Po przyjęciu ustawy lex TVN przez większość sejmową, w wielu miastach Polski odbywają się w niedzielę protesty w obronie TVN i innych wolnych mediów. - Pół roku temu broniliśmy koncesji TVN24, a dzisiaj PiS przyszedł po wszystkie kanały Grupy TVN Discovery - mówił dyrektor programowy TVN Edward Miszczak, który przemawiał ze sceny przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Głos zabrali także przedstawiciele innych mediów.
Sejmowa większość przyjęła w piątek lex TVN, czyli nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, odrzucając tym samym weto Senatu. Decyzja należy teraz do prezydenta. Przepisy te, autorstwa posłów PiS, wymierzone są w niezależność stacji TVN. W niedzielę po południu w wielu polskich miastach odbywają się manifestacje w obronie TVN i wolności mediów. O 19 rozpoczęła się demonstracja przez Pałacem Prezydenckim w Warszawie.
Miszczak: nie będą nam mówić, co mamy oglądać
- Pół roku temu broniliśmy koncesji TVN24, a dzisiaj PiS przyszedł po wszystkie kanały Grupy TVN Discovery – mówił dyrektor programowy TVN Edward Miszczak. Jak dodał, nie przyszedł "bronić swojego miejsca pracy". - Przyszedłem, żeby bronić pilota telewizyjnego. Nie będą nam mówić, co mamy naciskać. Nie będą nam mówić, co mamy oglądać. Chcemy oglądać własne programy – powiedział ze sceny przed Pałacem Prezydenckim.
- Historia kołem się toczy. Wiemy, że ci, którzy są dzisiaj przy władzy, kiedyś będą w opozycji. Jak dzisiaj ściskają kneblem wolne media, to kto wtedy da im antenę, kto im da wtedy głos – powiedział.
Jak dodał, "kiedy w TVN-ie pojawiło się Discovery, wielka amerykańska medialna korporacja, pomyślałem, że złapaliśmy pana Boga za nogi, że już nic lepszego nie może się zdarzyć". - Okazało się, że ta amerykańskość dzisiaj jest problemem, jest powodem do zamknięcia stacji. Ale to jest mydlenie oczu. Tu chodzi nie o Amerykę, tu chodzi o wolne media – zwrócił uwagę.
Żakowski: Tu nie chodzi o wolność TVN-u, tu chodzi o wolność Polski
Jacek Żakowski z tygodnika "Polityka" zwrócił uwagę, że "spór między politykami i mediami jest naturalnym elementem porządku demokratycznego, ale ten spór musi być ujęty w jakieś elementarne ramy prawne, w elementarną uczciwość, w jakieś elementarne zasady". - To wszystko zostało naruszone – podkreślił.
- Teraz władza chce pójść dalej. Nie chce żeby nam było trudno - chce żeby nas nie było. Chce zerwać tę więź, którą od lat uczciwi dziennikarze budowali z odbiorcami szukającymi prawdziwej informacji o rzeczywistości. I na to nie wolno pozwolić – apelował.
- Możemy ze sobą ostro konkurować, możemy się ze sobą spierać w mediach, ale jeżeli ktoś próbuje się zamachnąć na nasze elementarne prawo do istnienia, (…) to musimy wszyscy razem powiedzieć – nie. Tu nie chodzi o wolność TVN-u, tu chodzi o wolność Polski – dodał Żakowski.
Kurski: w sprawie praw obywatelskich wszystkie media muszą mówić jednym głosem
Zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Jarosław Kurski ocenił, że "ostatnie wybory odbywały się na pochyłym boisku, to nie była gra fair". – Następne wybory władza chce, żeby odbywały się już tylko do jednej bramki i my nie możemy na to pozwolić – oświadczył.
- Co dla nas, dla wolnych mediów, jaka nauka z tego wynika? Po pierwsze – musimy być solidarni jak nigdy dotąd. To jest normalne, że media między sobą konkurują, walczą o uwagę czytelników, widzów, ale musimy być solidarni, lojalnie się wobec siebie zachowywać – powiedział.
Jak dodał, "w sprawie wolności obywatelskich i praw obywatelskich wszystkie media muszą mówić jednym głosem". – To jest poza dyskusją – zaznaczył.
Pacewicz: wolne media muszą istnieć, żeby krzyczeć o krzywdzie"
Redaktor naczelny OKO.press Piotr Pacewicz przypomniał, że "bronimy mediów nie po to, by bronić samych siebie, ale by bronić obywateli i obywatelek".
– Robimy to dlatego, że nie zgadzamy się na zło i właśnie dlatego wolne media muszą istnieć, żeby krzyczeć o krzywdzie i alarmować o patologiach władzy, o jej głupocie i okrucieństwie - dodał.
Mirowska: już wiem, co oznacza władza autorytarna
- Miałam dwa lata, gdy upadł komunizm. Nie wiedziałam, czym jest przewodnia rola partii, nie widziałam propagandowych haseł na każdym dworcu i przystanku, nie zaznałam działania cenzury – mówiła Weronika Mirowska, prezes Fundacji Grand Press.
- Nie widziałam, jak Dziennik Telewizyjny opluwa przyzwoitych ludzi. Byłam za mała, by widzieć, jak śmieszni i żałośni są ci dziennikarze, którzy za pieniądze kłamią i podlizują się wszechmocnej władzy – kontynuowała.
Jak dodała, "mimo, że byłam wtedy za mała, to dzisiaj wiem, jak mogli się czuć moi nieżyjący już rodzice". - Już wiem, co oznacza władza autorytarna, która za nic ma człowieka i jego prawa, za nic ma zwykłą przyzwoitość – powiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24