Mimo dwukrotnego oczyszczania przez saperów, mieszkańcy okolic Nadleśnictwa Kamienna Góra wciąż znajdują w ziemi niebezpieczne ładunki. - Byle jakim wykrywaczem można tu coś znaleźć – opowiada pan Artur Wiśniewski, który wraz z ekipą TVN24 w ciągu paru minut znalazł w ziemi kilka niewybuchów.
W Nadleśnictwie Kamienna Góra na Dolnym Śląsku na terenie wielkości około 6 hektarów w ziemi leży amunicja z czasów II wojny światowej. - Dwa razy saperzy oczyszczali już ten teren, w 2006 i 2007 roku, wywieziono stąd 10 tysięcy sztuk rozmaitych ładunków. Saperzy powiedzieli, że teren jest prawie oczyszczony, bo nie dotarli miejsc zalanych wodą. To oczyszczanie miało odbyć się później, ale nie starczyło na to pieniędzy – relacjonowała reporterka TVN24
"Byle jakim wykrywaczem można tu coś znaleźć"
W efekcie teren rozminowano tylko do głębokości 15-20 cm, a deszcze wypłukują kolejne ładunki. Ekipa TVN24 wraz z jednym z okolicznych mieszkańców w kilka minut znalazła parę niewybuchów.
- Byle jakim wykrywaczem można tu coś znaleźć. A wykrywaczem o dużej mocy nie znajdzie się nic, bo cały czas będzie piszczał. Nie mówię, że wszystko to bomby, są też odłamki, części karabinów, części pocisków – wyjaśnił pan Artur.
"Będziemy musieli ściągać saperów"
Naczelnik Nadleśnictwa Kamienna Góra, Dariusz Gajda, obiecał zabezpieczenie terenu. - Jeśli jakiś poszukiwacz skarbu to wyciągnął i zostawił, będziemy musieli ściągać saperów, żeby to wywieźli do neutralizacji tego typu przedmiotów – zapewnił.
Chwilę później rzeczywiście przyjechał patrol, sprawdził jeszcze raz teren i od razu znalazł kilka niewybuchów. - Przyjechali policjanci, las został odgrodzony specjalną taśmą i nikt nie będzie mógł tam wejść do czasu przyjazdu saperów – relacjonowała reporterka.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24