W dwóch ośrodkach dla cudzoziemców w województwie mazowieckim Afgańczycy zatruli się grzybami, które sami zebrali. Urzędnicy zapewniają, że nikt w nich nie głoduje. Rzecznik Urzędu do Spraw Cudzoziemców przekazuje, że pracownicy wszystkich ośrodków dla cudzoziemców uczulą Afgańczyków, by nie spożywali produktów niewiadomego pochodzenia.
Czterech Afgańczyków przebywających w ośrodku dla cudzoziemców w Lininie (Mazowieckie) zatruło się grzybami. Dolegliwości zdrowotne zgłosili 24 sierpnia. Jak przekazał Jakub Dudziak, rzecznik Urzędu do Spraw Cudzoziemców, ich stan jest stabilny, a jedna z osób opuściła już szpital.
Tego samego dnia grzybami zatruła się również rodzina Afgańczyków przebywająca, w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów, ośrodku dla cudzoziemców w Podkowie Leśnej-Dębaku. Tam sytuacja wygląda dużo gorzej. Rokowania 6-letniego chłopca po przeszczepie wątroby nadal są niepewne. Jak przekazali w środę lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka, 5-latek, z powodu nieodwracalnego uszkodzenia mózgu, nie kwalifikował się do przeszczepu. W czwartek mają zostać wykonane badania potwierdzające śmierć mózgu dziecka. Z kolei stan 17-letniej Afganki jest dobry, we wtorek została ona wypisana ze szpitala. Oprócz dzieci zatruli się też dorośli Afgańczycy, oni jednak nie wymagają pomocy medycznej.
Z mieszkańcami ośrodka w Podkowie Leśnej-Dębaku rozmawiały "Fakty" TVN. - On ostrzegał te osoby, które robiły zupę, żeby tego nie robiły - powiedziała jedna z mieszkanek ośrodka, wskazując na chłopca. Chłopiec potwierdził, że ostrzegał Afgańczyków, żeby nie jedli grzybów, bo się zatrują.
Ojciec miał narzekać, że w ośrodku byli głodzeni. - Nie było mowy o trzecim posiłku, tylko że są dwa posiłki dziennie - powiedziała dziennikarzom Paulina Olszanka, opiekunka rodziny. Tak z kolei przekazać jej mieli Afgańczycy.
Przedstawiciele ośrodka oświadczyli natomiast, że nikt tam nie głoduje. O tym, że w ośrodkach dla cudzoziemców nie brakuje jedzenia zapewnił również Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji oraz Jakub Dudziak, rzecznik Urzędu do Spraw Cudzoziemców.
"Nie ma mowy o tym, żeby ktokolwiek w ośrodku głodował"
Minister spraw wewnętrznych i administracji odniósł się do sprawy na wtorkowej konferencji.
- Doszło do sytuacji tragicznej. Jesteśmy w kontakcie z Urzędem do Spraw Cudzoziemców, który nadzoruje ośrodek w Dębaku. Chcę państwa zapewnić, że ośrodek w Dębaku pod Warszawą, gdzie byli uchodźcy, jest ośrodkiem, który funkcjonuje od bardzo, bardzo wielu lat, który doskonale rozumie specyfikę osób, które przebywają na jego terenie. Rozumiem pewnego typu ograniczenia dotyczące wyznawanej religii, ale także tam pracują naprawdę bardzo doświadczeni ludzie - powiedział minister.
Dodał, że "nie ma mowy o tym, żeby ktokolwiek w tym ośrodku głodował". - Wiemy, że są to osoby, które na co dzień mieszkały w zupełnie innej części świata, nie znają naszej flory. Były przekonane, że są to grzyby jadalne. Do takiej sytuacji, niestety, doszło. Jest to tragedia, ale niewynikająca z zaniedbań ośrodka - podkreślił minister. Jak zaznaczył, pracownicy ośrodka przeprowadzili działania edukacyjne wobec innej grupy uchodźców, aby do takiego nieszczęścia już więcej nie doszło. - Natomiast nie ma mowy o tym, żeby ktokolwiek z osób, które tam przebywają, cierpiał głód - podkreślił.
Jakub Dudziak, rzecznik Urzędu do Spraw Cudzoziemców, zapewnia przy tym, że obywatele Afganistanu mają w ośrodkach zapewnione trzy pełne posiłki dziennie, w tym obiad składający się z dwóch dań, a także dostęp do ciepłych napojów przez całą dobę. W związku z zatruciem - jak zapowiedział Dudziak - pracownicy wszystkich ośrodków dla cudzoziemców uczulą Afgańczyków, aby nie spożywali produktów niewiadomego pochodzenia. Przedstawiciel urzędu podkreśla też, że rodziny tych, którzy ulegli zatruciu i przebywają w szpitalu, będą mogły skorzystać z opieki psychologicznej.
Problem komunikacyjny
Podobnie sytuacja ma wyglądać w innych ośrodkach. Janina Ochojska, europarlamentarzystka, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej, spędziła we wtorek kilka godzin w zamkniętym ośrodku dla cudzoziemców w Kętrzynie (woj. warmińsko-mazurskie). Przebywają tam między innymi uchodźcy z Afganistanu i Iraku.
W "Faktach po Faktach" w TVN24 powiedziała, że "cudzoziemcy w tym ośrodku w zasadzie są w dobrej kondycji fizycznej, ale gorzej jest z kondycją psychiczną". - Są tam mniej więcej od miesiąca. W tym ośrodku panują dobre warunki, personel stara się. Ale ludzie psychicznie nie wytrzymują zamknięcia - dodała.
Wspomniała jednak o innym bardzo ważnym problemie.
- Zarówno w tym ośrodku, jak i w innych, jest ogromny problem z komunikacją. Osoby przebywające w ośrodkach są całkowicie zdezorientowane. Jakie mają prawa, co ich czeka, czego mogą się domagać, czego nie - przekazała.
Ten problem komunikacyjny - tłumaczyła - "wynika z tego, że nagle w tych ośrodkach jest bardzo dużo osób".
Po ewakuacji afgańskich współpracowników Polskiego Kontyngentu Wojskowego oraz polskiej dyplomacji pod opieką Urzędu do Spraw Cudzoziemców znalazło się 1021 obywateli Afganistanu. Afgańczycy przebywają w ośrodkach dla cudzoziemców oraz w placówkach wojewodów wyznaczonych do odbycia kwarantanny po wjeździe do Polski. W ośrodkach mają zapewnione zakwaterowanie, wyżywienie, środki higieny osobistej, pomoc medyczną, psychologiczną oraz rzeczową, taką jak ubrania, zabawki dla dzieci itp.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24