- Stała się zaraza. Mamy w Polsce teraz taką sytuacje, jakby za tydzień miały być wybory. Jest jakaś orgia wyborcza; wodogłowie wszyscy mają w polityce. Wciąż te same ekipy, które jeżdżą, pokazują się; robi się niepoważny teatr - komentował obecną sytuację polityczną niezależny senator Kazimierz Kutz w "Faktach po faktach".
Zdaniem niezależnego senatora Kazimierza Kutza nie należy się obawiać rozpadu koalicji podyktowanego sporem dot. finansowania partii przez PO. Według "Newsweeka", klub PO w ciągu ostatnich trzech lat wydał m.in. 250 tys. zł na ubrania i buty, a 96 tys. zostawił w sklepie, który prowadzi sprzedaż win i cygar. 6 tysięcy wydano na wynajem boisk, na których w piłkę grywa Donald Tusk. W rachunkach PO, weług tygodnika, znalazł się też przelew dla spółki prowadzącej nocny klub, w którym występują tancerki topless.
- To (sprawa finansowania partii - red.) jest jeden z normalnych fragmentów tej powieści, a Tusk wie, że musi dotrwać do końca. W rezerwie ma przecież jeszcze SLD - przypomniał Kutz. Jego zdaniem "w sprawie takich sztucznych konfliktów" SLD stoi z boku, co daje Tuskowi pole do manewrowania.
"Strasznie śmieszne towarzystwo"
W ocenie Kazimierza Kutza system finansowania partii politycznych powinien się zmienić, ale na początek należałoby "przytrzeć partiom nosa" i zmniejszyć ich budżet o połowę. - Kraj jest niesprawiedliwy, bo większe partie dostają więcej, a mniejsze nie dostają nic. W związku z tym zabija się konkurencję - ocenił.
Dodał, że sprawa finansowania w partiach jest tym istotniejsza, gdy bierze się pod uwagę, że "na ochronę jednego człowieka wydaje się milion złotych rocznie, a on jest tyle lat w opozycji (Jarosław Kaczyński - red.)". - A żałosne jest to, że robi się burdy, awantury o to, że pan minister ma na ręku swój własny zegarek (minister transportu Sławomir Nowak - red.) czy o jakieś cygara, których w ogóle nie było (z doniesień "Newsweeka" wynikało, że PO z partyjnych pieniędzy kupowała m.in. wina i cygara - red.) - twierdzi Kutz.
- Przez to dochodzi do jakiegoś strasznego braku powagi polityków polskich. To jest wszystko strasznie śmieszne towarzystwo - dodał.
Polityczna zaraza
W opinii Kutza takie zarzuty, jakie opisał "Newsweek", które są później podchwytywane przez polityków, to nic innego jak "teatrzyk urządzany w parlamencie, by trochę się sobą pobawić, kompletnie zapominając o społeczeństwie". - Stała się zaraza. Mamy w Polsce teraz taką sytuację, jakby za tydzień miały być wybory. Jest jakaś orgia wyborcza; wodogłowie wszyscy mają w polityce. Wciąż te same ekipy, które jeżdżą, pokazują się; robi się niepoważny teatr - twierdzi Kutz.
Zdaniem senatora taki obraz świadczy jedynie o tym, że politycy "całkowicie nie zajmują się społeczeństwem". - Oni zajmują się własnym bytem i szansą istnienia w mediach. Bo media szukają takich wygłupów - twierdzi.
Ale przestrzega, że takie zachowanie "będzie miało dalekosiężne skutki". - Kiedy dojdzie do prawdziwych wyborów, to społeczeństwo odwróci się tyłem do nich. Na to wodogłowie polityczne nie da się już patrzeć.
Autor: zś/iga / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24