- Nie kupię szczepionek na A/H1N1, póki nie będę miała pewności, że nie mają szkodliwych skutków ubocznych. Bo lepszy mądry Polak przed szkodą niż po szkodzie – twardo deklaruje Ewa Kopacz. Minister zdrowia radzi natomiast szczepić się na grypę zwykłą, która, jak mówi, jest bardziej niebezpieczna.
Szczepionki na świńską grypę wykupiło już kilka europejskich krajów oraz USA. Oferują je trzy firmy, ale żadna z nich nie chce ich sprzedawać na wolnym rynku. Zdaniem Ewy Kopacz to dowód na to, że firmy nie chcą dać gwarancji, że ich leki nie powodują groźnych skutków ubocznych.
- Jeśli to jest taki cudowny lek, to dlaczego firma nie bierze odpowiedzialności za to, co się dzieje w późniejszym okresie? Ja chcę mieć stuprocentowa pewność. To nie wynika z asekuracji, to nie jest kwestia pieniędzy – zapewniała. Jak dodała, żadna z trzech szczepionek nie przeszła czwartej fazy testów, a wyniki z badań na zbyt małej grupie, do tego ludzi młodych, zdrowych i z doboru, to za mało, by uznać ją za bezpieczną.
"Mówię: sprawdzam"
Kopacz uważa, że najlepszym testem dla szczepionek byłoby sprzedawanie ich w aptekach. - Jeśli firma dopuści ten lek do sprzedaży, bierze za to odpowiedzialność. Ja mówię: sprawdzam. Niech producent go zarejestruje i dopuści do wolnego obrotu. Wtedy będzie musiał mieć tą gwarancje – stwierdziła. Według niej, taka ostrożność pozwoli, że tym razem „Polak będzie mądrzejszy przed szkodą, nie po”.
- Nie kupujemy pod presją i nakręcaną niekiedy tragedią. Kieruję się nakazem zdrowego rozsądku. Jak będę miała pewność, natychmiast kupię – zapewniła i dodała, że nie ma obawy, że Polska wypadnie z kolejki bądź że zabraknie szczepionek. – Nie robią nam łaski. Firma, która produkuje lek – lek, nie cukierki – powinna wziąć odpowiedzialność od początku do końca – ucięła.
„Politycznie wygodniej byłoby kupić szczepionkę”
Argument, że dla rządów niemieckiego czy francuskiego gwarancja dawana obecnie przez trzech producentów była wystarczająca, minister nie przekonuje. - Jesteśmy w Polsce. Mamy inne wymagania i inne standardy. W innych krajach może nie ma profilaktyki hemofilii, a u nas jest. I co, ktoś na nich naciska? – pytała.
Jak dodała, „politycznie wygodniej byłoby kupić szczepionkę”, ale nie zrobiła tego, bo musi mieć „stuprocentową pewność”. – Co się właściwie takiego dzieje, czemu robimy panikę wokół wirusa, który ma łagodniejszy przebieg? Zgony nie są z powodu świńskiej grypy, tylko zwykłe – mówiła coraz bardziej wzburzona minister. Jej zdaniem dużo rozsądniejszym wyjściem w obecnej sytuacji jest szczepienie się na grypę sezonową. Tyle, że dawkę trzeba kupić.
"Na wszystko nie starcza"
- Ta szczepionka jest bezpieczna, zalecana i dostępna w aptece. Czy pani zna kraj, który funduje wszystko obywatelom? Na wszystko nie starcza – wyjaśniła.
Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego Państwowego Zakładu Higieny wynika, że w całej Polsce potwierdzono 185 przypadków zakażenia wirusem A/H1N1. Zdecydowana większość z nich miała łagodny przebieg. Gorzej jest ze zwykłą grypą - tylko w ostatnim tygodniu października 2009 r. odnotowano 10 tys. 613 zachorowań i podejrzeń zachorowań. Dla porównania - rok wcześniej ta liczba wyniosła 4 tys.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24