- Jest szansa, żeby Polska odzyskała to, co jej się naprawdę należy - powiedział europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk w programie "Świat" w TVN24 BiŚ. Chodzi o włączenie Polski do negocjacji nt. konfliktu na Ukrainie, które obecnie toczą się między Rosją, Ukrainą, Francją i Niemcami (tzw. format normandzki). Propozycję taką zgłosił prezydent Andrzej Duda. Zdaniem polityka PiS, Polska powinna do tego dążyć niezależnie od krytycznych wypowiedzi prezydenta Ukrainy.
Andrzej Duda mówił w niedzielę, że podczas piątkowej wizyty w Berlinie będzie chciał poruszyć temat zmiany formatu rozmów dot. Ukrainy; mogłyby brać w nich udział także USA i sąsiedzi Ukrainy. Wypowiedź spotkała się z negatywną reakcją polskiego rządu. Szef MSZ Grzegorz Schetyna ocenił wypowiedź prezydenta jako "nieszczęśliwą i niezręczną".
W poniedziałek prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podkreślał, że nie widzi potrzeby zmiany formatu rozmów.
"To my powinniśmy chcieć"
Zdaniem Zbigniewa Kuźmiuka Polska powinno mimo wszystko dążyć do tego, by współdecydować na najwyższym szczeblu politycznym o ewentualnym rozwiązaniu wojny w Donbasie.
- My nie powinniśmy się specjalnie interesować wypowiedziami prezydenta Poroszenki. Polska powinna być zainteresowana, żeby być przy stole negocjacyjnym, bo tam decydują się nie tylko sprawy Ukrainy, ale i naszego bezpieczeństwa - przekonywał europoseł.
Na uwagę, że Rosja i Niemcy nie chcą nas przy stole rozmów, europoseł odpowiedział "ale my powinniśmy chcieć". - Musimy zrobić wszystko, żeby do tego stołu usiąść - dodał.
- Sądzę, że pan Poroszenko i jego zaplecze w Kijowie widzą doskonale, że [format normandzki - red.] to swoista ślepa ulica - przekonywał polityk PiS, który zwrócił uwagę na fakt, że zawieszenie broni jest fikcją, a w Donbasie wciąż giną ludzie. Dlatego, jego zdaniem, "jest szansa, żeby Polska odzyskała to, co Jej się naprawdę należy".
- Trzymajmy kciuki, wspierajmy prezydenta Dudę - zachęcał.
Znowu "spory o krzesło"?
Przy okazji tej sprawy, powróciła kwestia roli prezydenta w kształtowaniu polityki zagranicznej. Zgodnie z Konstytucją, to rząd prowadzi politykę zagraniczną państwa, a prezydent jest "najwyższym przedstawicielem" kraju.
- Nie chcielibyśmy wracać do tamtych sporów o samolot czy o krzesło – tak z kolei europoseł PO, prof. Dariusz Rosati skomentował w programie Świat w TVN24 Biznes i Świat spór między rządem a prezydentem w sprawie polityki zagranicznej. Nawiązywał do konfliktów z okresu prezydentury Lecha Kaczyńskiego i rządów PO-PSL.
- Rosja uważa Polskę – jak USA – za stronę konfliktu, ma większe zaufanie do Niemiec i Francji, które uważa za bardziej bezstronne - tak Rosati tłumaczył, dlaczego Rosja nie chce Polski przy stole negocjacyjnym.
- Gdyby prezydent był w rzeczywistym kontakcie z rządem, to prezydent pewnie nie naraziłby się na upokarzającą wypowiedź ze strony Poroszenki - zauważył polityk PO. - Liczę na to, że ta współpraca jakoś się dotrze - dodał były szef MSZ.
Dariusz Rosati poparł postulat prezydenta Dudy o zwiększeniu obecności NATO w Polsce, ale zaznaczył, że jeśli się to nie uda „powstanie opinia, że pan prezydent jest nieskuteczny w swojej polityce”.
Autor: fil//rzw / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiŚ