Odstępy między politykami Prawa i Sprawiedliwości w czasie obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej powinny być większe - ocenił minister zdrowia Łukasz Szumowski w Radiu ZET. Apelował też, by w święta zostać w domu. - Jeżeli będziemy mieli długotrwałe spotkania przy stole wielkanocnym, to grozi nam scenariusz włoski - ostrzegał.
W piątek podczas obchodów 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie kilkunastu polityków PiS składało jednocześnie kwiaty pod pomnikiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz ofiar tragedii. Robiąc to, nie zachowywali odpowiedniej odległości od siebie, wymaganej we wprowadzonych przez rząd obostrzeniach związanych z pandemią COVID-19.
Byli to między innymi prezes PiS Jarosław Kaczyński, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, premier Mateusz Morawiecki i wicepremierzy - Jacek Sasin i Piotr Gliński.
Szumowski: te odległości na pewno powinny być większe
O zachowanie polityków PiS i członków rządu był pytany w sobotę w Radiu ZET minister zdrowia Łukasz Szumowski. - To jest 10. rocznica tragedii, która dotknęła Polskę. Zawsze we wspomnieniu tej tragedii uczestniczyły setki osób. Teraz premier składał wieniec, było to raptem kilkanaście osób - powiedział.
Zaznaczył jednak, że odległości między politykami "na pewno powinny być większe". - Ale pamiętajmy, że to symboliczne uczczenie tragedii - zaznaczył. Przyznał jednak, pytany przez prowadzącą program, że "można było składać wieńce pojedynczo lub w większych odstępach".
"Chcemy być o jeden, dwa kroki do przodu"
Szumowski przekazał również, że mamy w Polsce "10 tysięcy łóżek w gotowości i 1600 respiratorów, które czekają na pacjentów".
- Zaczynamy również przygotowywać się do ewentualnego wzrostu zapotrzebowania na te respiratory - chcemy być o ten jeden, dwa kroki do przodu - zaznaczył.
Szumowski: jeżeli nie będziemy przestrzegać reguł w czasie świąt, może nam grozić scenariusz włoski
Szumowski powiedział, że obawia się nieprzestrzegania reguł w czasie świąt wielkanocnych, co może doprowadzić do wzrostu liczby zakażeń.
- Miesiąc po tych spotkaniach możemy mieć kilkadziesiąt tysięcy chorych więcej, niż moglibyśmy mieć, a to oznacza, że część z tych osób umrze - ostrzegł. Ocenił, że nadal grozi nam "scenariusz włoski" epidemii COVID-19 i jeszcze raz podkreślił, że wiele zależy naszego zachowania podczas świąt.
- Jeżeli na przykład będziemy mieli długotrwałe spotkania przy stole wielkanocnym, to taki scenariusz nam grozi - podkreślił minister zdrowia.
"Władza dała bardzo zły przykład obywatelom"
Piątkowe obchody rocznicy katastrofy na placu Piłsudskiego komentowali też publicyści w TVN24. Dominika Wielowieyska z "Gazety Wyborczej" stwierdziła, że "władza dała bardzo zły przykład obywatelom". - To demotywuje ludzi do przestrzegania zasad, które przedstawia minister zdrowia - powiedziała.
Przypominała, że "PiS bardzo dramatycznie przedstawiało kwestię obrad Sejmu". - Że to jest groźne, że nie można się spotykać w tak niewielkiej odległości i tak dalej. Potem się okazuje, że wcale nie przejmuje się tego typu zasadami - stwierdziła publicystka.
Grzegorz Osiecki z "Dziennika Gazety Prawnej" stwierdził, że "gdyby to zostało wykonane w ten sposób, że byłby tylko premier i prezes PiS w odpowiedniej odległości i kilku dyskretnych funkcjonariuszy SOP, to wyglądałoby dużo lepiej". - Nie byłoby wtedy wrażenia podwójnych standardów - dodał.
Źródło: Radio ZET, PAP