Ci, którzy znają Łukasza Piebiaka jeszcze z sal sądowych, nie mogą pojąć, co stało się z - jak podkreślają - niegdyś nieustępliwym bojownikiem o niezależność sędziów. Dziś to on "współodpowiada za wstyd na całym świecie, który wraz ze Zbigniewem Ziobrą nam przynieśli" - ocenia Borys Budka z Platformy Obywatelskiej, były minister sprawiedliwości. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Łukasz Piebiak jako wiceminister sprawiedliwości, był jedną z twarzy przeprowadzanych przez Prawo i Sprawiedliwość zmian w wymiarze sprawiedliwości. - Ta zmiana, która dzisiaj wysoka izba omawia, jest dobrą zmianą dla polskiego sądownictwa – przekonywał rok temu na sali sejmowej.
"Był znany jako bojownik o niezależność sędziów"
Wcześniej był sędzią. I to nie byle jakim, co przyznają ci, którzy działali wraz z nim w Stowarzyszeniu Sędziów Polskich "Iustitia" - powstałej w latach 90. największej organizacji sędziowskiej w Polsce, do której należy co trzeci przedstawiciel tego zawodu.
- Był znany jako nieustępliwy bojownik o niezależność sędziów. Wiele osób teraz zadaje sobie pytanie, co takiego się stało z panem Piebiakiem – mówi Piotr Gąciarek, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie. To jeden z sędziów, wobec których prowadzona była akcja dyskredytowania, za którą stać miał - według publikacji Onetu - właśnie wiceminister Piebiak.
Jako sędzia i jako wiceminister
W 2017 roku z mównicy sejmowej Piebiak przekonywał, iż "nie można mówić, że kompetencja ministra (sprawiedliwości) do powoływania i odwoływania prezesów sądów jest kompetencją, która narusza przepisy konstytucji".
Kilka lat wcześniej, gdy był sędzią, uważał, że "warunkiem sine qua non realnej reformy sądownictwa jest powierzenie nadzoru nad sądami powszechnymi osobie spoza polityki".
Były wiceprezes Iustitii, teraz prawa ręka Ziobry
Obrona sędziowskiej niezależności zaprowadziła go do zarządu sędziowskiego stowarzyszenia Iustitia, a zawodowa ambicja - do Ministerstwa Sprawiedliwości. Początkowo został sędzią delegowanym do resortu, co stowarzyszenie od zawsze uznawało za kwestię etycznie wątpliwą.
Bartłomiej Starosta, sędzia Sądu Rejonowego w Sulęcinie, wspomina, że wówczas członkowie stowarzyszenia oczekiwali, że zrezygnuje z funkcji członka zarządu i wiceprezesa Iustitii.
- Wtedy, pamiętam jak dziś, odpowiedział, że za ciężko na to pracował i nie zrezygnuje – dodaje Starosta.
"Odpowiada za wstyd na całym świecie"
Już za rządów Prawa i Sprawiedliwości jako podsekretarz stanu stał się prawą ręką ministra Zbigniewa Ziobry, który - pozwalając mu reprezentować resort w parlamencie - uczynił go jedną z głównych twarzy zmian w sądownictwie.
- To on odpowiada za to, że Polska jest pod obstrzałem Komisji Europejskiej i to on współodpowiada za wstyd na całym świecie, który wraz z Ziobrą nam przynieśli – ocenia poseł Borys Budka z Platformy Obywatelskiej, były minister sprawiedliwości.
Łukasz Piebiak jako wiceszef MS kierował też ministerialnym zespołem zajmującym się postępowaniami dyscyplinarnymi sędziów. Tymczasem sam jako sędzia był uznawany winnym w takich procesach.
- Dotyczyły one różnych kwestii: niewywiązywania się w terminie z obowiązku pisania uzasadnień, z niezawiadamiania prezesa o prowadzonych przez sędziego zajęciach dydaktycznych – wylicza Michał Laskowski, sędzia Sądu Najwyższego.
Za działalność w ministerstwie i wypowiedzi został ostatecznie wykluczony z Iustitii. - Były to wypowiedzi wskazujące na sympatie pana wiceministra dla jednej z partii – tłumaczy Marta Kożuchowska-Warywoda, sędzia Sądu Rejonowego w Warszawie.
Autor: asty//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia (CC BY SA 2.0)/Krzysztof Białoskórski