Zasada jest taka, że wszystkie gazy pożarowe i temperatura, które powstają wskutek pożaru, unoszą się ku górze. Więc największe szanse przeżycia mamy, kładąc się na podłogę - mówił na antenie TVN24 Waldemar Jilers, kapitan pożarnictwa w stanie spoczynku. Ekspert analizował także okoliczności pożaru escape roomu, do którego doszło w piątek w Koszalinie.
Im niżej, tym bezpieczniej
O tym, jak należy zachować się w czasie pożaru, aby zwiększyć szanse na przeżycie, mówił na antenie TVN24 Waldemar Jilers, kapitan pożarnictwa w stanie spoczynku.
- Generalnie zasada jest taka, że wszystkie gazy pożarowe i temperatura, które powstają wskutek pożaru, unoszą się ku górze, więc największe szanse przeżycia mamy, kładąc się na podłogę, bo tam mamy stosunkowo najwięcej tlenu niezbędnego do tego, by przeżyć. Jest tam też najniższa temperatura - tłumaczył Jilers.
Dodał jednak, że najważniejsze jest, by jak najszybciej opuścić strefę rozwijającego się pożaru.
- Tu wiemy, że nie było takiej możliwości - stwierdził, odnosząc się do tragedii w koszalińskim pokoju zagadek. Jak wyjaśnił, w pomieszczeniu było bardzo ciasno, a sytuację dodatkowo pogarszało jego wyposażenie, w tym fotele czy lampy.
Nagranie z kamer
Według kapitana tego typu obiekty są zwykle na bieżąco monitorowane i jest możliwość ich opuszczenia na żądanie, np. gdy ktoś nagle źle się poczuje.
- Na ten moment nie mamy informacji, czy (escape room w Koszalinie - red.) był monitorowany. Jeżeli był, to zapewne będzie nagranie na kamerach i być może pożar go nie zniszczył, i będzie można je odtworzyć. To byłby bardzo cenny dowód w dochodzeniu przyczyn pożaru - stwierdził.
Jak dodał, dużo w tej kwestii powie śledczym także sekcja zwłok ofiar.
- To nam pozwoli uwiarygodnić to, co powiedziałem wcześniej, że te osoby nie zginęły wskutek bezpośredniego działania wysokiej temperatury czy obrażeń doznanych wskutek pożaru, natomiast zostały zatrute tlenkiem węgla i innymi gazami pożarowymi - przekonywał Jilers.
Powiedział, że pożar prawdopodobnie wybuchł w pokoju obok pomieszczenia, w którym zginęły nastolatki. To właśnie w nim miał przebywać mężczyzna, który doznał poważnych oparzeń.
Zapewnić bezpieczeństwo
- Jeżeli ktoś organizuje tego typu obiekty, to powinien zadbać, zgodnie z ustawą o ochronie przeciwpożarowej, o bezpieczeństwo osób znajdujących się w tym obiekcie - mówił kapitan Jilers.
Jego zdaniem ofiary pożaru "praktycznie nie miały możliwości na jakikolwiek ratunek, bo wiemy wszyscy, że drzwi były zamknięte i nie było możliwości ich otwarcia".
Dodał, że w innych podobnych obiektach zwykle jest taka możliwość, są drzwi ewakuacyjne i można w każdym momencie je opuścić.
Autor: momo//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24