- Szantażowano nas - mówi w rozmowie z tvn24.pl poseł Karol Karski. - Przy wchodzeniu do hotelu obsługa zidentyfikowała Łukasza Zbonikowskiego. Prawdopodobnie dlatego to my padliśmy ofiarą tego spisku. Poseł twierdzi, że wózki musiała zniszczyć obsługa hotelu.
Karol Karski z PiS ujawnia szczegóły i opowiada portalowi tvn24.pl o tym, co zapamiętał z ostatniego dnia swojego listopadowego wyjazdu na Cypr. Przypomnijmy, kancelaria adwokacka reprezentująca hotel Le Meridien, w którym nocowali posłowie Karol Karski i Łukasz Zbonikowski, oskarżyła ich o zniszczenie dwóch elektrycznych wózków. Zdaniem świadków, posłowie będąc pod wpływem alkoholu mieli wsiąść za kierownicę golfowych wózków i je porozbijać. Zniszczenia zostały oszacowane na ponad 10 000 euro.
- Wróciliście Panowie wieczorem autobusem do hotelu i co dalej? Co się stało?
- Trudno jest mi przewidzieć, nie mam daru pomawiania innych osób. Nie chcę więc wymyślać różnych koncepcji, co tam się mogło stać. Jedyne, co mi przychodzi na myśl, to to, że to była obsługa. Bo jak inaczej wytłumaczyć sytuację, że coś się dzieje, podobno coś widzą. Dochodzi do czegoś, a oni nawet nie reagują w trakcie. A na drugi dzień jakiś menadżer się pyta, dlaczego jest tak i tak. I mówi: wyrzucę was z roboty, jak czegoś nie wskażecie.
- Dlaczego to w takim razie na was trafiło akurat?
- Z prostego powodu... znaczy nie wiem dokładnie, z jakiego. Kiedy wchodziliśmy do hotelu, jedynie Łukasz został spytany o nazwisko i numer pokoju. Ta osoba będąca na bramie zanotowała jego numer i zadzwoniła na recepcję i zapytała, czy taki tutaj mieszka. Nikt inny nie było o to pytany i w związku z tym mieli go w rejestrze.
- Dlaczego strażnik pytał pana Łukasza o numer pokoju?
- Może się zainteresował... Pewnie chciał zidentyfikować kto, zapytał jedną osobę, wystarczyła jedna i to znaczy, że może wprowadzić też drugą. Poszliśmy spać do hotelu i tyle. A rano zaczęły się te oskarżenia.
- A jak to wyglądało z wzywaniem policji? Bo istnieją dwie wersje, według jednej to wy wezwaliście policję, według drugiej zrobiła to obsługa hotelu?
- Najpierw do Łukasza zadzwoniono z hotelu, koło ósmej rano, żeby się spotkał. Koło dziesiątej gdzieś zadzwoniono do mnie. Był jakby szantaż, co do zapłacenia, albo zostanie wezwana policja. My mówimy, że absolutnie policja, że nie ma żadnej rozmowy. Jedyna możliwość to wyjaśnienie tego przez policję. Więc prosimy ich, żeby natychmiast wezwali policję.
- Więc to panowi poprosiliście obsługę o wezwanie policji, Tak?
- No tak, gdyby oni nadal zachowywali się wobec nas niewłaściwie, to sami byśmy prosili.
- Więc policja przyjechała do hallu i w jaki sposób z wami rozmawiała?
- Przedstawił się, było bardzo miło. Chłopak miał na imię Andreas. My nikogo więcej nie widzieliśmy. To zresztą bardzo ciekawe. Ja nie wiem, czy oni wszyscy są na tej wyspie "po imieniu", czy też nie, natomiast wszyscy mówili do niego: "Andreas to, Andreas tamto". On już wiedział, jaki my mamy status, kim jesteśmy. I zapytał, czy my będziemy chcieli z nim rozmawiać. Powiedzieliśmy, że oczywiście, że będziemy z nim rozmawiać. Przedstawimy wszystkie informacje, które uzna za stosowne. Udzieliliśmy mu odpowiedzi na wszystkie pytania i tak to wyglądało.
- Sprawę mogłyby chyba wyjaśnić nagrania monitoringu.
- Od początku żądaliśmy tego monitoringu. Jeżeli hotel go wyda. Na naciągactwo wskazuje już chociażby to, że jest mowa o kwocie 10 tysięcy euro. To, co stało nad wodą, to tak naprawdę dwóch facetów podnosi i jedzie dalej. Ten jeden wózek to ja nawet z okna widziałem. Coś jest nie tak, tam się nie klei coś.
Wersja naocznego świadka
Z Johnatanem spotykamy się w barze na plaży kilka kilometrów od hotelu Le Meridien.
- Co zdarzyło się tej nocy, kiedy wózki elektryczne zostały zniszczone?
- Autobus z tymi politykami przyjechał z miasta do hotelu było około za dziesięć pierwsza, prawie wszyscy poszli od razu do pokojów - zaczyna swoją opowieść. - Prawie wszyscy poszli do hotelu. Z wyjątkiem tych dwóch mężczyzn. Oni poszli w kierunku bramy hotelu, gdzie przez całą noc siedzi strażnik. Potem skręcili w stronę restauracji na plaży. Prawdopodobnie zobaczyli, że światła były już zgaszone, więc wrócili. Wtedy poszli z powrotem w kierunku hoteli. Strażnik zatrzymał ich i przez chwilę z nimi rozmawiał. Po chwili skierowali się w stronę kręgielni. Naprzeciw bramy jest kręgielnia. Potem widziałem, jak ci dwaj panowie wsiadali do jednego z wózków i odjechali. Po chwili jeden wysiadł i wziął wózek dla siebie.
Starszy z nich rozbił wózek przy domku numer E5. Młodszy pojechał nad brzeg morza i tam rozbił wózek o skały.
Wersja policji
Cypryjska policja prowadzi śledztwo w sprawie zniszczenia mienia w hotelu. - Podejrzani są dwaj turyści - powiedziała portalowi tvn24.pl przedstawicielka biura prasowego cypryjskiej Komendy Głównej Policji. Policjantka pytana o personalia i narodowość podejrzanych odmówiła komentarza. - Na tym etapie śledztwa nie mogę państwu powiedzieć nic więcej. Jak udało nam się dowiedzieć ze źródeł zbliżonych do cypryjskiej policji, śledztwo potrwa jeszcze kilka, do kilkunastu dni. Na miejscu zostały zabezpieczone odciski palców i DNA sprawców. Jak udało się nam ustalić, śledztwo prowadzi sierżant Andreas Christu.
Ponieważ szkody wyrządzone przez sprawców opiewają na kwotę większą niż 1000 euro, śledztwo jest prowadzone przez C.I.D - Wydział Dochodzeniowo-Śledczy w Limassol na Cyprze.
To wiadomo na pewno
Co do kilku kwestii można już mieć całkowitą pewność. Posłowie PiS Karol Karski i Łukasz Zbonikowski przez trzy dni byli zameldowani w hotelu Le Meridien na południowym wybrzeżu Cypru w okolica miasta Limassol. Obydwaj panowie mieszkali na czwartym piętrze. Karol Karski w pokoju nr 419, a Łukasz Zbonikowski w pokoju 459. Obydwa pokoje zostały dla nich, jako uczestników, zarezerwowane przez Parlament Cypru - czytamy w dokumentach, do których udało nam się dotrzeć.
- 24 listopada w hotelu w miejscowości Limassol na Cyprze uczestniczyłem w pracach podkomisji praw człowieka Zgromadzenia Rady Europy - przyznaje poseł Karski.
W nocy z wtorku na środę, 25 na 26 listopada polscy parlamentarzyści razem z innymi członkami Zgromadzenia Rady Europy przyjechali do hotelu autobusem.
Niektóre imiona zostały zmienione
Źródło: tvn24.pl