- Nie mamy teraz szansy w tym momencie tego poprawić. Musimy inną taktykę zastosować. Kiedy przyjdzie czas, przejmiemy władzę od nich i rozliczymy ich na ich prawie - stwierdził Lech Wałęsa w rozmowie z Moniką Olejnik. Były prezydent komentował w programie "Kropka nad i" ostatnie posunięcia polityczne Prawa i Sprawiedliwości.
Zdaniem Wałęsy trzeba "pozwolić, by PiS dalej się błaźnił". - Niech dalej się błaźnią. Potem my skorzystamy z tych praw i rozwiążemy ich problemy na ich prawie - powiedział, odnosząc się do przegłosowanej w środę ustawy o Krajowej Radzie Sądowniczej i przedstawionych przez Prawo i Sprawiedliwość tego samego dnia wieczorem propozycjach zmian w Sądzie Najwyższym.
"Mówiłem, że to bardzo niebezpieczni, chorzy ludzie"
Pytany przez Monikę Olejnik, czy jest to "zamach na demokrację", Wałęsa odpowiedział, że jest to "bardzo niebezpieczne, bardzo głupie". - Nie mamy szansy w tym momencie tego poprawić, więc musimy inną taktykę zastosować i kiedy przyjdzie czas, przejmiemy władzę od nich i rozliczymy ich na ich prawie - skomentował. - Mówiłem już wcześniej, że będą chcieli zrobić zamach stanu. Mówiłem, że to bardzo niebezpieczni, chorzy ludzie, ale nie byłem słuchany i mamy to, co mamy. Musimy to przeżyć. Musimy z tym walczyć - dodał.
Stwierdził, że "walka z tym nie jest trudna". - Tylko nie tak jak dziś - walka na programy, jak niektórzy chcieliby. Inaczej trzeba by było się licytować i dawać podwójnie - powiedział. - Trzeba robić inne rzeczy. Skuteczne, ale inne niż dziś stosowane - podkreślił Wałęsa.
"Będę proponował swoje rozwiązania - zwycięskie"
Były prezydent odniósł się także do miesięcznic smoleńskich i towarzyszących im kontrmanifestacji. - Mnie uczono, że maksymalnie żałoba jest do roku. A potem kończy się tę część życia i trzeba stosować inną. Dziwi mnie, że Kościół na to pozwala - dodał. - PiS ma większość w parlamencie i nic się z tym nie zrobi. Trzeba się zająć innymi sprawami, które jutro będą skuteczne, a nie konfrontować się tam, gdzie jest z góry przegrane - stwierdził. - Dobrze, że coraz więcej ludzi zauważa, że trzeba z tymi ludźmi inaczej walczyć. Tam, gdzie nie ma szans, to nie siłować się, bo szkoda naszej energii. Trzeba zawalczyć inaczej. Jeśli mnie posłuchacie tym razem, to tak pięknie, pokojowo ich ogramy, że będą wyć przez sto lat - dodał.
Wałęsa zapowiedział również, że przyjdzie na kolejną miesięcznicę, ale będzie "proponował swoje rozwiązania - zwycięskie, nie takie, w których szans zwycięstwa nie ma".
- Ja jestem od zwycięstw - zaznaczył.
"Nie zamienię swojego autorytetu na dziesięciu Kaczyńskich"
- Oczywiście, że ważniejsze jest to, co z sądami. Miesięcznic będziemy się jeszcze trochę wstydzić - powiedział były prezydent. - Miesięcznice to sprawa przejściowa, którą musimy sprawdzić i sami wyszydzić. Tam już coraz mniej ludzi przychodzi, jeszcze trochę, to sam Kaczyński będzie chodził, jak będzie mógł chodzić. I tyle - dodał.
Były prezydent odniósł się także do słów Jarosława Kaczyńskiego, który podczas ostatniej miesięcznicy smoleńskiej skomentował płynące z tłumu kontrmanifestantów okrzyki "Wałęsa", mówiąc, że widocznie krzyczący to ludzie nie mają innych autorytetów. - Nie zamienię swojego autorytetu na dziesięciu Kaczyńskich - odparł Wałęsa.
"Za chwilę ta koncepcja zacznie przegrywać"
Mówiąc o nowym sondażu, który jest korzystny dla Prawa i Sprawiedliwości, b. prezydent ocenił, że opozycja "próbuje się konfrontować tam, gdzie nie mają żadnej szansy zwyciężyć". - Nie można się w Sejmie konfrontować, bo mają mniejszość. Nie można się konfrontować na programy, bo programy, żeby dostały poparcie, musiałyby dawać dwa razy więcej niż PiS daje. Więc tu nie ma żadnej szansy na roztropne walki. Trzeba tę walkę przenieść w inne miejsca - powiedział.
Zdaniem byłego prezydenta siła Kaczyńskiego polega na "populizmie, demagogii, na wykorzystaniu siły i środków, na opowiadaniu głupot, kłamstw, pomówień". - Za chwilę zacznie ta koncepcja przegrywać - ocenił Wałęsa.
Zmiany, które wzbudzają kontrowersje
Prawo i Sprawiedliwość złożyło w Sejmie projekt ustawy o Sądzie Najwyższym. Zakłada on, że po wejściu w życie ustawy sędziowie powołani na podstawie dotychczasowych przepisów przechodzą w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów wskazanych przez ministra sprawiedliwości. Projekt pojawił się na stronach Sejmu w środę późnym wieczorem. Wraz z uzasadnieniem liczy 139 stron, został już mu nadany numer.
Tego samego dnia Sejm przegłosował ustawę dokonującą zmian w funkcjonowaniu Krajowej Rady Sądowniczej. Przewiduje ona między innymi wygaszenie kadencji 15 jej członków będących sędziami. Ich następców wybierze Sejm, podczas gdy dotychczas robiło to środowisko sędziowskie.
"Upolitycznienie sądów i naruszenie ich niezależności"
Zdaniem opozycji kadencji członków Rady nie można wygasić ustawą zwykłą, bo wymagałoby to zmiany konstytucji, według której "kadencja wybranych członków KRS trwa cztery lata".
Projekt zmian w KRS wzbudził krytykę między innymi środowisk sędziowskich, Rzecznika Praw Obywatelskich i niektórych organizacji pozarządowych, a także Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Przedstawiciele sędziów podkreślali, że projekt zmierza "do upolitycznienia sądów i naruszenia ich niezależności". Stowarzyszenie "Iustitia" apelowało do sędziów, aby w razie wejścia noweli w życie nie brali udziału w wyborach do nowej Rady.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM "KROPKA NAD I":
Autor: mk,mart//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24