Nieujawnianie list poparcia dla kandydatów do KRS ma prosty cel: danie anonimowości i bezkarności tym, którzy złamali konstytucję - wskazał w "Faktach po Faktach" TVN24 były minister sprawiedliwości Borys Budka. - Są różne sytuacje w polskim prawie. Tutaj jest jednoznaczna podstawa prawna do działania prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych - przekonywał wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
Mimo ostatecznego, prawomocnego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego Kancelaria Sejmu wciąż nie poinformowała, kto podpisał się na listach poparcia dla kandydatów do nowej, wyłanianej przez polityków Krajowej Rady Sądownictwa. Termin mijał we wtorek. Jednak we wtorek rano na stronie internetowej Sejmu pojawił się komunikat, w którym poinformowano, że w poniedziałek "do Kancelarii Sejmu wpłynęło wydane tego samego dnia postanowienie Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych zobowiązujące Kancelarię Sejmu do powstrzymania się od upublicznienia lub udostępnienia w jakiejkolwiek formie danych osobowych sędziów, zawartych w wykazach osób popierających zgłoszenia kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa".
Wójcik: prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych miał obowiązek wszcząć postępowanie
- Są różne sytuacje w polskim prawie. Tutaj jest jednoznaczna podstawa prawna do działania prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. To jest artykuł 70. ustawy o ochronie danych osobowych. Ma prawo do wydania takiego postanowienia, co więcej nawet obowiązek, jeżeli jest niebezpieczeństwo naruszenia naszych praw - mówił w "Faktach po Faktach" TVN24 wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. - To nie jest tak, że ktoś stoi nad sądem. Naczelny Sąd Administracyjny orzekł. Natomiast - jeśli chodzi o Kancelarię Sejmu - wszczęte zostało postępowanie właśnie na tej podstawie, żeby wyjaśnić pewne wątpliwości - dodał.
Wójcik przypomniał, że kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa mogło poprzeć 25 sędziów bądź 2 tysiące obywateli. Pytał również: dlaczego listy poparcia sędziów można ujawnić, a listy poparcia, wyrażonego przez obywateli - nie?
"Nieujawnianie tych list ma prosty cel: danie anonimowości i bezkarności tym, którzy złamali konstytucję"
Były minister sprawiedliwości Borys Budka stwierdził, że "z zażenowaniem" słucha "tych słów i tej próby usprawiedliwiania politycznego fałszowania rzeczywistości".
- Mamy wyrok sądu, który zbadał kwestię dostępności do tych danych. Sąd administracyjny w dwóch instancjach wypowiedział się wyraźnie, że to jest informacja publiczna. Nie ma takiej możliwości, żeby teraz organ administracyjny mówił, że będzie badał tę sprawę - wskazał Budka. - Być może ktoś wpadnie na pomysł, żeby inspektor sanitarny wstrzymał wykonanie, bo jest za dużo kurzu na aktach w Kancelarii Sejmu i do czasu wydania decyzji przez inspektora sanitarnego nie będą mogły być wydane te akta - dodał poseł Platformy Obywatelskiej - Koalicji Obywatelskiej, zaznaczając, że kpiąc, pokazuje absurdalność sytuacji.
- Problem nie jest w tym, że ktoś chce, nie chce wydać (list - red.). Problem istnieje w tym, że od samego początku był bardzo prosty zamysł. Resort sprawiedliwości razem z posłami PiS-u - słynna poprawka pana posła (Waldemara -red.) Budy - dawał gwarancję tym wszystkim, którzy wbrew konstytucji będą brać udział w tej procedurze (wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa - red.), że opinia publiczna nie pozna ich nazwisk. Skąd obywatele mają wiedzieć czy w ogóle były podpisy poparcia pod tymi listami? Skąd obywatele mają wiedzieć, że tam było 25 właściwych podpisów? - pytał były minister sprawiedliwości.
Budka powiedział, że w jego przekonaniu na listach poparcia znajdują się nazwiska sędziów, "którzy na co dzień pracują w resorcie sprawiedliwości". - Znam przypadek osób, którym dziwnym trafem cofnięto delegację kilka dni po tym, jak nie podpisały się pod tymi listami - dodał. Zapowiedział, że wszystkie te nazwiska zostaną opublikowane w odpowiednim czasie.
- Nieujawnianie tych list ma prosty cel: danie anonimowości i bezkarności tym, którzy złamali konstytucję - wskazał Budka.
Wójcik: jeżeli narusza się dane osobowe, pojawiają się konsekwencje prawne, odszkodowania
- Były dwa źródła pozyskiwania tych podpisów: albo 25 podpisów sędziów, albo 2 tysiące podpisów obywateli. To pytam: dlaczego sąd chce ujawnienia tych nazwisk sędziów, a nie tych pozostałych obywateli? To jest w uzasadnieniu napisane: bo oni mają funkcje publiczne. A gdybym ja podpisał? Mam funkcję publiczną czy nie? - pytał wiceminister sprawiedliwości.
- Nie wiem kto jest na tych listach, ale wiem jedno: jeżeli narusza pan dane osobowe, to znaczy, że pojawiają się konsekwencje prawne, odszkodowania. Przecież człowiek, który ujawnił, że podpisał te listy, to nie jest pierwszy lepszy sędzia. To jest człowiek, który zajmuje się danymi osobowymi - mówił Wójcik. Wiceminister wskazał, że ten sędzia (chodziło o sędziego Marka Nawackiego) "ujawnił swoje nazwisko i pytał dlaczego nie był uczestnikiem tego postępowania" przed sądem administracyjnym, "bo chodziło o jego dane".
Skarga na odmowę udostępnienia list poparcia
Wybór 15 członków-sędziów KRS na wspólną czteroletnią kadencję przez Sejm dokonany został w marcu ub.r. zgodnie z nowelizacją ustawy o KRS, która weszła w życie w połowie stycznia 2018 r.
Wcześniej członków KRS wybierały środowiska sędziowskie. Po zmianie przepisów podmiotami uprawnionymi do zgłoszenia propozycji kandydatów do KRS stały się grupy 25 sędziów oraz grupy co najmniej dwóch tysięcy obywateli. Wpłynęło 18 kandydatur. Do Kancelarii Sejmu składane były wnioski m.in. polityków i organizacji społecznych o informacje o imionach, nazwiskach i miejscach orzekania sędziów, którzy poparli zgłoszenia kandydatów do KRS.
Szef Kancelarii Sejmu odmawiał udostępnienia tych informacji wszystkim, którzy się o nie ubiegali. Skargę w sprawie odmowy udostępnienia przez Kancelarię Sejmu załączników do zgłoszeń kandydatów na członków KRS - zawierających wykaz obywateli oraz sędziów popierających te zgłoszenia - złożyła posłanka PO-KO Kamila Gasiuk-Pihowicz. Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił decyzję szefa Kancelarii Sejmu, Kancelaria odwołała się wówczas do NSA.
Orzeczenie NSA
NSA orzekł, że Kancelaria Sejmu powinna udostępnić wykazy nazwisk osób popierających kandydatów do KRS złożone w ramach procedury wyboru 15 sędziów-członków KRS przez Sejm.
Tym samym NSA oddalił skargę kasacyjną szefa Kancelarii Sejmu w tej sprawie od wyroku WSA.
"Naczelny Sąd Administracyjny w ustnych motywach rozstrzygnięcia podkreślił, że art. 11c ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa określa w sposób cząstkowy, w ograniczonym przedmiotowo i podmiotowo zakresie, tryb dostępu do informacji publicznej i nie daje podstaw do przyjęcia, że zawarta w nim norma o charakterze procesowym wyłącza możliwość uzyskania informacji publicznej w trybie ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej" - napisano w komunikacie NSA o przygotowaniu pisemnego uzasadnienia, wraz z treścią liczącego ponad 20 stron uzasadnienia, opublikowanym 12 lipca na stronie NSA.
Kancelaria zapowiadała, że "zawarte w wyroku wskazania będą zrealizowane"
Po ostatecznym wyroku NSA dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka mówił, że Kancelaria oczekuje na pisemne uzasadnienie tego orzeczenia, które będzie punktem wyjścia do analizy nad sposobem jego wykonania. Zapewniał też, że zawarte w wyroku wskazania będą zrealizowane. 16 lipca do Kancelarii Sejmu wpłynęło pisemne uzasadnienie wyroku NSA, dotyczącego udostępnienia wykazów osób, które poparły kandydatury na członków KRS. Tego samego dnia posłowie PO-KO poinformowali, że składają wniosek o oficjalne ponaglenie szefa Kancelarii Sejmu w sprawie wykonania wyroku NSA.
Autor: tmw/tr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24