Andrzej Lepper od stycznia do maja brał po 1700 zł nagrody miesięcznie - dowiedział się nieoficjalnie dziennik.pl.
Informacje portalu potwierdziło Centrum Informacyjne Rządu. Problem w tym, że nikt nie wie, za co ministrowi rolnictwa należał się co miesięczny dodatek do pensji. Pensji i tak nie małej, bo jako członek rządu Lepper zarabiał 16 tys. zł brutto. Szef Samoobrony sprawy komentować nie chce, swojego przewodniczącego broni jednak jego prawa ręka Janusz Maksymiuk. Poseł twierdzi, że za dobrą pracę Leppera nagradzał sam premier. - A jeżeli teraz minister rolnictwa Wojciech Mojzesowicz mówi, że tam był "słaby PGR", to powinien mieć pretensje, ale do premiera Kaczyńskiego. Bo jak to jest możliwe, że przez tyle czasu za "słaby PGR" premier dawał takie premie? - zastanawia się poseł Samoobrony.
Choć były wicepremier nie zasiada juz w rządzie, nadal korzystać może z luksusowej opieki zdrowotnej, jeździć limuzynami i liczyć na ochronę BOR. Przez trzy miesiące po odwołaniu dostaje też ministerialną pensję.
Teraz Andrzej Lepper ma na głowie przygotowania do niedzielnej Rady Krajowej swojej partii. Na posiedzeniu ma zapaść decyzja o przyszłości koalicji z PiS i wycofaniu ministrów Samoobrony z rządu. Najprawdopodobniej w tygodniu Andrzej Lepper wróci do szpitala, gdzie ma przejść zabieg kardiochirurgiczny.
Źródło: Dziennik.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24