W Polsce potwierdzono ponad 83 tysiące zgonów osób chorujących na COVID-19. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego Krzysztof Wolicki w rozmowie z TVN24 mówił, że jesienią ubiegłego roku i wiosną obecnego odnotowano dwa razy więcej zgonów niż przed pandemią. - Dzisiaj można umrzeć chociażby na zapalenie wyrostka robaczkowego, bo nie ma miejsc w szpitalach - dodał. Zwracał też uwagę na chowanie ludzi w workach i pytał o wpływ takich pochówków na środowisko.
Przez Polskę przetacza się czwarta fala zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2. Obecnie z raportów Ministerstwa Zdrowia wynika, że średnio dziennie umiera w Polsce ponad 300 osób, które chorowały na COVID-19. Od początku pandemii w Polsce potwierdzono ponad trzy i pół miliona zakażeń i ponad 83 tysiące zgonów po zakażeniu SARS-CoV-2.
Wolicki: dwa razy więcej zgonów jesienią i wiosną
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego Krzysztof Wolicki mówił w poniedziałek w TVN24, że ubolewa nad wysoką liczbą zgonów na COVID-19. - Nic nie robią rządzący, żeby temu zapobiec, dbając niestety tylko o słupki (poparcia - red.) - ocenił. - O rządzie można powiedzieć tylko tyle, że jest konsekwentny w niekonsekwencji - dodał.
Mówił, że całe nowe sektory na cmentarzach w Polsce to efekt pandemii. - Tak duża ilość zgonów nastąpiła jesienią zeszłego roku i wiosną tego roku. W Polsce przed pandemią umierało i rodziło się około 1 procenta osób (ok. 365 000 rocznie), czyli dziennie umierało ponad 1000 osób, natomiast tygodniowo to wychodzi w granicach 7000-8000. To była norma. W okresie, o którym mówimy, czyli jesień zeszłego roku i wiosna tego roku, umieralność była na poziomie 14 000-15 000, czyli dwa razy więcej - powiedział. - Dzisiaj można umrzeć chociażby na zapalenie wyrostka robaczkowego, bo nie ma miejsc w szpitalach - dodał.
Jak informuje Konkret24 - jesienią tego roku między 35. a 45. tygodniem w Polsce zmarło wg danych GUS 93 531 osób. To o prawie 12 000 osób więcej niż średnio w tym okresie w latach 2016-2019. W 2020 roku zmarło w tym czasie 110 336 osób, a więc niemal 30 000 osób więcej niż średnio w latach 2016-2019.
Wolicki: COVID-19 nie uznano za chorobę zakaźną
Wolicki mówił też w TVN24 o zasadach pochówku osób zmarłych z powodu COVID-19. - My na samym początku, jak tylko zaczęła się pandemia w zeszłym roku, postulowaliśmy, żeby osoby, które zmarły na COVID-19, poddawać kremacji. Zabezpieczylibyśmy naszą przyszłość, bo w tej chwili wkładamy ciała osób zmarłych na COVID-19 w dwa worki i to idzie do ziemi. Jaka będzie sytuacja po 10-20 latach, bo te worki przecież się nie rozkładają? Co z ochroną środowiska? Jak ciało idzie do kremacji, to też idzie w dwóch workach i te worki idą do komina i zatruwają środowisko. Co z tym? Tutaj nie widzę żadnej roli ministra ochrony środowiska - mówił.
Dodał, że takie procedury wprowadzono w kwietniu 2020 roku poprzez zmianę rozporządzenia w sprawie postępowania ze zwłokami i szczątkami ludzkimi. Zapisano w nim, że należy "umieścić zwłoki w ochronnym, szczelnym worku, wraz z ubraniem lub okryciem szpitalnym, a w przypadku przekazania zwłok do spopielenia umieścić pierwszy worek ze zwłokami w drugim worku".
- Gdyby COVID-19 uznać za chorobę zakaźną, wtedy mamy procedury - osobę zmarłą na chorobę zakaźną zawija się w płótno nasączone substancją wiruso- i bakteriobójczą, wkłada do trumny, trumnę wkłada się w worek, wywozi się i chowa się w ciągu 24 godzin na najbliższym cmentarzu. Z tym, że na cmentarzu tę trumnę wyjmuje się z worka, a worek poddaje się utylizacji. Zwróciłem się do Głównego Inspektora Sanitarnego (z pytaniem - red.), dlaczego COVID-19 nie uznano za chorobę zakaźną. Dostałem odpowiedź, że gdyby uznać go za chorobę zakaźną, to byłoby podejrzenie, że zakłady pogrzebowe nie wyrabiałyby się z pochowaniem w ciągu 24 godzin. Dlatego COVID-19 nie jest chorobą zakaźną - powiedział Wolicki w rozmowie z TVN24.
Dodał, że ciał osób zmarłych z powodu COVID-19 nie można myć ani okazywać, ale pogrzeb poza tym wygląda tak samo jak inne. Nie ma już ograniczeń dotyczących liczby osób na ceremonii, oczywiście z zachowaniem dystansu oraz w maseczkach.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24