Staram się trochę projektować świat po pandemii, powoli myśląc o tym, jak się w tym odnaleźć - powiedział w rozmowie z dziennikarzem Piotrem Jaconiem ksiądz Krzysztof Niedałtowski, duszpasterz środowisk twórczych Archidiecezji Gdańskiej. - Wielka rola Kościoła będzie w tym, żeby ludziom przywrócić godność i poczucie potrzebności - mówił.
Z księdzem Krzysztofem Niedałtowskim, duszpasterzem środowisk twórczych z Archidiecezji Gdańskiej rozmawiał Piotr Jacoń. Pytany, jakie to doświadczenie dla księdza, prowadzić mszę w pustym kościele, Niedałtowski odpowiedział, że "pierwsza niedziela była bardzo trudna".
- Kiedy stanąłem w swoim wielkim świętojańskim kościele, gdzie praktycznie w każdą niedzielę jest 700-800 osób, gdzie są dzieci, gdzie jest szum, ale jednocześnie cisza, która jest świadectwem, że ludzie słuchają, to stało się tak, że zadrżała mi noga, głos mi uwiązł w gardle i nie było łatwo mówić do kamer (...). Przy mnie było tylko czterech mężczyzn, którzy byli w asyście i jeden organista. Dziwnie się człowiek czuł mówiąc "pan z wami" - powiedział.
Jak dodał, "jest to przeżycie, które zostaje do końca". - Zapamiętam pierwszą niedzielę i następne również, bo to jest wrażenie nie tyle gry, nie tyle teatralnego spektaklu, to jest normalna msza święta. Tak właśnie sobie powiedziałem: "spróbuj to przeżyć tak, jakbyś mówił do tych wszystkich ludzi, tak jakby byli w kościele". To mi pomogło. To dało pierwszy impuls przezwyciężenia tej dziwności, trudności - mówił.
"Poczułem, że jestem potrzebny"
Zapytany, czy nie boi się pustego Kościoła po pandemii, odparł, że tego się nie boi. - Jestem przekonany, że ludzie są spragnieni żywego kontaktu, są spragnieni również sakramentów - ocenił.
Opowiedział o sytuacji, kiedy trzy dni, temu na ulicy, mężczyzna poprosił, żeby go wyspowiadał. - On przez kilkaset metrów, które przeszliśmy, spowiadał się ze swoich grzechów, które leżały mu na sumieniu, a przed wejściem do domu rozgrzeszyłem go, potem powiedział, że ma takie poczucie ulgi i wdzięczności Panu Bogu, że coś takiego się stało. Ja też tak poczułem, że jestem potrzebny, że ten sakrament jest potrzebny, że to jest ogromne ważne - mówił ksiądz.
"Lekcja ciszy, wielka okazja do usłyszenia samego siebie"
Ksiądz Niedałtowski podkreślił również, że to, co się obecnie dzieje, "to jest lekcja dla nas, to jest lekcja ciszy, to jest wielka okazja do usłyszenia samego siebie, swojego sumienia i tego, żeby wrócić do tego życia po pandemii mądrzej, lepiej, głębiej, skromniej".
- Powinniśmy się uczyć bycia z samym sobą. Ja znajduję ogromny spokój, którym mogę się dzielić, w codziennej medytacji. Ja sobie pół godziny dziennie siedzę w ciszy, tak zawsze robiłem, przed pandemią również - powiedział.
"Staram się już trochę projektować świat po pandemii"
Przyznał również, że "stara się już trochę projektować świat po pandemii, powoli myśląc o tym, jak się w tym odnaleźć". - On będzie trudniejszy, bardziej uciążliwy w praktyce. Będzie bardzo dużo biedy ludzkiej, będzie trochę ludzi z takim poczuciem niepotrzebności - mówił.
- Wielka rola Kościoła będzie w tym, żeby ludziom przywrócić godność i poczucie potrzebności, nie ekonomicznie, bo to nie jest zadanie Kościoła, tego nie jesteśmy w stanie naprawić, ale my jako wspólnota chrześcijan powinniśmy zacząć uruchamiać o wiele większe pokłady solidarności. Ja jestem przekonany, że w takich trudnych momentach uruchomią się w ludziach pozytywne mechanizmy - powiedział.
- Już się uruchamiają. Powszechne szycie maseczek, organizowanie sprzętu dla szpitali. Państwo często tutaj jest bezradne albo bardzo nieporadne, a od dołu rosną takie inicjatywy, które za serce ściskają i pokazują, że jesteśmy gotowi jakoś to wszystko zorganizować. Ta empatia i te dobre pokłady, które się w nas budzą, są fantastyczne - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24