Wszyscy policjanci z Łukowa zaangażowali się w poszukiwania trzyletniego chłopczyka, który wyszedł z "przyszywanym" dziadkiem na lody i nie wrócił do domu. Okazało się, że dziecko zostało zabrane do samochodu, którym kierowała pijana 33-latka. Kobieta spowodowała kolizję, porzuciła auto i zabrała ze sobą chłopczyka. "Przyszywany" dziadek też był pijany. Siedział w aucie.
Wszystko działo się w środę, 21 kwietnia po południu w Łukowie w województwie lubelskim. Policja dostała zgłoszenie o kolizji, do której doszło na skrzyżowaniu ulicy Żelechowskiej i Alei Kaczyńskich. Nissan cofnął na skrzyżowaniu i uderzył w stojące za nim bmw. Później odjechał z miejsca zdarzenia i zatrzymał się przy pobliskiej ulicy Parkowej.
Kierowca bmw powiedział policjantom, że z nissana wysiadała kobieta z kilkuletnim dzieckiem i razem z nim poszła w kierunku centrum miasta.
Pasażerowie nie byli w stanie powiedzieć, kto kierował autem
Mundurowi próbowali skontaktować się z właścicielką auta. Początkowo bezskutecznie. Gdy kobieta oddzwoniła, okazało się, że nie wie, kto kierował jej samochodem. Policja nie mogła dowiedzieć się tego również od dwóch pijanych pasażerów, którzy siedzieli w samochodzie. Jak się później okazało, jednym z nich był "przyszywany" dziadek dziecka.
W międzyczasie na policję zadzwoniła inna kobieta, która zgłosiła zaginięcie trzyletniego syna. - Ze zgłoszenia wynikało, że po południu "przyszywany" dziadek chłopca wyszedł z nim na lody i że prawdopodobnie uczestniczył w kolizji drogowej – mówi aspirant sztabowy Marcin Józwik z Komendy Powiatowej Policji w Łukowie.
Mundurowi powiązali ze sobą te informacje. Ustalili też, że autem kierowała znana im 33-letnia mieszkanka Łukowa.
Dziecko zostało odnalezione, nic mu się nie stało
- W poszukiwania maluszka i kobiety zaangażowali się wszyscy pełniący w tym czasie służbę policjanci. Do komendy zgłosili się też w trybie alarmowym łukowscy kryminalni. Dzięki wspólnym działaniom trzylatek został odnaleziony w domu znajomych 33-latki. Dzieckiem opiekował się jej kolega. Na szczęście maluszkowi nic nie dolegało, nie ucierpiał w zdarzeniu drogowym. Bardzo szybko policjanci przekazali chłopczyka mamie – opowiada policjant.
Natomiast 33-latka ukrywała się w domu u innych znajomych. - Okazało się, że oprócz dwóch promili alkoholu w organizmie i braku prawa jazdy ma 10 dni "do odsiadki" za niezapłaconą grzywnę – mówi asp. szt. Józwik.
33-latce grozi do trzech lat pozbawienia wolności
Kobieta spędziła noc w policyjnej celi. W czwartek usłyszała zarzuty i trafiła do zakładu karnego.
- Za spowodowanie kolizji, kierowanie pojazdem bez uprawnień i w stanie nietrzeźwości, a także za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu trzylatka grozi jej zakaz prowadzenia pojazdów, wysoka grzywna, a nawet do trzech lat pozbawienia wolności – zaznacza nasz rozmówca.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja lubelska