Z warszawskiej siedziby firmy Pyrylandia skradziono dwa urządzenia, którymi można sparaliżować transport kolejowy w Polsce - podała Wirtualna Polska. Doszło też do próby wyłudzenia danych, potrzebnych do korzystania z tych urządzeń. Jak nieoficjalnie ustalił portal, w tej sprawie badane są ewentualne powiązania ze służbami rosyjskimi i białoruskimi.
Do kradzieży doszło 15 czerwca. Wirtualna Polska ma nagranie z monitoringu, na którym widać, jak przed siedzibę firmy podjeżdża czerwona taksówka. Wysiada z niej mężczyzna i wchodzi do pustego (była sobota) budynku. Znika z zasięgu kamer, po chwili pojawia się z powrotem, niosąc dwie walizki. Przy portierni zatrzymuje go dozorca, ale po chwili rozmowy wypuszcza. Mężczyzna pakuje walizki do bagażnika taksówki i odjeżdża.
Ukradł - podaje WP - "dwa komplety urządzeń systemu radiołączności kolejowej, służące do prowadzenia ruchu pociągów". Wyposażone są one między innymi, jak czytamy, w możliwość nadawania sygnału Radio-Stop. "To specjalna funkcja w systemach radiołączności kolejowej, która umożliwia natychmiastowe zatrzymanie pociągu w sytuacjach awaryjnych. Działa na zasadzie przesyłania sygnału radiowego, który aktywuje hamulce pociągu, zatrzymując go bez względu na aktualne polecenia maszynisty" - pisze portal.
Nieuprawnione nadanie takiego sygnału nie jest bardzo skomplikowane i zdarza się kilkaset razy w roku. Jednak skradzione urządzenia dają szersze możliwości. A te - podaje WP - "w nieodpowiednich rękach mogą się stać zagrożeniem dla bezpieczeństwa ruchu kolejowego w Polsce".
System, oznaczony specjalistycznie F-804/2/M, to system dyspozytorski, który - jak czytamy - "umożliwia komunikację między dyżurnymi ruchu a maszynistami, nagrywanie tych rozmów, a także zdalne zarządzanie ruchem na całym odcinku, gdzie zainstalowano system".
- Po wpięciu się do tej sieci za pośrednictwem urządzenia takiego jak to, które skradziono, dyżurny może zdalnie przełączyć się na dowolny nadajnik radiowy na obsługiwanej trasie. I na przykład wydawać polecenia maszynistom na tym obszarze lub włączyć nadawanie sygnału Radio-Stop. Urządzeniem można podsłuchiwać oraz nagrywać informacje o ruchu pociągów na całej trasie objętej tym systemem - powiedział Wirtualnej Polsce pracownik jednej ze spółek kolejowych, który pracuje z tym systemem.
Próbowano wykraść dane
Żeby skorzystać z urządzenia, jak to skradzione, i wpiąć się do sieci, trzeba przełamać zabezpieczenia. Do próby zdobycia danych potrzebnych do skonfigurowania systemu - jak czytamy w WP - doszło kilka dni po kradzieży.
Mężczyzna, podający się za przedstawiciela PKP PLK, zadzwonił do jednego z podwykonawców remontowanej linii z Poznania do Wronek. "Zażądał, pod rygorem nieuzyskania odbioru prac, przekazania w trybie pilnym informacji dotyczących adresacji IP urządzeń systemu radiołączności" - czytamy w WP.
Po odebraniu takiego telefonu mężczyzna z firmy-podwykonawcy "poinformował o nim przedstawiciela Pyrylandii, a ten zgłosił sprawę do PKP PLK, a także Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego". Według nieoficjalnych informacji WP, "w sprawie badany jest wątek udziału w kradzieży służb rosyjskich lub białoruskich".
Jest zarzut i areszt
Najpierw sprawa trafiła na policję w Wawrze, później śledztwo przeniesiono do wydziału walki z terrorem kryminalnym i zabójstw Komendy Stołecznej Policji. Jednocześnie działała też Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - pisze WP.
Przełom nastąpił na początku lipca. Policja zatrzymała 44-latka, który miał dokonać kradzieży. "Nie miał stałego miejsca zamieszkania i zameldowania, a w przeszłości był notowany za drobne kradzieże. Jego dossier było wręcz idealne z punktu widzenia ewentualnych zleceniodawców ze wschodu" - czytamy.
W tym tygodniu usłyszał zarzut kradzieży szczególnie zuchwałej i został aresztowany na trzy miesiące. Jak podaje WP, przyznał się do przestępstwa, ale skradzionych przez niego urządzeń nie udało się odzyskać.
Źródło: Wirtualna Polska
Źródło zdjęcia głównego: Fotokon / Shutterstock