Kraków i strajk w renomowanym liceum, które ukończył prezydent Andrzej Duda. Do niedawna uczyła w nim jego żona. Do pierwszej damy protestujący w tej szkole nauczyciele napisali list otwarty o wstydzie, upokorzeniu i rozczarowaniu milczeniem Agaty Kornhauser-Dudy w tej kryzysowej sytuacji. - To jest wyraz pewnej naszej bezsilności - podkreśla polonista Bogdan Kozak. Materiał programu "Czarno na białym" w TVN24.
Liceum imienia Jana III Sobieskiego w Krakowie, z ponad 100-letnią tradycją. Szkoła, która wykształciła wiele znanych dziś osób, nazywana jest liceum prezydenckim. - Jestem naprawdę wzruszony, że jestem znowu w mojej szkole, z której byłem, jestem i zawsze będę bardzo dumny - mówił prezydent Andrzej Duda podczas wizyty w swoim dawnym liceum. To on jest najbardziej znanym absolwentem tej szkoły. Jego małżonka, Agata Kornhauser-Duda, przez 18 lat uczyła tam niemieckiego.
"Czujemy wstyd i upokorzenie"
Bardzo dobra nauczycielka, która "umie sobie zjednać młodzież i której młodzież bardzo chętnie słuchała" - wspomina lekcje prowadzone przez dzisiejszą pierwszą damę Małgorzata Baran, była wicedyrektor i od kilkunastu lat nauczycielka biologii w krakowskim liceum. Dziś to wiceszefowa komitetu strajkowego w tej szkole, w której do ogólnopolskiego protestu przyłączyło się 60 z 80 nauczycieli. To oni napisali do Agaty Kornhauser-Dudy list otwarty z prośbą o zabranie głosu w sprawie strajku.
"Czujemy wstyd i upokorzenie, będąc zmuszonymi do tłumaczenia się, w jaki sposób traktujesz całe środowisko nauczycielskie, (...) wyrażając milczeniem aprobatę dla destrukcyjnych działań i przekłamań rządu w obliczu największego powojennego kryzysu edukacji" - czytamy w liście.
"Wyraz naszej bezsilności"
- Jest to suma wszelkich frustracji, które dopadły nas, środowisko nauczycielskie, w związku ze zmianami, w związku z reformą, w związku z tym, w jaki sposób jesteśmy traktowani - wyjaśnia Małgorzata Baran. - Myślę, że ta inicjatywa miała na celu to, aby wywołać jakąś reakcję pani prezydentowej jako koleżanki, jako nauczycielki - dodała. Podkreśla, że liczono na to, iż pierwsza dama weźmie w obronę środowisko nauczycielskie.
List poparła większość nauczycieli z krakowskiego liceum.
"W obecnej sytuacji nazwa 'szkoła prezydencka', która wyróżniała nas spośród innych placówek, przestała już być powodem do chluby" - napisali nauczyciele.
- Ona w tym momencie jest nie tylko pierwszą damą, ale i pierwszą nauczycielką. Przecież ona siedziała z nami, przy jednym stole, przez 18 lat i może powiedzieć politykom, ile zarabiała - przekonuje polonista Bogdan Kozak. - To jest wyraz pewnej naszej bezsilności - dodaje.
W krakowskim liceum pracuje od ponad 10 lat. Mówi, że pani prezydentowa wraz z prezydentem są częstymi gośćmi. Dodaje, że pierwsza dama bywa w szkole także nieoficjalnie.
- Widzimy wtedy tylko samochód z warszawskimi rejestracjami, pana, który stoi na zewnątrz z słuchawką w uchu - i tak to wygląda - wyjaśnia polonista.
"Atak na pierwszą damę"
Taka wizyta Agaty Kornhauser-Dudy miała się odbyć jeszcze przed strajkiem. I według nieoficjalnych doniesień rozmowa dotyczyła także protestu nauczycieli.
- Próbowała nas przekonać, abyśmy nie przystępowali do protestu - twierdzi jedna z nauczycielek krakowskiego liceum. - Mówiła, że stanowisko rządu jest jasne. Nie ma pieniędzy na podwyżki w oświacie, więc strajk nie ma żadnego sensu - dodaje rozmówczyni reporterów programu "Czarno na białym" w TVN24.
Kancelaria prezydenta zaprzecza, że takie słowa padły i krytykuje nauczycieli z Krakowa za list, który został wysłany także do Pałacu Prezydenckiego.
- Ja to odbieram jako atak na pierwszą damę - powiedział w programie "Tak Jest" w TVN24 minister w Kancelarii Prezydenta RP Andrzej Dera. Jak dodał, pani prezydentowa "od początku mówiła, że nie będzie się angażowała w sprawy polityczne". - Jest w tym konsekwentna - przekonywał.
- Nie wydaje mi się, żeby intencją było napadanie na kogokolwiek - odpowiada Małgorzata Baran. - Jest nam po ludzku przykro, że pani prezydentowa nie zabiera głosu - przyznaje nauczycielka.
Odpowiedź z kancelarii prezydenta
Dziennikarze redakcji programu "Czarno na białym" poprosili Agatę Kornhauser-Dudę o komentarz. Pani prezydentowa nie zabrała osobiście głosu w sprawie listu swoich kolegów, bo jak twierdzi Pałac Prezydencki, nie został on przez nauczycieli podpisany. - Ciężko odnosić się do listu, który jest listem anonimowym - stwierdził Błażej Spychalski, rzecznik prasowy prezydenta. - Komu mielibyśmy w tym zakresie odpowiedzieć? - pytał.
Zamiast odpowiedzi pierwszej damy na apel nauczycieli z Krakowa dziennikarze TVN24 dostali list z kancelarii prezydenta. Oto jego treść:
"Pierwsza Dama - nie uczestniczy w dyskusjach politycznych w przestrzeni medialnej, jak również nie komentuje doniesień medialnych. Prosi o uszanowanie tego stanowiska. - Pierwsza Dama zna sytuację nauczycieli, zwłaszcza mieszkających w wielkich miastach, jest świadoma wyzwań i trudności, z jakimi borykają się nauczyciele, by móc utrzymać swoje rodziny na godnym poziomie przy obecnym poziomie Ich rzeczywistych wynagrodzeń netto. - Pierwsza Dama, nie posiadając prerogatyw pozwalających jej na składanie politycznych deklaracji oraz podejmowanie wiążących decyzji, spotkała się z przedstawicielami rządu oraz większości parlamentarnej, wspierając i solidaryzując się ze środowiskiem nauczycielskim. Z uwagi na sytuację uczniów i ich Rodziców, wyraziła też jednak swoje zaniepokojenie strajkiem i eskalacją konfliktu podczas egzaminów gimnazjalistów i ośmioklasistów. - Pierwsza Dama ma nadzieję, że rozmowy 'okrągłego stołu' zaproponowane przez Premiera Morawieckiego na okres poświąteczny przyniosą rozwiązanie, które zakończy strajk"
Choć "pierwsza nauczycielka" dawała sygnały, że los edukacji nie jest jej obojętny, gdy rząd Prawa i Sprawiedliwości przeprowadzał rewolucję w systemie oświaty i likwidował gimnazja, głosu pierwszej damy w tej sprawie - zdaniem nauczycieli z Krakowa - zabrakło. - Szkoda. Czasem bardzo drobne fakty, słowa mają znaczenie. I one zostają - mówi Bogdan Kozak.
"Czy są jakieś granice, czy nie ma żadnych granic?"
- Mamy protest nauczycieli, którzy domagają się podwyższenia swoich wynagrodzeń. W tym zakresie solidaryzuję się z nauczycielami, zarówno ja, jak i moja żona - mówił o strajku prezydent Andrzej Duda.
Inny znany absolwent krakowskiego ogólniaka, aktor Maciej Stuhr list nauczycieli do Agaty Kornhauser-Dudy opublikował na swoim profilu w mediach społecznościowych.
"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, tym razem dosłownej" - napisał w poście aktor.
- Rozumiem, że pani prezydentowa podjęła na początku kadencji swojego męża decyzję, żeby nigdy i nigdzie [nie angażować się w sprawy polityczne - przyp. red.] , ale czy są jakieś granice tego, czy nie ma żadnych granic? - zastanawiał się Maciej Stuhr w rozmowie z TVN24.
- Na pewno zaufanie grona [nauczycielskiego - przyp. red.] zostało w jakiś sposób podważone. Natomiast ja osobiście uważam, że nie należy nikogo skreślać. Dajmy sobie szansę - mówi Małgorzata Baran.
Prezydent proponuje zorganizowanie okrągłego stołu z nauczycielami w Belwederze. Nie wiadomo jeszcze, czy w rozmowach udział weźmie także pierwsza dama.
Spychalski: pani prezydentowa była na spotkaniu z panem premierem
Rzecznik prezydenta Błażej Spychalski w radiu RMF FM w czwartek powiedział, że "pierwsza dama bardzo poważnie rozważa zaangażowanie się" w sprawę sporu strony oświatowej ze stroną rządową.
- Powiem więcej, pani prezydentowa także popiera postulaty nauczycieli - wzrostu płac, szczególnie w tej pensji zasadniczej, podstawowej. Przepraszam, ale dokładnie nie znam struktury wynagrodzeń nauczycieli, ale to zasadnicze wynagrodzenie - pani prezydentowa twierdzi, że ono musi rosnąć, dlatego że ono jest po prostu bardzo niskie - podkreślał Spychalski.
Jak dodał, "odbyło się wiele spotkań z inicjatywy pana prezydenta". Wymienił w tym konteście między innymi spotkanie z premierem Morawieckim, "na którym zresztą była i pierwsza dama".
Pytany o szczegóły rozmów i roli małżonki prezydenta, Spychalski odpowiedział, że pani prezydentowa zabierała głos na tym spotkaniu. - Pani prezydentowa pełni obowiązki bardzo, ale to bardzo aktywnie. To, że pani prezydentowa w sposób publiczny nie zabiera głosu i nie przychodzi, nie wypowiada się, to jest decyzja pani prezydentowej i trzeba to uszanować - podkreślił.
Pierwsza dama "zdecydowała, że nie będzie się wypowiadała publicznie"
Rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy przypomniał, że "na początku pełnienia swojej funkcji małżonka prezydenta zdecydowała, że nie będzie się wypowiadała publicznie".
Na pytanie, o czym pierwsza dama rozmawiała z premierem, Spychalski odpowiedział: - Była rozmowa o wynagrodzeniach nauczycieli. O tym, dlaczego strajkują. Pani prezydentowa bardzo jasno pokazała (...), że uśrednianie pensji nauczycieli, nie jest czymś, co nas przybliży do kompromisu - zaznaczył.
Autor: momo//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24