trzech procent PKB na obronność

"The Times": po rozmowie z Dudą Trump chce zażądać od państw NATO trzech procent PKB na obronność

Źródło:
PAP

Węże coraz częściej atakują mieszkańców południowej Chorwacji. Do ostatniego ataku doszło w tym tygodniu, kiedy to gad pokąsał kobietę na jej własnym podwórku. W kraju żyją trzy gatunki jadowitych żmij, których populacje stają się coraz większe.

Ataki jadowitych węży coraz częstsze w Chorwacji. "Mieszkańcy są zaniepokojeni"

Ataki jadowitych węży coraz częstsze w Chorwacji. "Mieszkańcy są zaniepokojeni"

Źródło:
PAP, Slobodna Dalmacija, dnevno.hr

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło około godziny 13 przy ulicy Vogla w Wilanowie. Samochód osobowy uderzył w drzewo, po czym stanął w płomieniach. Jak informuje straż pożarna, w wyniku wypadku zginęły trzy osoby.

Samochód wbił się w drzewo i spłonął. Nie żyją trzy osoby

Samochód wbił się w drzewo i spłonął. Nie żyją trzy osoby

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W naszych czasach prawo, a zwłaszcza jego interpretacja, staje się narzędziem walki politycznej - mówiła w "Faktach po Faktach" profesor Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, była rzeczniczka praw obywatelskich. Oceniła, że mamy obecnie do czynienia z "horrorem prawniczym".

Profesor Ewa Łętowska o "horrorze prawniczym"

Profesor Ewa Łętowska o "horrorze prawniczym"

Źródło:
TVN24

Policja szuka mężczyzny, który dziś rano strzelił w Krakowie z wiatrówki do przypadkowego przechodnia. Zajście zarejestrował monitoring. Sprawca po chwili uciekł. Poszkodowanym jest 23-letni mężczyzna. 

Strzelił z wiatrówki do przypadkowego przechodnia. Poszkodowany 23-latek trafił do szpitala

Strzelił z wiatrówki do przypadkowego przechodnia. Poszkodowany 23-latek trafił do szpitala

Źródło:
tvn24.pl

Policjanci ustalili tożsamość osoby, której ciało zostało odnalezione w spalonym samochodzie w powiecie nowotomyskim (woj. wielkopolskie). - To 44-mężczyzna, był poszukiwany - przekazał młodszy aspirant Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

W aucie znaleźli zwęglone ciało. Już wiadomo, kto zginął

W aucie znaleźli zwęglone ciało. Już wiadomo, kto zginął

Źródło:
tvn24.pl/PAP

Przeciętna oczekiwana długość życia dla nowonarodzonego dziecka w Unii Europejskiej wyniosła w 2023 roku 81,5 lat - przekazał Eurostat. To o 0,9 roku więcej niż w 2022 roku. Polska uplasowała się poniżej średniej unijnej.

Oczekiwana długość życia w Unii Europejskiej. Jak wypadła Polska?

Oczekiwana długość życia w Unii Europejskiej. Jak wypadła Polska?

Źródło:
PAP

Rosjanie wycofali około 40 samolotów różnego typu z lotniska w Kuszczewsku na obiekty bardziej oddalone od linii frontu - przekazało w piątkowej aktualizacji wywiadowczej brytyjskie ministerstwo obrony. Powodem miał być ukraiński atak na to lotnisko, do którego doszło w ostatnią sobotę.

Brytyjski wywiad: Rosjanie wycofują samoloty, powodem ukraiński atak

Brytyjski wywiad: Rosjanie wycofują samoloty, powodem ukraiński atak

Źródło:
PAP

Rosyjscy żołnierze weszli do bazy lotniczej 101, położonej w pobliżu międzynarodowego lotniska Diori Hamani w stolicy Nigru, Niamey. Stacjonują w niej także wojska USA - poinformował w piątek Reuters, cytując anonimowego, wysokiego rangą amerykańskiego urzędnika do spraw obrony.

Siły rosyjskie weszły do bazy, w której są wojska USA

Siły rosyjskie weszły do bazy, w której są wojska USA

Źródło:
PAP

Gostyńska policja odzyskała warte 40 tysięcy złotych instrumenty brytyjskich muzyków z zespołu Metasoma. Artyści wysłali je kurierem do Polski. Gdy przyjechali do studia nagraniowego w Gostyniu (woj. wielkopolskie), dowiedzieli się, że instrumenty zaginęły.

Przyjechali nagrać płytę, w Polsce zaginęły ich instrumenty

Przyjechali nagrać płytę, w Polsce zaginęły ich instrumenty

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W kwietniu w Turcji średnioroczny wskaźnik inflacji wzrósł do 69,8 procent - poinformował w piątek turecki urząd statystyczny. W ujęciu miesięcznym najbardziej zdrożały wyroby tytoniowe i alkohol - o prawie 10 procent.

Inflacyjne szaleństwo. Wzrost o prawie 70 procent

Inflacyjne szaleństwo. Wzrost o prawie 70 procent

Źródło:
PAP

Kierowca samochodu osobowego wjechał najpierw w kobietę z dzieckiem, a potem uderzył w ścianę budynku w Gdańsku. Z ustaleń policjantów wynika, że 50-latek zasłabł za kierownicą. Mężczyzna był trzeźwy. Na miejscu pracuje policja. Zdjęcia ze zdarzenia otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Samochód wjechał w pieszych, a potem w budynek

Samochód wjechał w pieszych, a potem w budynek

Źródło:
tvn24.pl

Ogród zoologiczny w Lubinie przekazał za pomocą mediów społecznościowych informację o śmierci kozy, która umarła po ostrym zatruciu. Z wpisu wynika, że zwierzę było dokarmiane przez odwiedzających ogród.

Przyszli do zoo, karmili kozę. Zwierzę nie przeżyło

Przyszli do zoo, karmili kozę. Zwierzę nie przeżyło

Źródło:
tvn24.pl

W czwartek późnym wieczorem na niebie nad Polską można było zobaczyć nietypowe zjawisko. Była to rozległa, jasna chmura, kierująca się na północ. Jej zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24. Pojawiły się pytania na temat tego, co mogło być przyczyną tego widoku.

Tajemnicze światło na niebie. Co leciało nad Polską

Tajemnicze światło na niebie. Co leciało nad Polską

Aktualizacja:
Źródło:
"Z głową w gwiazdach", tvnmeteo.pl, Kontakt 24

Funkcjonariusze Państwowej Służby Granicznej Ukrainy uniemożliwili przemyt cennych skrzypiec. Próbowano przewieźć je w bagażniku przez ukraińsko-polskie przejście graniczne. Instrument ma być dziełem włoskiego lutnika Antonio Stradivariego. Skierowano je do ekspertyzy.

Chcieli przewieźć przez granicę skrzypce Stradivariusa

Chcieli przewieźć przez granicę skrzypce Stradivariusa

Źródło:
PAP

Niebezpieczna sytuacja na drodze krajowej numer 50 w miejscowości Zawiszyn. Kierowca ciężarówki wyprzedzał, gdy z przeciwka jechał samochód osobowy. Gdyby kierujący autem nie zjechał z jezdni w ostatniej chwili, doszłoby do tragedii.

Ciężarówką wyprzedzał "na czołówkę". Nagranie

Ciężarówką wyprzedzał "na czołówkę". Nagranie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W poszukiwaniu lepszej pogody Polacy rzucili się na nieruchomości w Hiszpanii. Dla części to też pomysł na zarobek. Eksperci przestrzegają jednak przed pułapkami, które czyhają na kupujących. Samego słońca też można mieć dość. - Przy 50 stopniach po prostu nie da się pracować, wiele biur jest zamkniętych. Polacy mają o to pretensje - mówi była pracownica biura nieruchomości. Niemile zaskoczyć potrafi też zima.

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Źródło:
tvn24.pl

Poseł rządowej narodowo-konserwatywnej partii Finowie, podejrzewany o strzelanie z broni palnej na ulicy przed restauracją w Helsinkach, został wyrzucony z klubu parlamentarnego. Decyzja o wykluczeniu Timo Vornanena była jednomyślna - przekazały w czwartek władze partii.

Poseł podejrzewany o strzelanie przed restauracją wyrzucony z klubu parlamentarnego

Poseł podejrzewany o strzelanie przed restauracją wyrzucony z klubu parlamentarnego

Źródło:
PAP

Te trzy dni maja to wielki maraton patriotyczno-historyczny, pokazujący, skąd idziemy, gdzie jesteśmy, ale może także i przede wszystkim dokąd zmierzamy - powiedział prezydent Andrzej Duda w przemówieniu na placu Zamkowym podczas uroczystości z okazji Święta Konstytucji 3 maja.

Obchody Święta Konstytucji 3 Maja. Uroczystości na Placu Zamkowym

Obchody Święta Konstytucji 3 Maja. Uroczystości na Placu Zamkowym

Źródło:
PAP, TVN24

My robimy wielkie inwestycje, nie mówimy o nich tak wiele może jak nasi poprzednicy. Oni więcej mówili, mniej robili. My to odwróciliśmy - powiedział w piątek wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.

"My to odwróciliśmy". Kosiniak-Kamysz o przemówieniu Dudy

"My to odwróciliśmy". Kosiniak-Kamysz o przemówieniu Dudy

Źródło:
TVN24
"Jeśli Donald Tusk nie poprze naszych postulatów, protestów będzie więcej"

"Jeśli Donald Tusk nie poprze naszych postulatów, protestów będzie więcej"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Za pięć lat Lotnisko Chopina ma być gotowe do obsługi 30 milionów pasażerów rocznie. Wymaga to dużych inwestycji. Ale jaka nie byłaby ich skala stołeczny port lotniczy nie ma możliwości technicznych do przyjęcia większej liczby podróżnych. Z zapewnień przedstawiciela rządu jasno wynika, że po uruchomieniu Centralnego Portu Komunikacyjnego, warszawskie lotnisko powinno zostać zamknięte. 

Przyszłość Lotniska Chopina. 700 samolotów w ciągu doby, na więcej brakuje miejsca

Przyszłość Lotniska Chopina. 700 samolotów w ciągu doby, na więcej brakuje miejsca

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24