Jeśli doszło do złamania regulaminów, to osoby odpowiedzialne powinny ponieść konsekwencje - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 wiceminister w rządzie Zjednoczonej Prawicy Marcin Ociepa w związku ze sprawą lotu prezydenta Andrzeja Dudy z lotniska niedaleko Zielonej Góry.
Na początku lipca portal TVN24, a także "Gazeta Wyborcza" ujawniły, że 2 lipca embraer z prezydentem Andrzejem Dudą na pokładzie wystartował z lotniska niedaleko Zielonej Góry po zakończonej służbie kontrolera ruchu lotniczego i bez wydanej przez niego zgody na start. Pilotem podczas tego lotu była, jak ustalił portal tvn24.pl, młoda kapitan z dwuletnim stażem. Towarzyszył jej w kokpicie doświadczony instruktor, który był na pokładzie, bo kapitan nie miała aktualnych uprawnień do lądowania.
Wiceminister Marcin Ociepa w "Faktach po Faktach" w TVN24 stwierdził, że "jeśli doszło do złamania regulaminów, to osoby odpowiedzialne powinny ponieść konsekwencje". – Nie powinno być żadnej tolerancji dla naruszania procedur bezpieczeństwa, dlatego że one mogą się kończyć bardzo tragicznie – podkreślił polityk Porozumienia.
Joanna Kluzik-Rostkowska z Platformy Obywatelskiej zwróciła uwagę, że "mamy za sobą bardzo dramatyczne doświadczenia i to się powtarza". – Sytuacja jest o tyle oczywista, że loty VIP-ów zwykle są obsadzane przez najbardziej doświadczoną kadrę i to się dzieje nie dlatego, że życie VIP-a jest ważniejsze niż życie innych ludzi, tylko że to jest postrzegane w świecie lotniczym jako podróże osób podwyższonego ryzyka, ponieważ istnieje prawdopodobieństwo, że te osoby będą chciały na kapitana i załogę wywierać jakąś presję – powiedziała.
- Jest wiele możliwości, na jakim etapie ewentualnie mogło dojść do zaniedbań i kto miał o nich wiedzę w momencie lotu, bo chyba nawet pani poseł nie sugeruje, że to jest wina pana prezydenta czy jego najbliższych współpracowników – zwrócił się do polityk Platformy Obywatelskiej Marcin Ociepa.
– Te loty mają faktycznie podwyższony status ryzyka ze względu na różnego rodzaju zagrożenia, także ze względu na konieczność elastycznego reagowania, zmiany trasy lotu, ze względów bezpieczeństwa, ze względu na interes państwa, a nie ze względu, że ktoś wywiera presję – dodał wiceminister w rządzie Zjednoczonej Prawicy.
W związku ze sprawą dwoje pilotów zostało zawieszonych, a incydent wyjaśniał PLL LOT pod nadzorem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. 31 lipca Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych przejęła od przewoźnika wyjaśnianie sprawy, powołując w tym celu specjalny zespół, i uznała zdarzenie za poważny incydent.
Źródło: TVN24