Senator KO Krzysztof Brejza potwierdził w "Tak jest" w TVN24, że był inwigilowany Pegasusem. Przekazał, że ataki nastąpiły od kwietna do października 2019 roku, "z nasileniem od lipca do października", czyli wtedy, kiedy toczyła się kampania wyborcza przed wyborami parlamentarnymi. - Kiedy planowaliśmy akcje kampanijne, siedząc przy stole ze sztabowcami, to tak naprawdę siedział z nami Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Mariusz Kamiński - mówił.
O tym, że Brejza był inwigilowany Pegasusem, poinformowała agencja Associated Press, powołując się na analizę Citizen Lab. AP podała, że telefon senatora został zhakowany przy użyciu oprogramowania szpiegującego Pegasus 33 razy między 26 kwietnia 2019 roku a 23 października 2019 roku.
Czytaj także: Jak CBA gromadziło informacje o samochodach i nieruchomościach senatora Brejzy i jego żony
- Niestety to prawda, dzisiaj otrzymałem wyniki badania wykonanego przez instytut z Kanady, bardzo profesjonalny - powiedział senator w programie "Tak jest" w TVN24. Przekazał, że był inwigilowany od kwietna do października 2019 roku, "z nasileniem od lipca do października", czyli wtedy, kiedy toczyła się kampania wyborcza przed wyborami parlamentarnymi. Brejza był wówczas szefem sztabu Koalicji Obywatelskiej. Jak dodał, "ataki ustały" wraz z zakończeniem kampanii.
Czytaj także: Senator Krzysztof Brejza zawiadamia prokuraturę o podejrzeniu nielegalnej inwigilacji przez CBA
Brejza: osią kampanii wyborczej z 2019 roku był atak na mnie
- Przypomnę, że osią kampanii wyborczej z 2019 roku był atak na mnie. Najpierw podsłuchiwano nas, inwigilowano. Kiedy planowaliśmy akcje kampanijne, siedząc przy stole ze sztabowcami, to tak naprawdę siedział z nami Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Mariusz Kamiński. Oni mieli wszelkie informacje o planach, taktyce, strategii, akcjach terenowych. Potem, 25 sierpnia, zostałem zaatakowany przez telewizję rządową serią publikacji moich sfałszowanych SMS-ów - powiedział.
Jak tłumaczył, treść tych SMS-ów była prawdziwa. - Natomiast w "Wiadomościach", w wielu programach, puszczano moje maile stworzone z 17 SMS-ów i dopisanej treści. Albo zamieniono odbiorcę z nadawcą, (...) robiono ze mnie osobę, która załatwia komuś coś na myjni, albo tworzono maila, złożonego z kilkunastu SMS-ów wysłanych do różnych osób, w różnym czasie, w 2014 roku. Tak spreparowane materiały puszczono pod koniec sierpnia, rozbijając tak naprawdę moją kampanię. Musiałem porzucić pracę w sztabie, skupić się na walce w okręgu wyborczym - powiedział.
- Te działania służb miały wpływ na wyniki wyborów, ponieważ temat mojej osoby w pewnym momencie stał się osią kampanii wyborczej, oczernianiem mnie i Koalicji Obywatelskiej - dodał.
Brejza: we wrześniu złożyłem zawiadomienie do prokuratury, od trzech miesięcy nie ma decyzji
Brejza mówił także o swoich przypuszczeniach dotyczących możliwości bycia inwigilowanym.
- W maju 2021 roku podejrzewałem, że jeden z tych SMS-ów jest sfałszowany. Jeszcze nie miałem odtworzonego telefonu, (...), wysłałem pismo do szefa CBA i pytałem, czy byłem inwigilowany. On zaprzeczył, zarzucił mi insynuację. Pan minister Wąsik (Maciej, wiceszef MSWiA- red.) na komisji służb (specjalnych - red.) był przepytywany o inwigilację mojej osoby. Zaprzeczył, twierdził, że mnie nie inwigilowano - mówił senator.
- W tej sprawie robię razem z małżonką, która prowadzi mi te sprawy, wszystko, co mogę - dodał.
- Wytoczyłem sprawę cywilną TVP, tych spraw jest kilka, o sfałszowanie SMS-ów, (...), złożyłem też zawiadomienie o włamaniu do mojego telefonu we wrześniu, od trzech miesięcy prokuratura nie podejmuje decyzji w tej sprawie. Nie chce ani odmówić śledztwa, ani jego wszcząć. Taki jest paraliż - dodał senator.
- Prokuratura nie stoi po stronie obywatela tylko dlatego, że jest (on - red.) w opozycji, czyli prokuratura akceptuje bezprawne działania służb - stwierdził gość TVN24.
Żaryn: procedury są dochowywane
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, pytany o sprawę inwigilowania senatora Brejzy, przekonywał, że "wszystkie tezy mówiące, że służby wykorzystują tego typu metody w pracy operacyjnej do gry politycznej są fałszywe".
Żaryn powiedział, że służby "nie informują, czy wobec konkretnych osób były stosowane metody pracy operacyjnej". - W Polsce kontrola operacyjna może być prowadzona po uzyskaniu zgody Prokuratura Generalnego i po wydaniu stosownego postanowienia przez sąd - przypomniał. Powiedział też, że "te procedury są dochowywane i polskie służby działają zgodnie z prawem".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24