36-letni mieszkaniec Lublina podejrzany jest o to, że włamał się nocą do stojącego na parkingu auta i zabrał sprzęt muzyczny oraz nuty. Z ustaleń policji wynika, że chciał sprzedać łupy, ale nie znalazł kupca. Dlatego postanowił spalić nuty, a sprzęt – ukryć tymczasowo w domu. Mężczyzna był już wcześniej karany za podobne przestępstwa. Grozi mu do piętnastu lat więzienia.
Pod koniec maja w lubelskiej dzielnicy Czechów ktoś nocą włamał się do stojącego na parkingu samochodu i ukradł sprzęt muzyczny oraz wartościowe nuty. Łączne straty oszacowano na ponad 15 tysięcy złotych.
- Sprawą zajęli się kryminalni z 5. Komisariatu. Funkcjonariusze dokładnie zbadali pozostawione przez mężczyznę ślady i - w wyniku przeprowadzonych czynności operacyjnych - wpadli na trop – mówi komisarz Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
36-latek jest dobrze znany policji
Według ustaleń mundurowych, podejrzanym jest 36-letni mieszkaniec Lublina.
Mężczyzna jest im dobrze znany, bo w przeszłości był wielokrotnie karany za podobne przestępstwa.
Zarzuty kradzieży z włamaniem w warunkach multirecydywy
- W trakcie czynności wyszło na jaw, że chciał sprzedać instrumenty w komisach, jednak nie udało mu się znaleźć kupca. Dlatego postanowił spalić nuty, a sprzęt tymczasowo ukryć w domu. Policjanci w trakcie przeszukania odzyskali skradzione mienie - zaznacza kom. Gołębiowski.
Mężczyzna usłyszał już zarzuty kradzieży z włamaniem w warunkach multirecydywy. Został tymczasowo aresztowany. Grozi mu do 15 lat więzienia.
Czytaj też: Ukradli kable zasilające szpital. "Dla kilkuset złotych ryzykowali ludzkie życie i zdrowie"
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Lublin