Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało w środę film z granicy, na którym słychać odgłosy strzałów. Według ministerstwa służby białoruskie zastraszają w ten sposób migrantów. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował, że ostatnia noc "nie była spokojna". - Było wiele prób przełamania - mówił. Dodał, że wszyscy, którzy się przedarli, zostali zatrzymani.
Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało w środę na Twitterze film z granicy, na którym słychać odgłosy strzałów. "Służby białoruskie zastraszają migrantów, oddając strzały w ich obecności" - napisano.
Błaszczak o sytuacji na granicy
- To nie była spokojna noc, rzeczywiście było wiele prób przełamania polskiej granicy. Z tego, co usłyszałem, z meldunków dowództwa Wojska Polskiego (...) i z tego, co możemy się zapoznać z komunikatów Straży Granicznej, wszyscy ci, którzy się przedarli, zostali zatrzymani - powiedział minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak w Programie 1 Polskiego Radia.
Jak podkreślił, "sytuacja nie jest spokojna". - Teraz trochę inaczej wygląda sposób działania tych, którzy atakują polską granicę. O ile dwa dni temu mieliśmy jedną, dużą grupę skoncentrowaną niedaleko Kuźnicy Białostockiej i tam była (...) próba sforsowania granicy, o tyle teraz mamy do czynienia z mniejszymi grupami, choć licznymi, które równolegle, w kilku miejscach, atakują polską granicę - tłumaczył minister obrony narodowej.
Błaszczak przekazał, że na granicy jest teraz 15 tysięcy żołnierzy Wojska Polskiego. - Ta liczba żołnierzy została zwiększona. Oczywiście, wedle potrzeb, może być jeszcze bardziej zwiększona. Jest Straż Graniczna, jest polska policja. Służby są przygotowane do tego, żeby zapewnić bezpieczeństwo naszej ojczyźnie - zapewnił szef MON.
Jak dodał, "jesteśmy przygotowani na odparcie ataku" przedarcia się migrantów przez polsko-białoruską granicę. Według ministra "niewątpliwe ważne jest to, żeby postawa klasy politycznej była jednorodna". "Wczorajsze posiedzenie Sejmu daje taką nadzieję" - zauważył.
Szef MON o zatrzymaniu ruchu granicznego
Szef MON pytany, czy jest potrzeba poproszenia o pomoc unijnej agencji granicznej Frontex oraz NATO w tej chwili, zaznaczył, że Frontex to jest 1300 urzędników. - To mamy skalę porównawczą. Na granicy polsko-białoruskiej jest 15 tysięcy żołnierzy Wojska Polskiego, jest cała polska Straż Graniczna; miejmy świadomość skali - podkreślił. Jak dodał, Polska ma "odpowiednie siły i środki, żeby zapewnić bezpieczeństwo".
Minister obrony przypomniał, że w związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej od wtorku, od godz. 7 rano, zawieszony został ruch graniczny na drogowym przejściu Kuźnica Białostocka-Bruzgi, zarówno osobowy, jak i towarowy. - To jest taki sygnał, który dajemy stronie białoruskiej, że nie będziemy tolerowali takich zdarzeń, jakie miały miejsce dwa dni temu, kiedy to z Mińska zostali dowożeni migranci skoncentrowani niedaleko właśnie granicy polsko-białoruskiej. Szli tą drogą szybkiego ruchu, eskortowani przez przedstawicieli służb białoruskich. A więc pokazujemy, że nie będziemy tolerować zachowań, które godzą w bezpieczeństwo naszej ojczyzny - podkreślił Błaszczak. Wskazał, że Polska odpowiada "stanowczo na ataki, bo mamy do czynienia z atakiem o charakterze hybrydowym".
Szef MON przyznał, że wstrzymanie ruchu granicznego w zakresie wymiany towarowej "godziłoby nie tylko w interesy białoruskie, ale godziłoby również w interesy polskie". - Mamy tego oczywiście świadomość. Natomiast jeżeli chodzi o priorytety naszej aktywności, to najważniejsze jest bezpieczeństwo, a więc nie zawahamy się przed podejmowaniem decyzji, również trudnych decyzji, jeżeli na szali będzie bezpieczeństwo Polski - zapowiedział Błaszczak.
Media: dwie grupy migrantów przedostały się do Polski
We wtorek wieczorem Polskie Radio Białystok informowało, że dwie bardzo liczne grupy migrantów przedostały się do Polski z terytorium Białorusi. Co najmniej kilkudziesięcioosobowe grupy cudzoziemców sforsowały ogrodzenia w okolicach Krynek i Białowieży. Straż Graniczna informowała, że część osób udało się zawrócić do linii granicy, a kolejni są poszukiwani przez funkcjonariuszy.
Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej major Katarzyna Zdanowicz powiedziała radiu, że "w obu przypadkach doszło do siłowego sforsowania ogrodzeń". "Części osób udało się tę granicę przekroczyć. Zostali wszyscy zatrzymani" - poinformował Radio Lublin chorąży Straży Granicznej Michał Tokarczyk.
- Jedna z większych grup próbowała przekroczyć granicę państwową w okolicach Białowieży. Posiadali różnego rodzaju sprzęt i narzędzia. Części osób udało się tę granicę przekroczyć. Zostali zatrzymani. Wydano wobec nich postanowienie o opuszczeniu terytorium Polski. Zostali odprowadzeni do granicy państwowej. Więcej grup nie próbowało i nie przeszło przez granicę państwową dzisiejszej doby" – poinformował chorąży Michał Tokarczyk.
Policja w krótkiej informacji na Twitterze skomentowała z wtorku na środę doniesienia o przekroczeniach granicy w Białowieży i Krynkach, publikując fotografię siedzących na ziemi migrantów, którą opatrzyła podpisem: "Chodziło o te osoby, które zostały zatrzymane przez policję".
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Straż Graniczna