Kiedy świat nie daje nam pozytywnych informacji, warto ich szukać. Czy traumę po trudnych czasach pandemii da się przekuć w korzyść? Zamknięci w domach, na nowo poznajemy swoich bliskich - potwierdzają praktycy. Materiał magazynu "Polska i Świat".
12 długich miesięcy izolacji a często też samotności. - Pojawiła się lawina badań. To jest kwestia dwóch, trzech tygodni, które pokazują, że poza negatywnymi skutkami również ludzie zaczynają odkrywać pozytywne aspekty tej sytuacji - mówi psycholog społeczny dr Leszek Mellibruda.
Czyli na przykład brak długich i męczących dojazdów do pracy i stania w korkach czy praca w wygodnej piżamie - wyliczają dziennikarze "The Independent" na podstawie własnych doświadczeń, wyliczają pandemiczne przyzwyczajenia, które powinniśmy docenić. "Nie mogę uwierzyć, że przez 30 lat oszukiwałam samą siebie, że dżinsy są wygodne" - przyznaje Eleanor Jones z "The Independent".
Nie tylko dżinsy, ale też makijaż czy garnitur stają się wyborem, a nie codziennym obowiązkiem. Czasami powagę sytuacji w warunkach domowych oddaje jedynie marynarka. - Rzeczywiście część z nas będzie w przyszłości wykonywać pracę czy hybrydowo czy zdalnie i inni nie będą mieć co do naszej efektywności żadnych obiekcji - mówi socjolożka dr Magdalena Żadkowska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Gdańskiego.
"Mniej par z problemem związkowym"
A my, zamknięci w domach, na nowo poznajemy swoich bliskich - potwierdzają praktycy. - To widać w gabinetach lekarskich i psychoterapeutycznych. Zgłasza się mniej par z problemem związkowym, relacyjnym - wskazuje psychoterapeutka Maja Herman. - Nie było wyjścia i musieliśmy się nauczyć ze sobą rozmawiać i to jest ogromny pozytyw pandemii - dodaje.
- Mam nadzieję, że panowie, którzy mocniej zaangażowali się w obowiązki domowe, wiedzą, że to ciężka praca i dobrze jak się nią dzielimy - stwierdza dr Magdalena Żadkowska.
A kiedy już z domu wychodzimy, to nie jedziemy do zatłoczonych centrów miast, ale szukamy przestrzeni. Romantyczne spacery z kubkiem herbaty w ręku to dla wielu prawdziwy powrót do młodości. - Ponad 50 procent respondentów zwraca uwagę na docenianie przebywania na świeżym powietrzu - informuje dr Leszek Mellibruda.
Często odbywa się to całymi rodzinami, w towarzystwie czworonogów, które również na pandemii zyskały. - W Wielkiej Brytanii 3 miliony rodzin wzięły psa do domu - mówi dr Magdalena Żadkowska.
Pandemia ogranicza "wandalizm interakcyjny"
Brytyjscy dziennikarze piszą też o pozytywnym dystansie społecznym, bo o ile przytulenia czy uścisku od bliskich osób może nam brakować, w sytuacjach chociażby służbowych bywa różnie. - Imieniny w pracy czy urodziny, nie wiadomo, czy zaczynać od lewego policzka czy od prawego policzka, czy od przytulenia - zwraca uwagę Maja Herman. - Są osoby, dla których ten dystans społeczny to jest jak najlepszy prezent na gwiazdkę - dodaje.
Z kolei dr Magdalena Żadkowska przyznaje, że pandemia ogranicza narażenie na "wandalizm interakcyjny", gdy ktoś przekracza nasze granice, bo myśli, że może. - Dla wielu osób przywitanie przez skiniecie głową czy piąchą jest wystarczającym elementem - stwierdza dr Leszek Mellibruda.
A własny komfort też zaczęliśmy doceniać. Kiedy znika presja otoczenia, odkrywamy to, co naprawdę sprawia nam radość. - Jest szansa, że po pandemii bardziej spojrzymy na swoje potrzeby - przyznaje dr Magdalena Żadkowska.
"W każdej chwili można kogoś stracić"
"Jeśli jest jedna rzecz, którą chciałabym zapamiętać z pandemicznych przyzwyczajeń, to codzienne rozmowy z moją babcią. Zawsze byłam z nią blisko, ale w ostatnim roku poznałam ją lepiej, niż kiedykolwiek, chociaż rozmawiałyśmy tylko przez telefon" - przyznaje Ellie Fry z "The Independent".
- Pandemia w tym zrobiła dużo dobrego, bo nauczyła nas, że w każdej chwili można kogoś stracić i nie odkładać na jutro tego, że można zadzwonić do kogoś dzisiaj - podkreśla Maja Herman. Dlatego kiedy mamy czas na rozmowę, warto go wykorzystać.
Źródło: TVN24