Epidemia COVID-19 przechodzi w stan równowagi. Teraz pytanie, w którą stronę nastąpi przegięcie. Czy znowu wzrost, czy spadek. To zależy od naszych działań i liczby testów - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 minister zdrowia Łukasz Szumowski. Wskazywał też na konieczność "testowania na potęgę" w szpitalach, które są największymi ogniskami koronawirusa.
4 maja rozpoczął się drugi etap tak zwanego odmrażania gospodarki. Otwarte zostały między innymi galerie handlowe. Są w nich zachowane specjalne reżimy sanitarne. W poniedziałek wiele osób wybrało się na zakupy.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski przyznał w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, że ta sytuacja "raczej go niepokoi". - Duża część tych osób nie stosuje zaleceń, które wydajemy. Noszą maseczki na brodzie zamiast na nosie i ustach. To powoduje ryzyko zaprzepaszczenia tego, co wypracowaliśmy przez ten długi czas kwarantanny - mówił minister.
RAPORT TVN24.PL: KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE >>>
"Musimy wyważyć ryzyko epidemiczne i ryzyko zapaści kraju"
Szumowski tłumaczył też, że "rozluźnianie obostrzeń to balans między aspektami epidemicznymi i gospodarczymi".
- Jeśli nie wrócimy do działalności, która ratuje gospodarkę, liczba zgonów na nowotwory, na choroby rzadkie, może być znacznie wyższa za jakiś czas. Musimy wyważyć ryzyko epidemiczne i ryzyko zapaści kraju - podkreślił.
"Mamy szansę. Zbliżyliśmy się do wskaźnika na poziomie 1"
Szumowski mówił też o wskaźniku reprodukcji (wskaźniku R), który jest używany do określania miary zdolności rozprzestrzeniania się choroby zakaźnej między ludźmi. Jest to średnia liczba nowych zakażeń powodowanych przez jedną osobę, u której stwierdzono chorobę. Jeśli R jest większe od 1, to epidemia się rozwija - a im ta liczba jest większa, tym ona szybciej rośnie. R poniżej 1 oznacza, że epidemia się kurczy
Czytaj więcej na tvnmeteo.pl: Czym jest współczynnik reprodukcji wirusa? >>>
- Mamy szansę. Zbliżyliśmy się do wskaźnika 1, który mówi o tym, że epidemia przechodzi w stan równowagi - mówił Szumowski.
Oznacza to też - mówił dalej - że "szybko wyłapujemy osoby chore". - Na tym polega kontrola epidemii - podkreślił.
- Teraz pytanie, w którą stronę nastąpi przegięcie. Czy znowu wzrost, czy spadek. A to zależy od naszych działań i liczby testów. Apeluję o to, żeby robić tych testów więcej - powiedział szef resortu zdrowia.
"Oby lekarze testowali więcej. Siebie, kolegów, koleżanki"
- My jako ministerstwo zapewniamy 100 laboratoriów w Polsce, testy, część infrastruktury - dodatkowe karetki wymazowe, pomoc Wojsk Obrony Terytorialnej. To możemy zrobić - stwierdził Szumowski
Apelował też o "testowanie personelu medycznego, jeżeli są jakiekolwiek wątpliwości". - Najwięcej ognisk, które mamy, które są problemem, to są właśnie szpitale. Tam powinniśmy testować na potęgę - podkreślał.
- Niestety ze szpitali nie spływa dużo testów. (...) Każdy medyk może mieć test, każdy lekarz w szpitalu może zlecić test. Może zlecić jego wykonanie nie tylko lekarzowi, ale też salowej, sekretarce medycznej, każdemu pracownikowi szpitala. Oby lekarze testowali więcej. Siebie, kolegów, koleżanki - mówił Szumowski.
Szumowski: koronawirus przyszedł do nas bardzo późno, poczekajmy
Szumowski był też pytany o stwierdzenie dyrektor Europejskiego Centrum do spraw Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) Andrei Ammon, która przekazała, że w większości krajów Unii Europejskiej koronawirus jest w odwrocie, ale Polska jest jednym z czterech państw Wspólnoty, w których pandemia nie słabnie.
Minister stwierdził, że nie niepokoją go takie dane. - Do Polski bardzo późno przyszła epidemia. Poczekajmy dwa tygodnie, wtedy będziemy mogli ocenić, czy liczba chorych spada w Polsce tak, jak w innych krajach - tłumaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24