Zapalenia wirusowe płuc to nie jest jakaś nadzwyczajna rzecz. Teraz mamy szczególny, wyjątkowo agresywny patogen, ale to nie jest jakiś nadzwyczajny obraz - mówił w programie "Koronawirus. Raport" profesor Krzysztof Simon, dolnośląski konsultant wojewódzki do spraw chorób zakaźnych. Jak dodał, oddział chorób zakaźnych wrocławskiego szpitala, którego jest ordynatorem, otrzyma lek, który "ma bezpośrednio działać na wirusa".
Do niedzieli do wieczora obecność SARS-CoV-2 stwierdzono w Polsce u 9287 osób, 360 zmarło. O sytuacji związanej z rozprzestrzenianiem się koronawirusa i metodach jego leczenia mówił w programie "Koronawirus. Raport" profesor Krzysztof Simon, ordynator jednego z oddziałów zakaźnych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu oraz wojewódzki konsultant do spraw chorób zakaźnych.
"Teraz mamy szczególny, wyjątkowo agresywny patogen"
Jak tłumaczył profesor, u większości osób zakażenie koronawirusem przechodzi bezobjawowo lub z lekkimi objawami. Niemniej, jak dodał, "są następne etapy rozwoju zapalania płuc, bo to kończy się właśnie zapaleniem płuc i to jest dominujący objaw kliniczny w całym tym nieszczęściu". - Wtedy musi być tlenoterapia, podajemy antybiotyk, podajemy leki przeciwwirusowe - wyjaśniał profesor Simon.
- Następnie przechodzimy do dalszych etapów choroby. To dotyczy głównie ludzi ze współchorobowością lub niestety osób starszych z niedoborem odporności, które trafiają na intensywną tlenoterapię, zastępczy oddech i tam walczymy o ich życie, ile się da - mówił profesor.
Według profesora, "zapalenia wirusowe płuc to nie jest jakaś nadzwyczajna rzecz". - Typy śródmiąższowych zapaleń płuc wikłają nam pacjentów po przeszczepach, pacjentów z AIDS, z ciężką marskością wątroby. Myśmy to wielokrotnie obserwowali. Teraz mamy szczególny, wyjątkowo agresywny patogen i u większego procenta ludzi występują takie ciężkie przebiegi. To nie jest jakiś nadzwyczajny obraz, tylko nie mamy swoistego leku dla takich pacjentów- powiedział.
Jak jednak dodał profesor, jego oddział zakaźny, jak i kilka innych ośrodków w Polsce, ma otrzymać w najbliższych dniach lek, "który ma bezpośrednio działać na wirusa". - Są to leki, które są w badaniach klinicznych na całym świecie. U nas będą stosowane u pacjentów z wyjątkowo zaawansowanym stanem chorobowym. Wydaje się, że troszeczkę za późno, ale nie można narzekać. Jest sponsor, zgoda ministerstwa i ten lek dostaniemy dla kilkunastu pacjentów – tłumaczył.
Profesor Simon o metodach walki z wirusem
Profesor Krzysztof Simon mówił także, jakie metody stosowane są obecnie przez lekarzy w walce z koronawirusem.
- Jakby medycyna polegała na tym, że przykładamy palec do automatu i wyskakuje, jak mamy się leczyć, to po co lekarze. To jest cała umiejętność i sztuka. Antybiotyk podajemy dlatego, że spodziewamy się, że może być nadkażenie bakteryjne (...). Podajemy też leki przeciwwirusowe, które sprawdziły się w SARS-ie 1 i MERS-ie, nie mając innych dostępnych - mówił.
- Weźmy pod uwagę do tego wszystkiego, według danych chińskich i amerykańskich, że co piąty, co czwarty pacjent ma zakażenie innymi wirusami, to warto pomyśleć o lekach przeciwwirusowych, które niekoniecznie muszą działać na SARS, ale na przykład działają na grypę. Takie rzeczy stosujemy, ale to wymaga wiedzy, doświadczenia i umiejętnego podejścia do danego pacjenta - powiedział.
"Czy respiratory uszkadzają płuca? Zdecydowanie bardziej płuca uszkadza wirus"
Gość programu "Koronawirus. Raport" sprostował także pojawiającą się w sieci informację, że respiratory w leczeniu COVID-19 mogą okazać się dla pacjentów bardziej szkodliwe, niż gdyby nie były używane.
- Pacjenci z ostrą niewydolnością oddechową wymagają respiratoterapii. Gdyby nie to, toby w ogóle nie przeżyli. Nie ma na razie lepszego sposobu leczenia, jak tylko utrzymywać tych ludzi przy życiu – mówił.
- Czy respiratory uszkadzają płuca? Zdecydowanie bardziej płuca uszkadza wirus, choroba i ten wysiew niszczących cytokin. W przebiegu tego zakażenia, ale także innych wirusów dochodzi do gwałtownej nadczynności układu immunologicznego. On powoduje uszkodzenia wielu narządów. Bez intensywnej terapii jest niemożliwe utrzymanie pacjenta przy życiu – dodał profesor Simon.
"Ta epidemia się rozwija"
Zapytany o to, czy prawdą jest, że śmiertelność COVID-10 jest porównywalna lub niższa od grypy sezonowej, profesor zaprzeczył. - Śmiertelność grypy jest różna. 300 tysięcy osób umiera na grypę na całym świecie każdego roku, w tych państwach, które prowadzą statystyki - wyjaśnił.
- W tej chwili na COVID-19 umarło 170 tysięcy, więc można się zastanawiać, o co w ogóle chodzi. Ale ta epidemia się rozwija (...). Natomiast śmiertelność w przeliczeniu na nasze warunki klimatyczne jest zdecydowanie wyższa [niż w przypadku grypy - przyp.red.] - dodał.
"Spodziewaliśmy się szczytu kilka, kilkanaście dni po Świętach Wielkanocnych"
Profesor Simon odniósł się także do rządowych propozycji łagodzenia obostrzeń związanych z przeciwdziałaniem rozprzestrzeniania się wirusa w kontekście rekordowo wysokiej liczby 545 nowych zakażeń jednego dnia, o których ministerstwo zdrowia poinformowało w niedzielę.
- Spodziewaliśmy się szczytu kilka, kilkanaście dni po Świętach Wielkanocnych. Wszyscy się tego spodziewali w związku z tym, że masę Polaków jednak nie przestrzegało zakazów – mówił profesor.
- Czy to jest szczyt zachorowań, tego nie wiem. Obawiam się, że to będzie jeszcze z tydzień narastało w jakiś sposób i potem powinno sukcesywnie spadać. To nie znaczy, że to się skończy w maju. Do czasu szczepionki, przechorowania, nabrania odporności przez całe społeczeństwo albo zmiany agresywności wirusa - ta choroba będzie się na mniejszym lub większym poziomie tliła i to jest poza dyskusją - ostrzegł.
Jak jednak dodał, "z drugiej strony nie można kraju kompletnie zamrozić, bo my tego nie wytrzymamy". Tłumaczył, że sam od początku był przeciwnikiem całkowitego ograniczania możliwości zażywania ruchu w lasach czy parkach. - Wysiłek fizyczny wzmaga tężyznę. Bieganie nikomu nie szkodzi. Ale należy utrzymać odległość, mieć maseczkę, myć ręce – powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24